Okazało się, że Alex nie
jest w ciąży z Louisem, na co chłopak zareagował nieukrytą radością, gdyż był w
trakcie zapoznawania się z pewną dziewczyną. Za to Alex zamieszkała z nami. Bo
zakochała się i pała miłością do Harry'ego, z którym aktualnie jest na
kręglach. On, zapewne znudzony, popija colę, a ona trajkocze mu o swoim
nadzwyczajnym życiu. Miałyśmy jeszcze do załatwienia papiery związane z
collegem i nauką indywidualną, ale na razie były wakacje i za specjalnie się
tym nie przejmowałyśmy.
Właśnie słuchaliśmy
"Moments". Mi, jak zwykle, poleciały łzy.
- Matko, Louis,
doprowadzasz mnie do płaczu! - rozbeczałam się do końca.
- Ojoj - powiedział Louis
obejmując mnie z jednej strony, bo druga była zajęta przez Zayna.
- O matko, jak miło -
odparłam. - A tak w ogóle... Louis! Słyszałam, że spotykasz się z jakąś
lasencją!
- E tam... nieważne -
powiedział puścił mi oczko.
Podniosłam jedną brew i
zrobiłam minę pod tytułem: Are u fucking kidding me?
- No dobra, może jak
będziemy w bardziej... zaawansowanym związku, to wam ją przedstawię - Louis
uśmiechnął się zawadiacko.
- Wiesz co? Weź
spierdalaj. Chcę ją poznać TERAZ! Dzwoń
do niej i zaproś na kolację.
- Zgadzam się z Mary -
dodał Liam.
- Tak, Lou, dzwoń! -
dopingował Zayn.
Wszyscy spojrzeliśmy na
Nialla, który siedząc tyłem nas na fotelu, jadł płatki i oglądał telewizję.
- Nialler! - zawołał Liam.
Ten się natychmiast
obrócił i z pełną buzią wymamrotał:
- Jestem za!
- Wiesz o czym mówimy? -
zapytałam robiąc minę "facepalm".
- Nie, ale popieram
większość.
- Niall Horan na
prezydenta! - zawołał Zayn.
Wszyscy się roześmialiśmy.
- Dobra, zadzwonię do
niej... jutro z samego rana.
Westchnęłam. Chciałam
poznać dziewczynę Louisa. Byłam jej ciekawa... W sumie szybko się pocieszył po
klapie z Alex. Ale przecież o to mi chodziło. Żeby Alex mogła być szczęśliwa z
Harrym (o ile on będzie wyrażał taką chcęć), a Louis z inną laską... No i
fajnie. Bądźmy dobrej myśli.
Na drugi dzień obudziłam
się o świcie. Wstałam, i jak zwykle zrobiłam kawę. Usiadłam w kuchni przed
oknem i oglądałam wschód słońca popijając łyki tego cudownego napoju z wielkiego
Zaynowego kubka. Alex z Harrym wrócili pod wieczór. Akurat oglądałam z Liamem
coś w telewizji, bo Zayn i Niall już dawno padli ze zmęczenia. Harry wydawał
się być zafascynowany Alex... a może jej głupotą? Nie wiem, w każdym razie
dowiedziałam się od mojej przyjaciółki, że było genialnie.
Nagle usłyszałam trzask
drzwi. Do domu wszedł Louis.
- Lou? Co ty robisz tak
wcześnie? Gdzie byłeś?
- Aaaa... zapomniałem, że
tu mieszkasz... - rzekł zmieszany.
Uniosłam brwi.
- Znaczy się... Po prostu
zapomniałem, że wstajesz wcześniej - dodał i usiadł obok mnie.
- Więc?... Co cię tak
wcześnie zbudziło? Rannym ptaszkiem nigdy nie byłeś.
- To w sumie nic
takiego... Byłem tylko w ogrodzie... Spacer, rozumiesz.
- Spacer w ogrodzie...
Taaaaak, to wszystko wyjaśnia... To takie normalne, że koleś, który śpi
zazwyczaj do 11, wstaje o 5 i idzie na spacer do małego ogródka.
- Jesteś straszna -
powiedział z sarkazmem i usiadł obok mnie.
- Właśnie dlatego tak mnie
wszyscy uwielbiacie - powiedziałam z wyszczerzem. - Potrafię was przejrzeć.
- Dobra, powiem ci. Byłem
w sklepie, żeby kupić coś na dzisiejszą kolację... Przychodzi moja koleżanka...
Ta, o której wam mówiłem - powiedział, po czym wyjął z kurtki małą siatkę z
zakupami.
- Aha... Bardzo się
cieszę, ale powiedz mi, dlaczego poszedłeś tak wcześnie?
- Nie chciałem, żeby
ktokolwiek z was mnie widział. No wiesz, w sumie zastanawiałem się, czy w ogóle
wam ją przedstawiać...
- Lou, jesteśmy
przyjaciółmi. A ja chcę poznać twoją dziewczynę, cholera - powiedziałam, kładąc
mu ręce na ramionach.
- Wiem, wiem... Tylko
porzebuję pomocy przy gotowaniu. Jesteś chętna?
- Z rozkoszą ci pomogę -
powiedziałam, dopijając kawę. - Tylko co kupiłeś?
- Chciałem zrobić
Cannelloni. I jakiś krem warzywny? No wiesz, to takie eleganckie.
- Dobry pomysł. Musisz
jeszcze powiedzieć chłopakom. Albo, jeśli chcesz, ja mogę to zrobić.
- W porządku. To tylko
kolacja... Musi być miło i wesoło. Wiem, że przy tobie nic tego nie spieprzy,
bo zawsze masz wszystko na oku. Dlatego właśnie każdy cię ceni.
- Ojej, dziękuję! -
powiedziałam ucieszona. - Nie wiedziałam, że masz takie zdanie o mnie. Szczerze
mówiąc, gdy tu przyjechałam, myślałam że mnie nie lubisz...
- Byłem ostrożny... Wiesz,
Zayn jest wrażliwy. Jakbyś mu złamała serce, albo okazała się tylko fanką,
która chce być sławna chodząc z Zaynem Malikiem, to by się załamał.
- Nie byłabym do tego
zdolna.
- Teraz to wiem.
Rany, ale ja go
uwielbiałam! Potrafił mi zawsze poprawić humor.
- Lou, nawet nie wiesz jak
cię kocham - powiedziałam. - Bez was wszystkich chyba bym nie funkcjonowała...
Louis przytulił mnie.
- Tak, tak, spokojnie.
Tylko nie płacz - powiedział.
Chwilę jeszcze
rozmawialiśmy, po do kuchni wszedł Zayn z netbookiem.
- Dzień doberek! A wy co
tak wcześnie? - rzucił chłopak, położył netbooka na blacie i dał mi całusa w
policzek.
- No dzień dobry. Mogłabym
zapytać o to samo ciebie - powiedziałam.
- Stary, co ta Villegas od
ciebie chce? - zapytał Louis, który już zdąrzył siąść przed netbookiem.
Uniosłam jedną brew.
- Jesteś na Twitterze? -
zapytał Zayn, po czym spojrzał na ekran zza ramienia Louisa. - Napisała
"Zayn Malik" z serduszkiem.
- Haha, serio? - zapytałam
z uśmiechem, po czym mina mi zrzedła gdy spojrzałam na ekran. Teraz w trójkę
gapiliśmy się w "Zayn Malik <3" na tablicy Jasmine Villegas.
- Suka - mruknęłam.
- Kochanie, czyżbyś była
zazdrosna? - zapytał Zayn z łobuzerskim uśmiechem.
- Coś ty... ja tylko...
stwierdzam fakt.
Louis się roześmiał.
- Przecież, po pierwsze:
Zayn ma dziewczynę, po drugie: Jasmine jest brzydka, po trzecie: To, że takie
coś napisała, nie znaczy, że chce od razu z nim chodzić czy się bzyknąć -
powiedział do mnie Lou.
- Tak czy siak, bezczelna
jest. Rozpieszczona amerykańska gwiazdka, tfe!
- Nie followuję jej, więc
mogę udawać, że nie widziałem tego i mieć ją w dupie - stwierdził Zayn. - Tak,
to będzie dobry pomysł.
Uśmiechnęłam się
usatysfakcjonowana. Reszta dnia minęła miło. Chłopcy jak dowiedzieli się o tym,
że dziewczyna Louisa przychodzi dziś na kolację, pomogli nam ją przygotować.
Nadeszła godzina 19, a do drzwi ktoś zadzwonił.
- To ona! - szepnęłam do
Zayna. - Mam otworzyć ja czy ty chcesz? A może razem? - teraz zwróciłam się do
Louisa. - A ty, Nialler, wyłącz telewizor.
Alex z Harrym o czymś po
cichu rozmawiali, a Liam poprawiał serwetki na stole. Oczywiście omijając
zastawę i łyżki.
- Otwórzmy razem -
powiedział Louis i przełknął ślinę.
Podeszliśmy do drzwi i
otworzyliśmy. Moim oczom ukazała się dziewczyna średniego wzrostu, z długimi
jasno brązowymi włosami. Miała duże, niebieskie oczy, wydatny biust i była
ubrana w szarą sukienkę w kropki. Na jej twarzy gościł uśmiech.
- Cześć! - podała mi rękę.
- Nazywam się Annie.
______________________
Sorry, że dodaję dopiero teraz. Dużo nauki, brak czasu :(
Ale macie na pocieszkę:
z iCarly, na którą czekałyśmy z Olą kilka godzin, żeby obejrzeć na żywo :D
Ktoś tu jest zazdrosny:P
OdpowiedzUsuńz niecierpliwością czekam na kolejną nn:D
I zapraszam do siebie:D
"- Niall Horan na prezydenta! " - poległam ^.^
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem jaka będzie ta Annie ;)
Czekam na kolejny :d
hahah super rozdział bardzooo mi się spodobał
OdpowiedzUsuńWgl masz super blog.
I bardzo podoba mi się twój look bloga :D
CZekam na nn...
Zapraszam do sb na opowiadanie, dopiero zaczęłam pisać bloga i było by fajnie gdybyś wpadła, dała komentarza i dodała do obserwujących jeśli ci sie spodoba :))
http://we-say-goodb dała ye-in-the-pouring-rain.blogspot.co.uk/2012/04/rozdzia-2.html#comment-form
Fajny rozdział, dobrze że Alex nie jest z Louisem w ciąży bo wszystko straciło by sens...
OdpowiedzUsuńOgólnie fajne masz opowiadanie i zapraszam do siebie
onestory-onedirection.blogspot.com