YayBlogger.com
BLOGGER TEMPLATES

wtorek, 29 maja 2012

Rozdział 17

Szłyśmy koło ronda i rozmawiałyśmy, kiedy Alex złapała mnie za rękę i schowała się za jakiś głaz.- Co robisz? - zapytałam, wyrywając się z uścisku jej dłoni.
- Zobacz, kto właśnie idzie! - powiedziała przyjaciółka pół szeptem. Wyjrzałam powoli zza głazu i ujrzałam Gasia.
Gasiu to łysiejący, średniego wzrostu nauczyciel historii. Kiedy jeszcze chodziłyśmy tu do szkoły, uwziął się na nas, i zawsze każdy żartował, że jesteśmy jego ulubienicami, choć w gruncie rzeczy było kompletnie na odwrót. Pan miał dziwne poczucie humoru i był czesto wredny, w szczególności dla Alex.
Kiedy go zobaczyłam, powróciły dawne wspomnienia; kiedy pytał nas co historię i wstawiał same kapy. Na szczęście mnie nie zauważył i przeszedł bez mrugnięcia okiem obok głazu, za którym stałyśmy.
Zaczęłyśmy się nieprzyzwoicie głośno śmiać.
- O Boże, jak ja go nienawidziłam - powiedziała Alex, kiedy już wchodziłyśmy do wnętrza spodka.
- No, ja też... te jego: liczba krzeseł w tej sali podzielona przez liczbę okien plus liczba drzwi wynosi... 9, numer Oli! Zapraszamy, zapraszamy do pytania - zaśmiałam się.
- O matko, nie przypominaj mi nawet... tak się stresowałam, że mi się gorąco robiło...
Przeszłyśmy zakręt i przed nami stanął Liam.
- Hej, Liam! - zmieniłam język na angielski. - Co u was? Jak było na spotkaniu?
- Było świetnie, ale chodźcie z nami, bo nie potrafimy się dogadać, że światłowcem - odpowiedział i pociągnął mnie za sobą, a ja pociągnęłam Alex.
Stanęłam przed niskim, pulchnym panem z burzą loków.
- Chcemy fioletowe i białe światła - powiedział Liam.
- Chcą fioletowe i białe światła - powiedziałam do pana po polsku.
- Aaaa! Trzeba było tak od razu - odpowiedział facet i zasiadł przed komputerem. - Może być fiolet z lekką domieszką granatu? - zapytał.
- Tak, może - odpowiedziałam i zwróciłam się do Liama. - Załatwione.
- Dzięki! Teraz idziemy zrobić próbę dźwięku. Lepiej zaśpiewać na początku WMYB czy One Thing? Zastanawialiśmy się z chłopakami.
- WMYB, to prawie klasyka - powiedziała Alex.
Liam się wyszczerzył. Poszliśmy wszyscy do sali głównej, gdzie miał się odbyć koncert. Było to ogromne pomieszczenie, z wielgachną sceną, na której aktualnie stali wygłupiający się Zayn i Harry.
- Dobra, chłopaki! Mary i Alex mówią, że WMYB - powiedział Layn i wszedł na scenę.
Każdy ustawił swój mikrofon, a ja i Alex stanęłyśmy przed sceną. Harry dał znak dźwiękowcowi i rozbrzmiał podkład muzyczny. Chłopcy zaśpiewali WMYB i One Thing, a następnie stwierdzili, że wszystko jest OK, pozbieraliśmy wszystko i wyszliśmy ze spodka.
- To co, jedziemy teraz do domu? - zapytałam.
- W sumie to głodny jestem - powiedział Louis i zmarszczył czoło.
- Ja też! - powiedział Harry.
- Też bym coś wrzucił na ruszt... - mruknął cicho Liam.
Zayn pokazał kciuka, a Nialla nie musiałam pytać: każdy wie, że on zawsze ma ochotę na jedzenie.
- Ja nie jestem głodna, ale z chęcią wam potowarzyszę - powiedziała Alex.
Westchnęłam i zapytałam:
- To na co macie ochotę? Pizza, frytki, kebab... a może hamburgery?
- Szczerze mówiąc, zjadłbym coś swojskiego. Polskiego - powiedział Harry i się uśmiechnął.
"Haha, dam im roladę z kluskami śląskimi, ciekawe czy by im smakowało..." - pomyślałam.
Spojrzałam na Alex. Ta wzruszyła ramionami. Nagle, żarówka zaświeciła się nad moją głową! Miałam pomysł.
Dwie godziny później siedzieliśmy na ławce w parku z pełnymi brzuchami. Zjadłam dużo za dużo! A miałam być na diecie...
- Te wasze... pierogi są pyszne! - powiedział Niall i puścił mi oczko.
- Ta... niestety, wszystko co dobre musi być kaloryczne - mruknęłam.
- Martwisz się... szybko to zrzucisz. A co ci zastąpi pyszne pierożki, no co? - żartowała Alex.
Dałam jej kuksańca.
- A myślałam, że nie byłam głodna.
- No widzisz, a jednak zjadłaś 8 sztuk... - powiedział Zayn i wyliczył na palcach.
- Zamknij się - jęknęłam. - Rób wszystko, ale nie wypominaj mi, ile zjadłam...
- 8 sztuk? Słabo... ja zjadłem 14 - powiedział Harry.
- Hazz, przecież każdy wie, że wpierdalasz ile wlezie, a i tak jesteś chudy - powiedziała Alex.
- Może masz tasiemca - powiedział do Harry'ego Liam.
- Ja po prostu w nocy, jak wy śpicie, chodzę na siłownię, dlatego mam takie ciało - powiedział z sarkazmem Harry.
- Tak, oczywiście, a ja jestem dziewicą - powiedziała Alex i natychmiast się zamknęła, rozumiejąc, co właśnie palnęła.
Louis popatrzył na nią tępo, a Zayn rzucił jakiś żart dla rozluźnienia atmosfery.
Co chwila do naszej ławki podlatywały fanki chłopców prosząc o zdjęcie czy autograf, tak więc czym prędzej się stamtąd wynieśliśmy.
- To co, jedziemy do domu? - zapytał Liam.
- Wy jedźcie, my z Mary musimy iść coś załatwić - powiedziała Alex.
Co załatwić? Nic o tym nie wiedziałam.
- Okej... Zadzwonię do mamy i jej powiem, że chłopcy przyjadą beze mnie - powiedziałam i zadzwoniłam.
- Mamo, chłopcy zaraz przyjadą do domu, ale ja muszę iść z Alex coś załatwić na mieście. Po prostu się nie odzywaj i ich wpuść - powiedziałam, kiedy usłyszałam mamę w słuchawce.
- No dobrze, ale wróć na kolację. Jak jest po angielsku "Co byście zjedli"?
- Mamo, nie rozmawiaj z nimi. Zabijesz ich akcentem.
Mama prychnęła i się pożegnała. Schowałam komórkę kieszeni.
- Dobra, chłopcy, wsiadajcie w waszą zajebistą limuzynę. Spotkamy się za dwie godziny, podejrzewam - powiedziała Alex i pociągnęła mnie za sobą.
Na odchodne pomachałam chłopcom i ruszyłam za Alex.
- Hej, gdzie idziemy? Co mamy załatwić? - zapytałam.
- Musimy iść, po pierwsze: kupić jakieś ciuchy na urodziny Liama, po drugie: kupić materiały potrzebne do zrobienia albumu na prezent. Wiesz, tego o którym mówił ci Zayn.
- Skąd wiesz co mi mówił Zayn?
- Nie mówił tylko tobie. Podsunął nam ten pomysł na lotnisku, kiedy Liam poszedł kupić kawę, nie pamiętasz?
Próbowałam sobie przypomnieć ten moment, lecz jedyna rzecz, która przewijała mi się w tej chwili przez myśl, był dział z lakierami do paznokci na jesień w InStyle.
- Dobra, whatever - powiedziałam i ruszyłyśmy obie w stronę centrum handlowego.
Godzinę później stałyśmy przed kolejnym sklepem z butami.
- Przysięgam, że to ostatni sklep z butami, do którego dzisiaj wchodzę - powiedziałam.
- Nie marudź! Muszę znaleźć idealne szpilki w beżowym kolorze. Ale muszą mieć dość wysoką platformę, jasny kolor i sprawiać, że będę miała nogi jak top model.
- Nie możesz wziąć jakichś, które zalegają ci w szafie?
- Kurde, Mary. Ty nie musisz wydłużać nóg, ale ja tak!!! I potrzebuję do tego beżowych szpilek.
Chodziłyśmy już czwartą godzinę po galerii, i powiem szczerze, że nogi pomału odmawiały mi posłuszeństwa. Kupiłam piękną, czerwoną sukienkę oraz czarną, krótką marynarkę i byłam spełniona.
W sklepie Alex przymierzała chyba dziesięć par szpilek i żadne jej nie pasowały. Te za wysokie, te za drogie, nie ma dobrego rozmiaru, "widzisz ten kolor?!"... Już miałyśmy wychodzić, kiedy nagle przyjaciółka stanęła jak wryta.
- Alex, idziesz... - zaczęłam, ale zaniemówiłam i również nie dowierzałam własnym oczom.
Przed nami stała Annie i oglądała buty, jak gdyby nigdy nic.
- Annie?! - wykrzyknęłyśmy ja i Alex równocześnie.
- Mary! O, i Alex... - powiedziała dziewczyna i zmarkotniała. - Jak dobrze was widzieć! Co tu robicie?
- Co MY tu robimy? - Alex prychnęła. - Jesteśmy w swoim kraju. Pytanie brzmi: co ty tu robisz?
- No, ja myślałam, że wiecie! Chłopcy powiedzieli, że urządzacie imprezę urodzinową Liamowi. Więc kazali mi przylecieć. Jutro w klubie Energy 2000, o 19. Więc jestem, a teraz szukam butów. A wy?
- Szukamy butów na imprezę urodzinową Liama - palnęłam.
Alex spojrzała na mnie z miną typu facepalm.
- Aha... Mieszkam w hotelu, niedaleko - powiedziała Annie. - Co macie dla Liama?
- Album ze wspomnieniami, zdjęciami, itp - powiedziała Alex.
- Harry do mnie dzwonił i coś wspominał. Mogę wam pomóc!
- Harry do ciebie dzwonił, powiadasz. No dobra, to kupuj buty i idziemy do sklepu po materiały papiernicze i pisiemnicze.
Alex w końcu zdecydowała się kupić jedne szpilki. Wprawdzie nie były beżowe, tylko delikatnie brzoskwiniowe, ale i tak wyglądały świetnie. Annie też jakieś nabyła i poszłyśmy do sklepu papierniczego. Kupiłyśmy papier kolorowy, pisaki, mazaki, pastele, folie, nożyczki, klej na gorąco, cyrkonie, różne ozdóbki no i oczywiście wielki, niebieski album z pustymi kartkami w środku. Razem z Alex odprowadziłyśmy Annie do hotelu i pojechałyśmy autobusem do domu.
Stanęłam przed drzwiami mieszkania mojego i rodziców, i zapukałam. Nikt nie otwierałam. Nacisnęłam dzwonek. Nic. Znowu popukałam. Nacisnęłam klamkę i ku mojemu zdziwieniu, drzwi ustąpiły. Usłyszałam śmiech dochodzący z salonu, więc zamknęłam cicho drzwi i weszłam do pokoju.
Przy stole siedzieli moi rodzice, Zayn, Louis i Niall i bawili się w najlepsze. Grali w karty, rozmawiali i się śmiali. Zaraz, zaraz... rozmawiali?! Po jakiemu? Na stole stała opróżniona butelka po wódce. Ano tak, alkohol łamie wszystkie bariery, nawet językową.
 O, Marta! Dobrze, że jesteś! Ale możesz gdzieś wyjść, mamy męski wieczór - powiedział tata, kiedy mnie zauważył.
Zayn się uśmiechał, Louis podśpiewywał, a Niall nakładał sobie sałatki. Wszyscy byli narąbani jak stodoły. No, takiego powitania się nie spodziewałam.


 ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

 No siema, tu Ola :) Tak, wiem za bardzo sie nie udzielam, ale pisanie mi wychodzi. Pisać jakieś imaginy, czy nie jesteście zainteresowane? Odpowiedzcie w komentarzach i oczywiście piszcie swoje opinie na temat rozdziału, które motywują Martę do dalszego pisania.




wtorek, 22 maja 2012

Rozdział 16

- Marta, jak ty to sobie wyobrażasz? - zapytała mama, chodząc po kuchni w te i wewte.
Na samym początku nie zareagowałam na "Marta". Już dawno nie słyszałam, żeby tak ktoś do mnie mówił.
Tata już się dawno zgodził, powiedział tylko, żebyśmy dali mu spać, i poszedł do sypialni. No tak, nawet jakby był koniec świata, on by to miał gdzieś i poszedłby spać. Ale mama nie dawała za wygraną. Usłyszałam śmiech Louisa dochodzący z mojego pokoju.
- Mamo, to tylko tydzień, w dodatku chłopaki przez cały dzień będą poza domem... Dzisiaj o 13 mają spotkanie z fanami w Katowicach i jakiś tam wywiad. My z Alex chyba zostaniemy w domu, albo wyjdziemy na miasto. Oni są naprawdę mili, jutro rano cię z nimi poznam.
- Ciekawe jak, skoro ja nie mówię po angielsku?
- Przetłumaczę. Nie będziecie przecież musieli dużo rozmawiać, po prostu ja będę im mówiła, to co ty chcesz przekazać.
- Dobra, ale Zayn śpi na materacu.
- Mamo, po 1: nie mamy materaca! A po 2: chyba nie wypada kłaść gwiazdę na materacu, skoro w moim pokoju stoi ogromne łóżku, na którym z powodzeniem zmieszczą się dwie, a nawet 3 osoby, ale nie będę przeginać. Lou i Niall śpią na rozkładanej kanapie w salonie, więc też nikt ci nie będzie przeszkadzał. Zgódź się proszę! Harry i Liam są u Alex.
- Dobra. Idź tam szybko, bo chyba ci już zdemolowali pokój. Jutro pogadamy.
- Dzięki! - ucieszona przytuliłam mamę i poszłam do swojego pokoju.
Zayn leżał na łóżku i przeglądał moje stare, szkolne zeszyty, Louis oglądał moje ciuchy, a Niall przymierzał okulary przeciwsłoneczne. Kiedy zorientowali się, że przyszłam, natychmiast przestali robić to, co robili i potulnie usiedli na łóżku.
- Więc... rodzice się zgodzili - powiedziałam i pokazałam kciuka.
- Spoko! Jutro zrobisz nam pyszne polskie śniadanie i zwijamy się. Jeszcze jutro rano zadzwonię do naszego kierowcy, powinien być w Polsce nad ranem. Miał jakieś problemy z limuzyną, ale podobno już wszystko OK - powiedział Niall.
Polskie śniadanie?! O nieeeeee!
- Mh, jasne. Nastawię budzik - powiedziałam, chwyciłam telefon i włączyłam alarm, punkt 10 rano.
- A... gdzie śpimy? - zapytał Louis.
Zaprowadziłam chłopaków do salonu i pościeliłam im łóżko, a właściwie rozłożoną kanapę, pokazałam toaletę i kazałam im się czuć jak u siebie.
- No to, dobranoc! - powiedział Niall.
- Dobrej nocy, Mary - mruknął Louis, który już zasypiał.
- Miłych snów - odpowiedziałam i poszłam do łazienki. Przebrałam się w piżamę, umyłam zęby, zmyłam makijaż. Byłam strasznie senna, i jedyną rzeczą, na którą miałam ochotę, był właśnie sen. Powlokłam się do mojego pokoju. Zayn wyglądał przez okno.
- Matko, ale męczący dzień - powiedział i położył się do łóżka.
Napisałam sms-a do Alex o treści: "Jutro o 10 wstań, żeby cię chłopcy nie musieli budzić. Moi rodzice zareagowali OK, chłopcy mogą zostać. Jak u ciebie?".
Weszłam do łóżka i opatuliłam się kołdrą. Coś mnie dźgało w brzuch.
- Króliś! - zaowłałam, wyciągając spod siebie maskotkę królika, którą dostałam jak byłam baaardzo mała. Do 15 roku życia z nią spałam, potem zapomniałam. Przypomniały mi się stare czasy. Przytuliłam królisia ucieszona.
- Krolis? - zapytał Zayn, nie umiejąc wymówić tego słowa poprawnie.
- Tak, moja kochana maskotka!
Usłyszałam dźwięk sms-a. Alex odpisała: "Moi też się zgodzili. Jestem podekscytowana jak cholera! Do jutra". Schowałam telefon pod poduszkę i odwróciłam się do Zayna.
- Dobranoc - powiedziałam cicho i przytuliłam się do chłopaka.
I gdy tylko zamknęłam oczy, zasnęłam. Nie zdarza mi się to często, zazwyczaj przed snem przewracam się jeszcze w łóżku.
Rano, jak zwykle nie dając mi pospać, obudził mnie mój telefon. Była 10, a ja czułam, jakby był środek nocy. Wstałam, i nie budząc nikogo poszłam do kuchni. Mama już tam siedziała i robiła śniadanie oraz kawę.
- Hej, mamuś - przywitałam się i usiadłam przy stole. - Gdzie tata?
- W pracy - odpowiedziała mama, robiac jajecznicę.
- Dzięki, że robisz śniadanie... wiesz, że ja nie potrafię gotować.
- Miałabym tym chłopcom dać umrzeć przez ciebie? Nie, nie, nie, wolę im sama zrobić. Piją kawę?
- Tak, rozpuszczalną. Ale ja bez cukru. Jestem na diecie.
- Mam nadzieję, że Zayn cię nie zmusza, ani nic - mama popatrzyła na mnie podejrzliwie.
- Nie, no co ty...
- Ale powiedz mi, czemu oni wszyscy nie mieszkają w hotelu?
- Alex palnęła, że chętnie ich przenocuje, ale tylko dwóch... A ja, co miałam powiedzieć? Harry i Liam, śpijcie u Alex, a Zayn, Lou i Niall jedźcie do hotelu? Musiałam zaproponować, żeby nocowali u nas.
- Alex to Ola, ma się rozumieć?
- Tak, musisz wiedzieć, że "zangielszczyłyśmy" nasze imiona.
- Zangielszczyłyście? Udane jesteście, dziewczynki. Ale faktycznie, przystojni są. Jeszcze bardziej niż na zdjęciach!
- No mówiłam przecież! - powiedziałam i zrobiłam łyk kawy.
- A rodzice Oli... o, przepraszam, Alex, się zgodzili? Co powiedzieli? - dopytywała się.
- Ta, zgodzili się.
- A który z chłopców ma dziewczynę? No, z wyjątkiem Zayna oczywiście.
- Liam jest z byłą Louisa, a Harry... chyba z Alex.
- Co ty gadasz? Naprawdę? To super.
- Ta, ostatnio o tym gadałyśmy. Powiem ci szczerze, że nie wierzyłam w to, że Harry będzie z Alex, bo wydawał się być obojętny dla niej. Ale to była tylko przykrywka, czasem trudno mi jest go zrozumieć...
- No, mi pewnie też by było, ten ich angielski brzmi dla mnie jak chiński!
- Mamo, nie chodzi o akcent - zaśmiałam się. - Chodzi o jego charakter. Trochę się zmienił w te 6 miesięcy, od kiedy z nimi mieszkam.
- Każdy się zmienia. No chyba, że to ty tak namieszałaś mu w głowie!
- Haha, ja? Prędzej sława. Sodówka.
- Aż tak źle?
- No nie, przesadziłam trochę. Harry zachowuje się w porządku.
Godzinę później byliśmy już wszyscy po śniadaniu. Chłopcom bardzo smakowało, a moja mama czuła się dowartościowana jak nigdy. Panowała miła atmosfera, na szczęście nie było niczego w stylu bitwy na żarcie. Niall zadzwonił do kierowcy ich limuzyny, i o 12:30 pojawił się on na parkingu przed blokiem. Wszyscy z osiedla wyglądali przez okno i wypatrywali któż to przyjechał limuzyną.
- Dobra, więc zadzwońcie jak już będziecie po spotkaniu. Przyjedziemy jakimś busem - powiedziałam do chłopców, kiedy wsiadli do samochodu.
Zayn puścił mi oczko i wchodząc ostatni zamknął drzwi limuzyny.
Alex stała obok mnie, i teraz obie gapiłyśmy się na odjeżdzający samochód.
- O Boże, ale z nas szczęściary - powiedziała Alex.
- No, i to jakie... - odpowiedziałam rozmarzonym głosem. Usiadłyśmy obie na ławce przed moim blokiem.
- Muszę ci coś powiedzieć - zaczęła Alex.
- Nie jesteś w ciąży?
- Nie, no co ty - postukała się w głowę. - Pamiętasz, że mój tata ostatnio zepsuł u nas w WC spłuczkę? I trzeba było spłukiwać wodą z wiadra...
- Ta, pamiętam - zaśmiałam się.
- Zapomniałam powiedzieć chłopcom, żeby nie spłukiwali... tradycyjnie. I Harry poszedł nad ranem do kibla... Spłukał wodę normalnie. Usłyszałam huk i jego krzyk. Pobiegłam zobaczyć co się dzieje, i okazało się, że kibel wybuchnął! Seryjnie, woda tryskała na wszystkie strony... Myślałam, że umrę ze wstydu... No masakra! Na szczęście przyszedł Liam i wszyscy zaczęliśmy się śmiać, Harry zaczął mnie przepraszać. A mój tata dzisiaj naprawi tę spłuczkę.
Zaczęłam się tak śmiać, że aż mnie brzuch bolał. Wyobraziłam sobie przerażonego Harry'ego i wybuch toalety... Tylko u Alex mogło się zdarzyć coś tak komicznego. Chociaż, nigdy nie wiadomo...
Poszłyśmy do naszej szkoły i spotkałyśmy wielu znajomych. W tym, moją dawną gimnazjalną miłość. Boże, jak ja mogłam się w nim kochać?! Nawet nie zwracał na mnie uwagi, dupek. Teraz cały czas mówił: "One Direction", "ale fajnie", "szkoda, że wyjechałaś", "szacun". Alex stała obok mnie znudzona i widać było, że tez za bardzo go nie słuchała. Następnie poszłyśmy do mojej babci, zjadłyśmy obiad, porozmawiałyśmy z nią. Kurde, ale za nią tęskniłam! I w ogóle, za całą Polską.
W końcu, około 16, zadzwonił telegon Alex.
- To Harry - powiedziała i odebrała. Po kilkuminutowej rozmowie, zakończyła połączenie i mi powiedziała: - Wsiadamy w autobus i jedziemy na Rondo. Chłopcy kończą rozdawać autografy, potem idą obejrzeć salę w spodku, na ten koncert. Hazz powiedział, że mamy tam być z nimi, więc musimy się spieszyć. Powiedziałam, że będziemy do 30 minut.
Skinęłam głową. Poszłyśmy na przystanek autobusowy i czekałyśmy.


____________________

Dziewczyny! Obiecuję, że się poprawię.
Jak na razie pisanie rozdziałów idzie mi w MEGA ślimaczym tempie.
Jak się nie uczę, to pracuję nad projektem gimnazjalnym
i generalnie dla siebie za dużo czasu nie mam, a oceny muszę poprawić,
i to zawsze będzie dla mnie ważniejsze niż życie 'blogowe'.
W związku z tym, chcę wam tylko przekazać, że w ten weekend postaramy się z Olą
nadrobić wszystkie zaległości w czytaniu waszych opowiadań,
zrealizuję również projekt 'Show me your blogs' i może nawet zrobię
na ten temat notkę. 
Kolejny rozdział dodam może pod koniec tygodnia, muszę skończyć w tym tygodniu 
27 i najlepiej jeszcze napisać 28. 
Bardzo dziękuję za komentarze! :* Mam nadzieję, że opowiadanie się wam podoba
i że liczba obserwatorów trochę wzrośnie, bo bardzo by mnie to zmotywowało ; >

Więc jeszcze raz wielkie: DZIĘKUJĘ 




niedziela, 20 maja 2012

Show me your blogs! vol. 1

Hej! ;-))))
Wiem, że wiele z naszych czytelniczek ma również bloga ze swoim opowiadaniem, a my z Olą, z przyczyn oczywistych nie możemy ich wszystkich czytać, bo o niektórych nie mamy pojęcia :3
A więc, żeby to zmienić, w komentarzach zostawiajcie linki do swoich blogów, a my postaramy się je przeczytać i obiektywnie ocenić.

Pozdrawiam i czekam na propozycje!

Marta xxx

PS Nowy rozdział dodam, jak pod poprzednim postem będzie co najmniej 5 komentarzy :)x


środa, 16 maja 2012

Rozdział 15

Wczoraj balowałyśmy do późnej nocy. Oglądałyśmy zdjęcia za czasów podstawówki, jeszcze jak jeździłyśmy do mnie na działkę, na wieś i latałyśmy po podwórku prawie na golasa. Kiedy opiekowałyśmy się naszymi lalkami Chou-Chou, kiedy zbierałyśmy kolorowe karteczki i oglądałyśmy W.I.T.C.H. Beztroskie i szczęśliwe dzieciństwo, nasze właśnie takie było. Po oglądaniu zdjęć pojarałyśmy niebieskie L&M, piłyśmy wino i Malibu. Potem zaczęłyśmy się rzucać ciuchami, bielizną, podpaskami i tym, co nam się na ręce nawinęło. Śmiałyśmy się z wszystkiego i cały czas miałyśmy głupawkę. Brakowało mi tej naszej głupoty. Nie sprzątając tego bajzlu, poszłyśmy spać. Obudził mnie rano czyjś cichy śpiew. Byłam tak śpiąca, że nie otwierałam oczu, tylko nałożyłam na głowę poduszkę. Nagle ktoś zaczął mną trząść, znów ktoś inny na mnie skoczył, usłyszałam dźwięk gitary i drącego się Liama. Otworzyłam oczy i usiadłam szybko na łóżku, rozglądając się. Po całym pokoju rozrzucone były podpaski, tampony, staniki, majtki i jakieś ciuchy. Na stoliku stało opróżnione Malibu, 2 puste butelki po winie i popielniczka z niedopałkami. Na łóżku, między mną, a Alex leżał Harry i gapił się na mnie z uśmiechem. Obok mnie, klęczał Niall z gitarą, obok niego Liam, a Zayn stał naprzeciw łóżka, w samych spodniach od piżamy. W rękach miał album ze zdjęciami, które wczoraj oglądałam z Alex. Chyba już go obejrzał, bo widać było, że nie umiał powstrzymać śmiechu. Wyskoczyłam z łóżka, wyrwałam mu album i przycisnęłam go sobie do piersi (album, nie Zayna, rzecz jasna :D).
- Co wy tu robicie? - zapytałam z wyrzutem.
- A, chcieliśmy was obudzić, ale widzę, że wczoraj nieźle imprezowałyście - powiedział Harry, leżąc w łóżku i wskazując głową na wszechogarniający bałagan.
- Ale byłyście seksowne w samych majtkach - powiedział Zayn.
- O Jezu, oglądałeś? - zapytałam jękliwie.
- Wszyscy oglądaliśmy - powiedział Liam.
- Co za upokorzenie - westchnęłam i podeszłam do Alex, trzęsąc nią. - Wstaaawaj, bejbik.
Dziewczyna ocknęła się i usiadła na łóżku.
- O kurwa, co wy tu wszyscy robicie? - zapytała, zakrywając się kołdrą.
- Gwałciliśmy was w nocy - odparł Niall i się wyszczerzył.
- Nialler, poczułabym - zaśmiałam się.
Wszyscy na mnie spojrzeli dziwnym wzrokiem. Zmieszana, udałam, że kaszlę.
- Dziewczęta, śniadanie podano - powiedział Lou, wchodząc do pokoju.
- O jak miło, ciekawe tylko kto to za nas posprząta? - zapytała Alex patrząc z nadzieją na Harry'ego. Ten, obejmując ją ramieniem powiedział:
- Nie licz na mnie. Nie będę zbierał podpasek.
- Nie są nawet zużyte! - powiedziałam. Znowu wszyscy popatrzyli na mnie dziwnie.
"Jezu, czy ja jestem trzeźwa?" - pomyślałam i machnęłam ręką.
Po pysznym śniadaniu poszłam się ogarnąć. Jak zwykle narzuciłam coś luźnego, pomalowałam się i weszłam do salonu, gdzie zastałam całą ekipę. Wszyscy byli czymś zajęci, do czasu, gdy mnie zobaczyli. Usiadłam ostrożnie na fotelu i spojrzałam na wszystkich podejrzliwie.
- Co jest? - zapytałam.
- Mamy niespodziankę - powiedział Louis.
- Bardzo fajną! - dodał Niall.
- Otóż... Mary, Alex... -  powiedział cicho Harry - radziłbym wam iść się pakować, bo dzisiaj wieczorem wylatujemy.
- Gdzie? - zapytała Alex ze zdziwieniem.
- Żebyście mogły zobaczyć się z rodziną, i z powodu naszych fanów w tym kraju, wylatujemy dziś do Polski, na tydzień - powiedział Harry i szeroko się uśmiechnął widząc moją minę.
- O matko! To chyba najlepsza niespodzianka, jaką mogliście mi zrobić - powiedziałam.
- W końcu będę mógł poznać twoich rodziców, Mary! - powiedział Zayn.
O kurwa.
Uśmiechnęłam się sztucznie i zapytałam:
- Chłopaki, robicie w Polsce koncert? Super, polskie fanki was uwielbiają, ale to chyba dobrze wiecie. Będziecie mieszkać w hotelu?
- Spoko, nie ma problemu, Liam i Harry będą mieszkać w moim mieszkaniu, starczy miejsca - powiedziała Alex podekscytowana, i udała, że się wachluje.
Zayn, Niall i Louis spojrzeli na mnie pytająco.
- Yyy... No, Zayn, Niall i Lou mogą nocować u mnie...
- Nasz drugi koncert w Polsce! Tym razem w Katowicach, w spodku. Może pojedziemy też do Krakowa - powiedział Harry.
- No, fajnie to wymyśliliście, mózgi - poparłam. - I w dodatku do Katowic od mojego rodzinnego miasta macie 10 minut jazdy autem.
- No przecież, jesteśmy genialni - powiedział Niall.
- Ale muszę uprzedzić rodziców - powiedziałam.
- Zrób im niespodziankę – podpowiedział mi Zayn.
Z jednej strony rodzice wkurzą się, jak im powiem, że od dzisiaj w ich mieszkaniu będzie mieszkało 3 chłopców przez tydzień, ale z drugiej strony medalu będą tak zszokowani, że przyleciałam, że pewnie i tak się zgodzą. Przecież Zayn to mój chłopak, a Lou i Niall są mili i fajni. Jedyną przeszkodą będzie bariera językowa, bo moi rodzice po angielsku to nie za bardzo. Cóż, będę musiała robić za tłumacza. Dobra, nie dzwonię, będzie suprise.
- Liam, zapomniałam się zapytać... Jak tam z Annie? - zapytałam.
Liam się uśmiechnął.
- Chyba już jesteśmy razem - odpowiedział.
- Gratulacje! - powiedziałam i dałam mu piątkę.
- No dobra, wypadałoby się pakować - powiedział Zayn.
- Racja, racja - powiedziałam i poszłam do swojego pokoju.
Przez kolejne 5 minut szukałam mojej walizki. Potem przypomniało mi się, że jest w schowku, i czym prędzej po nią poszłam. Potem 15 minut zastanawiałam się, ile rzeczy wziąć. Następnie usiadłam na łóżku, i myślałam, jak mam rozmieścić u nas chłopców. Rodzice będą spali w ich sypialni, Niall i Louis razem w salonie, a ja i Zayn u mnie... Razem? O nie, rodzice się nie zgodzą. Na bank!
Westchnęłam i zaczęłam się pakować. Nie zajęło mi to więcej niż 20 minut, po czym spakowałam bagaż podręczny i z ulgą zamknęłam walizkę.
Ok, jedno mam za sobą.
Do pokoju wszedł Zayn.
- Liam ma za 3 dni urodziny, chcemy mu zrobić urodziny w fajnym klubie. Są u was jakieś? - zapytał, siadając obok mnie na łóżku.
- Wyobraź sobie, że są! I to nawet spory wybór - powiedziałam z sarkazmem. - A co mu kupimy?
- Pomyślałem, że moglibyśmy wszyscy zrobić mu taki album... ze zdjęciami, wspomnieniami, itp. To chyba by był najlepszy prezent.
- Świetny pomysł, Zayn - powiedziałam.
Faktycznie, to na pewno by go ucieszyło. Ale kiedy mamy to zrobić, skoro chłopcy od rana do wieczora będą mieli spotkania z fanami, wywiady, koncert?... No chyba, że Zayn chciał, żebym zrobiła to tylko ja z Alex. Tak, oczywiście... Może jeszcze moi rodzice nam pomogą, wtedy w ogóle będzie przypałowo.
Kilka godzin później byliśmy już po odprawie i siedzieliśmy w samolocie. Siedziałam razem z Zaynem i Alex.
- Boisz się latać? - zagadnął mnie Zayn.
- Nie... Raz, jak leciałam z rodzicami do Bułgarii, miałam awaryjne lądowanie, nawet wtedy się nie cykałam.
- Szkoda, myślałem, że będę mógł cię poprzytulać.
Przysunęłam się do niego.
- Nawet teraz możesz - powiedziałam.
Pocałował mnie szybko i otworzył paczkę z czipsami. Przewróciłam oczami i oparłam się o siedzenie. Podsunął mi czipsy pod nos.
- Przecież wiesz, że jestem na diecie! Próbujesz mnie utuczyć - powiedziałam i zrobiłam kwaśną minę.
Zayn się uśmiechął i pokręcił głową, był to gest typu: "Baby są takie dziwne...".
Po krótkim locie i odprawie, bus zabrał nas do miasta rodzinnego mojego i Alex.
- Fajna ta Polska - powiedział Harry. - Na lotnisku nikt nas nie poznał!
- Dużo tu zieleni - zauważył Niall.
Spojrzałam na niego dziwnie i powiedziałam:
- Jest 1 w nocy, nic nie widać.
- Ja to czuję, Mary... to rośliny się ze mną kontaktują... one są inteligentne, rozmawiam z nimi czasem...
- Potrzebujesz polskiej wódki, Niall. Majaczysz - powiedziała Alex.
Zaśmialiśmy się.
Kiedy dotarliśmy już na osiedle, na którym znajduje się blok mój oraz blok Alex, wszyscy się rozdzieliliśmy.
- Dobra, to jutro jak się obudzicie, zadzwońcie - powiedziała Alex.
- Okej, jutro musimy jechać na spotkanie z fanami, więc śpimy do 10:30  max - odpowiedział Zayn.
Alex z Harrym i Liamem poszła do swojego bloku, a ja zostałam z Zaynem, Louisem i Niallem.
- Fajne osiedle, takie ciche - powiedział Naill.
Przełknęłam ślinę.
- Ta, jest nawet OK - powiedziałam i weszłam do klatki. Moja walizka stała się teraz nieubłaganie ciężka, tak jakby chciała mi opóźnić spotkanie z rodzicami. Jednak to musiało się stać, choć chętnie bym to ominęła.
Znaleźliśmy się już pod drzwiami do mieszkania moich rodziców.
- Okej, pamiętajcie: Oni nie mówią po angielsku, więc za dużo się nie odzywajcie. Ja z nimi pogadam, a wy idźcie od razu do mojego pokoju. Prosto i w lewo.
Chłopaki skinęli głowami, a ja zadzwoniłam do drzwi. Przez dłuższą chwilę nikt nie otwierał, aż w końcu usłyszałam charakterystyczny trzask zamka i ujrzałam moją mamę w szlafroku i wałkach na głowie.
- Cześć! - powiedziałam i ją uściskałam.
Mama patrzyła na mnie jak na idiotkę.
- Możemy wejść? To jest Zayn, Niall i... Louis - powiedziałam i wskazałam na chłopaków. - Mamo, Louis to ten, który ci się podobał.
Moja mama nadal się nie odzywała i wydać było, że jest w niemałym szoku, że nas widzi u progu swoich drzwi o 1 w nocy. A ja miałam w głowie tylko jedno słowo: AWKWARD!

__________________________

dla Oli <3

HAHAHA!





:) Obiecuję się poprawić!

środa, 9 maja 2012

Rozdział 14

Właśnie czytałam książkę "Jak dać mu delikatnie do zrozumienia, że nie jesteś zainteresowana", kiedy Lou podniósł się z kanapy i powiedział:
- Dobra, ja spadam. Życzcie mi powodzenia. Mam tylko nadzieję, że wrócę tu w jednym kawałku.
- Powodzenia! Pamiętaj, nie bądź zbyt dobitny - poradziłam. - I kup jakieś wino, jak będziesz wracał, co?
- Czerwone czy białe?
- Czerwone.
- Pijaczka - mruknął Zayn.
- Oj, Zayn, nie lubisz winka? - zapytałam ze słodką miną i przysunęłam się do niego.
Spojrzał na mnie i pogłaskał po głowie. Wtuliłam się w niego.
Kiedy Louis wyszedł, Liam powiedział do mnie:
- Dobra. Więc czas nasz plan wdrążyć w życie.
- Hola, jaki plan? - zapytał Niall.
Harry spojrzał na mnie pytająco. Szybko odwróciłam wzrok.
- Nieważne, potem ci powiem. Ale teraz, ja i Mary musimy jechać. Mamy 10 minut na charakteryzację – powiedział Liam.
- O nie, zapomniałam, że muszę się wystylizować na żonę Draculi - jęknęłam i przytuliłam do siebie rękę Zayna.
- Nawet w tym wyglądasz świetnie - pocieszył mnie Zayn.
- No ej, przebierz się! Obiecuję, że nie będę się śmiała - powiedziała Alex.
- Alex, uwierz mi, będziesz - mruknęłam.
- Dajesz - powiedział Niall i się uśmiechnął.
10 minut później stałam koło Liama w moim cudownym przebraniu, a Zayn, Niall, Alex i Harry z nas brechtali.
- Nie ma tak źle! - powiedział Harry.
Widać było, że Alex i Niall nie umieli powstrzymać śmiechu, Harry zachował pokerface, a Zayn pokazywał kciuka w górę.
Nastała godzina 17:40.
- Dobra, Liam. Jesteś mi winny przysługę za to, co teraz robię - powiedziałam do chłopaka, kiedy znaleźliśmy się już w samochodzie.
- Nie wystarczy ci to, że mieszkasz z takim przystojniakiem pod jednym dachem? - zapytał, puszczając mi oczko.
- Zabawny jesteś.
- Wiem, a jaki skromny... No, ale dobra. Musimy zamówić jakieś żarcie, żeby wypaść przekonująco. I jak oni wejdą do restauracji to nie patrz się na nich aż tak. Zachowaj dystans.
- No problemo. Kurde, Liam, a co jeśli Lou albo Annie nas rozpoznają?
- No cóż... - Liam westchnął i skręcił w następną ulicę. - Louis nas znienawidzi, a Annie stwierdzi, że chcieliśmy zobaczyć jak się upokarza.
- Liam, oni NIE MOGĄ nas zobaczyć, rozumiesz?! Nadal nie potrafię zrozumieć po jakiego grzyba się tam ciśniemy, ale niech ci będzie.
- Jakby co, zwalisz na mnie.
- Przynajmniej tyle - powiedziałam i uniosłam ręce do góry.
Restauracja Orrery była jedną z najelegantszych w mieście. Wiktoriański styl, pyszne jedzenie, oraz miła atmosfera nadawały temu miejscu prawdziwą klasę. Aż miło było popatrzeć, a co dopiero tam jeść!
Gdy weszliśmy, miły pan ubrany w garnitur poprowadził nas do stolika, który był umiejscowiony najbliżej drzwi i zasłonięty drewnianą ścianką porośniętą bluszczem. Naprawdę, trudno go było zauważyć, a o to chyba nam chodziło.
- Co państwo zamawiają? - zapytał kelner, kiedy przejrzeliśmy już MENU.
- Poproszę krewetki w cieście i sałatkę włoską - powiedział Liam.
- A ja befsztyk polany winem - powiedziałam z uśmiechem, a po chwili namysłu dodałam: - Ale beztłuszczowy.
Kiedy kelner zanotował zamówienie i odszedł od naszego stolika, Liam powiedział:
- Dobra, ja patrzę na drzwi. Jak wejdą to udajemy, że rozmawiamy.
Po jakichś 20 minutach do restauracji wszedł Louis prowadząc Annie. Ta, w rękach miała ogromny bukiet róż. Ja i Liam akuat rozmawialiśmy o pogodzie (tak wiem, bardzo interesujące). Annie i Lou usiedli kilka stolików dalej od naszego, i na szczęście nie mieli na nas widoku.
Kelner właśnie przyniósł dla nas dania.
- Dla pani - powiedział i podał mi talerz. - I dla pana.
Kelner odszedł od naszego stolika, i podszedł do stolika Annie i Louisa.
- Liam, nie gap się tam tak - powiedziałam, nabijając na widelec kawałek mięsa.
Chłopak momentalnie się otrząsnął i zaczął jeść. Przez kolejne 10 minut nic się nie działo; rozmawiałam z Liamem, kiedy nagle usłyszałam piskliwe "Ale jak to?!" od stolika Annie i Lou.
Dziewczyna siedziała roztrzęsiona i gapiła się na Louisa szklanymi oczami. Ręce jej drżały, a usta miała delikatnie rozwarte. Louis zaczął coś mówić, a ona pokiwała palcem, wstała i wylała chłopakowi resztę wina na spodnie. Następnie wzięła do ręki bukiet z kwiatami i rzuciła nim w biednego Lou. Była cała czerwona i zapłakana, tusz jej ściekał i policzki były całe czarne. O matko, tego się nie spodziewałam... Annie chwyciła torebkę i zmierzała ku wyjściu. A Liam, ten cioł, poszedł za nią, wołając jej imię. Myślałam, że spalę się ze wstydu. Romeo się znalazł! Liam i Annie wyszli na zewnątrz, a ja modliłam się, żeby Louis nie zauważył, że był to Liam. Schowałam twarz w dłoniach. Nagle ktoś mnie popukał w ramię. Odwróciłam się i zobaczyłam smutną twarz Louisa.
- O, Lou! Co ty tu robisz? - udawałam zdziwioną i wstałam z krzesła.
- Nie jesteś dobrą aktorką - powiedział.
- Masz rację... To nie tak miało być - powiedziałam, szukając portfela w torebce.
- Co wy tu robicie?
- Liam się uparł, że chce zobaczyć jak zrywasz z Annie. I wygląda na to, że właśnie za nią pobiegł. Co jeszcze nie po mojej myśli się dziś wydarzy?
W końcu znalazłam portfel i wyłożyłam odpowiednią kwotę na stolik.
- Wyjdziemy? - zapytał Louis, całkiem spokojny i opanowany.
Przełknęłam ślinę i skinęłam głową.
Na dworze było dość chłodno, a ja miałam sukienkę z krótkimi rękawami i cała się trzęsłam. Louis chyba to zauważył i narzucił mi swoją kurtkę.
- Dzięki - powiedziałam spuszczając głowę. Spacerowaliśmy teraz po jednej z cichszych ulic Londynu.
- Powinienem być na was wściekły, czy nie? - zapytał Louis.
- Jak już, to na Liama! Serio, to był jego pomysł. No, niby powinnam była mu wybić tę bezsensowną ideę z głowy... Ale znasz go - powiedziałam i spojrzałam na niego.
Wydawał się być obojętny, oczy miał smutne i puste, a wyraz twarzy nijaki.
- Nie spodziewałem się aż takiej szopki - burknął.
- Ale masz to już za sobą. I będziesz w końcu szczęśliwy! - próbowałam go pocieszyć.
- W sumie to... masz rację. Nie będę się już z żadną dziewczyną użerał - powiedział i w końcu się uśmiechnął.
- Ale nie spodziewałam się reakcji Liama... nie wiedziałam, że ona mu się podoba!
- Ja też nie... No, ale widzisz; nasze rozstanie ma pozytywne strony... Annie może być z Liamem. Ty jesteś z Zaynem. Alex z Harrym.
- Co?! Alex z Harrym? Od kiedy?
- Całowali się dzisiaj jak debile, przytulali, macali, leżeli razem w łóżku, szeptali sobie do ucha... - wyliczał Louis. - To chyba oznaka tego, że są parą.
- O fuck... No fakt, ostatnio mało czasu poświęcam Alex. A to przez te moje zjebane problemy... Ale mam nadzieję, że już będzie OK. Muszę się z nią wybrać na zakupy, czy coś. W końcu nadal jesteśmy przyjaciółkami.
Louis objął mnie ramieniem.
- Nie mógłbym się na ciebie gniewać - powiedział.
- Lou, a... kupiłeś winko? - zapytałam potulnie i przycisnęłam się do niego.
- Wiedziałem, że zapytasz - powiedział, po czym poszedł do swojego auta, które stało na ulicy przeciwnej i z bagażnika wyciągnął butelkę wina.
20 minut później siedzieliśmy na ławce w Hyde Parku, popijając wino z butelki jak para żuli.
- I pomyśleć, że ja i ty zawsze kończymy tak, jak teraz. Czyli samotnie popijając alkohol - powiedziałam i przysunęłam się do Louisa. Było już ciemno i dość chłodno.
- Widocznie taki nasz los.
Posiedzieliśmy tam jeszcze chyba z godzinę, i poszliśmy do samochodu. W domu nie zastaliśmy Liama. Kiedy reszta zobaczyła, że jestem z Louisem, byli zdziwieni. Harry się odezwał:
- Zayn nam opowiedział o waszym boskim planie. I widzę, że chyba się nie powiódł?
Wystawiłam mu język i usiadłam obok Zayna, opierając głowę na jego ramieniu.
- Alex, idziemy jutro na jakieś zakupy? Albo cokolwiek - rzuciłam.
Przyjaciółka piłując paznokcie, podniosła wolno wzrok.
- Liam się zgubił, a ty chcesz iść na zakupy? Spoko!
- Znajdzie się, tak samo jak Annie.
Louis opowiedział wszystkim, co dzisiaj zaszło... Szczerze mówiąc, z jego perspektywy było to bardzo dramatyczne, i nawet róże, którymi rzuciła go Annie, podrapały mu twarz.
- Lou, do twarzy ci w bliznach - powiedział Niall. - Wyglądasz, jakbyś uciekł z więzienia.
Przez resztę wieczoru dzwoniliśmy do Liama kilkadziesiąt razy, ale włączała się poczta. Oglądaliśmy telewizję, w której na kanale HollywoodGossipsTV akurat mówili o incydencie między mną, a Jasmine Villegas. Kiedy zobaczyłam na ekranie zdjęcie, na którym kłócę się z dziewczyną, zakryłam oczy i jęknęłam.
- O! Ohoho! Ohohohoho! Co to jest? - zapytał zdziwiony Zayn.
Louis zaczął się śmiać i kazał mi opowiedzieć reszcie o co chodzi, co też z pokorą uczyniłam.
- Moja kochana - powiedział Zayn, objął mnie i pocałował w czoło.
- Nie mów mi nawet, żal mi tej dziewczyny... - powiedziałam.
- Z dnia na dzień kocham cię coraz bardziej.
Po 23 każdy już był senny i zasypiał. Powłóczącym krokiem poszłam w stronę swojej sypialni i wzięłam za rękę Alex.
- Co robisz? - dopytywała się dziewczyna.
- Robimy dziś piżama party. Z tym, że zaraz idziemy spać, u mnie - powiedziałam i zamknęłam drzwi z mojego pokoju.
- Jak za dawnych czasów? - zapytała.
- Ehe, dokładnie!
Plotkowałyśmy, śmiałyśmy, wygłupiałyśmy się i gadałyśmy o chłopcach. Było tak, jak w Polsce.

__________________________________________

Wybaczcie, że dodaję tak rzadko -_-
Nie mnie jednak dziękuję wam za wszystkie komentarze :*
Jesteście wspaniali, motywujecie do pisania 




sobota, 5 maja 2012

Imagin #1

Jesteś z Harrym od kilku miesięcy. Jesteście bardzo szczęśliwi, choć chłopak często wyjeżdża. Ostatnio jednak dzieje się z Tobą coś dziwnego – często się denerwujesz, chodzisz rozdrażniona. Pewnego dnia umówiłaś się z Harrym, bo dawno się nie widzieliście, na początku jest miło, lecz potem chłopak zaczyna się z Tobą drażnić, denerwujesz się. Zaczynacie się kłócić, zły Harry wychodzi. Twoja mama przychodzi do twojego pokoju pytając co się stało, a Ty czujesz ogromny ból, łapiesz się za brzuch i osuwasz po ścianie.
- [T.I] co się dzieje?! – pyta mama.
- Strasznie boli – odpowiadasz, sycząc przez zęby.
Jakimś cudem doszłaś do auta i jedziesz z mamą w stronę szpitala, ból jest mniejszy. Kiedy dojechałyście lekarze zrobili ci kilka badań, po czym lekarz prosi cię do gabinetu.
- Witaj [T.I]. Usiądź proszę. – mówi, wskazując dłonią na krzesło przed nią.
- Dzień dobry – odpowiadasz, niepewnie podchodzisz i siadasz na krześle.
- Są wyniki i muszę z Tobą porozmawiać – mówi z poważną miną pani doktor.
- Jestem chora? – od razu pytasz, przygryzając przy tym ze zdenerwowania wargę.
- Nie, to był tylko mocny skurcz – odpowiedziała, na co ci ulżyło – Ale powiedz mi taką rzecz – kontynuuje – Kiedy miałaś ostatnią miesiączkę ?
- Ym – zastanawiasz się chwilę, po czym wyciągasz z torebki kalendarz – 7 tygodni temu – powiedziałaś lekko wystraszona.
- Nie myślałaś czym może być to spowodowane?
- Szczerze mówiąc, nie zastanawiałam się nad tym. Czasem mam nierówne przerwy pomiędzy jedną a drugą miesiączką, zazwyczaj są krótsze, ale zbytnio się nie przejęłam. – odpowiedziałaś szczerze.
- A nie zauważyłaś, żeby działo się z Tobą coś dziwnego ? Zdenerwowanie, zmęczenie?
- W zasadzie tak. Od zawsze łatwo się denerwuje, ale ostatnio cały czas chodzę rozdrażniona i wydaje mi się, że mam większy apetyt – lekarz tylko kręci głową twierdząco.
- Dobrze, w takim razie przepiszę ci tabletki na uspokojenie, ale bierz je tylko kiedy naprawdę będziesz potrzebowała. I zażywaj codziennie te tabletki – podkreśliła grubą linią nazwę tabletek na kartce papieru. – powinny zmniejszać ból skurczy, bo mogą się pojawiać. I oszczędzaj się, żeby tobie i dziecku nic się nie stało, dziewczyny w młodym wieku, mogą mieć ciężką ciążę.
- Słucham – parsknęłaś śmiechem – O co pani chodzi ?
- [T.I], no daj spokój. Przecież jesteś w ciąży – skamieniałaś – Nie zorientowałaś się ? Twoje objawy to stuprocentowa pewność, że będziesz mamą.
Do oczu zaczęły napływać ci łzy,  patrzałaś z niedowierzaniem na panią doktor, wstałaś i wyszłaś. Twoja mama stała przed Tobą i widząc w jakim jesteś stanie mocno przytuliła, obie płakałyście.
- Nie przejmuj się, kochanie – po chwili ciszy odezwała się twoja mama, dalej cię przytulając – cokolwiek to jest damy radę. Jesteś silna, pokonasz każdą przeszkodę.
- Mamo – szepnęłaś – Ja nie jestem chora – dalej płakałaś. Mama spojrzała na ciebie, a w jej oczach było widać szczęście i strach jednocześnie. – W takim razie dlaczego płaczesz? – spytała zdziwiona, wycierając łzy spływające po twoich policzkach.  Nie miałaś odwagi jej powiedzieć, przecież rozmawiałaś z rodzicami nie raz na temat seksu i antykoncepcji, byłaś pewna, że ciebie to nie spotka. Zdobyłaś się w końcu na odwagę i spuszczając głowę powiedziałaś – Jestem w ciąży. – mama ponownie cię przytuliła.
- Damy radę. To nienajgorsza rzecz jaka mogła nas spotkać. Jesteś zdrowa, a to największe szczęście. A co się stało, to się nie odstanie, poradzimy sobie – ucieszyłaś się na jej słowa, wiedziałaś że masz wsparcie rodziny. Poszłyście w stronę auta i wróciłyście w ciszy do domu. Twoja mama rozmawiała z tatą, a ty postanowiłaś zadzwonić do Harrego i się z nim spotkać. Bałaś się, ponieważ kilka godzin temu się pokłóciliście, ale nie mogłaś z tą sprawą zwlekać, musiałaś powiedzieć mu jak najszybciej.
Wyszłaś przed dom i czekałaś na chłopaka. Kiedy zobaczyłaś podjeżdżające aute i wysiadającego z niego Harrego zakręciło ci się w głowie, postanowiłaś usiąść na ławce.
- Cześć – przywitał się – Coś się stało ? – zapytał z poważną miną.
- Muszę z Tobą porozmawiać – patrzałaś w ziemię, a oczy miałaś napełnione łzami.
- Może się przejdziemy? – zaproponował chłopak, a ty pokiwałaś twierdząco głową. Wstałaś z ławki i momentalnie złapałaś się za brzuch, Harry to zauważył – dobrze się czujesz? – spytał obejmując cię ramieniem, ponownie pokiwałaś głową. Szliście chwilę przed siebie w ciszy, nagle chłopak zaczął – [T.I] posłuchaj, przepraszam za moje zachowanie, nie wiedziałem, że tak co cię zdenerwuje.. – przerwałaś chłopakowi, cicho stęknęłaś z bólu łapiąc się za brzuch i kucając.
- Co się dzieje ?! – spytał wystraszony. Próbowałaś coś powiedzieć, ale miałaś wielką gulę w gardle, łzy spłynęły po twoich policzkach, twarz ukryłaś w dłoniach. Harry odsłonił twoją twarz i z poważną miną powtórzył – [T.I] co się dzieje?  - spojrzałaś na niego -  Jestem w ciąży – szepnęłaś przez łzy. Chłopak początkowo wypuścił powietrze i złapał się za głowę, po chwili pomógł ci wstać i mocno cię przytulił – Wszystko będzie dobrze – powtarzał cały czas, a ty nie umiałaś opanować płaczu.
~
Mijały miesiące, rodzina i przyjaciele już wiedzieli. Ludzie w szkole wytykali cię palcami, chociaż ci prawdziwi przyjaciele i nauczyciele cię wspierali. Próbowałaś, lecz byłaś pod dużą presją, postanowiłaś odpocząć, przerwałaś naukę. W 5 miesiący ciąży poszłaś na badanie USG, na którym dowiedziałaś się, że będziesz miała córeczkę. Wiedziałaś jakie będzie miała imię, Harry zawsze wspominał, że podoba mu się imię Darcy. Kiedy go o tym poinformowałaś bardzo się ucieszył.
~25.05
Jesteś w 6 miesiącu ciąży. One Direction wyjechali tydzień temu w trasę, tęsknisz za swoim chłopakiem, rodzina bardzo cię wspiera. Tej nocy obudziłaś się z krzykiem. Wystraszeni rodzice od razu do ciebie przybiegli. Czułaś, że coś jest nie tak, odkryłaś kołdrę i zobaczyłaś pełno krwi, zakryłaś usta dłonią. Od razu ruszyliście w stronę szpitala. Byłaś przerażona. W aucie zaczęłaś tracić przytomność, w szpitalu myślałaś, że umrzesz z bólu i wołałaś imię twojego ukochanego. Ostatnie co pamiętasz to pełno lekarzy i rażące światła.
Twoi rodzice natychmiast powiadomili Harrego, że jesteś w szpitalu. Chłopak z przyjaciółmi pojawili się w szpitalu w 40 minut, wynajęli prywatny samolot, by byś jak najszybciej. Harry kłócił się z pielęgniarkami, które nie chciały go wpuścić na sale. Twoi bliscy usłyszeli płacz dziecka i zapadła cisza. Po chwili jednak krzyk jednej z pielęgniarek przeraził wszystkich – Tracimy ją ! - Nic nie mogli zrobić, siedzieli zrozpaczeni i czekali. Po kwadransie z sali wyszedł lekarz, wszyscy stanęli na baczność i chcieli wiedzieć czy z tobą i dzieckiem wszystko wporządku. Podszedł do twoich rodziców, chłopcy nie słyszeli ich rozmowy . Twoja mama zakryła twarz dłonią i zaczęła płakać, twój ojciec mocno ją przytulił i pocałował w czoło. Harry podbiegł do nich, a twoja matka się do niego przytuliła – Ona żyje – powiedziała zapłakana, a kamień spadł mu z serca.
– Podczas porodu były problemy, dziecko było w połowie drogi, a Pańska córka zaczęła tracić przytomność. W takich wypadkach zawsze ratujemy matkę. – powiedział ze smutnym wyrazem twarzy lekarz.
- Co to znaczy ? – spytał Harry.
- Niestety dziecka nie dało się uratować. Miało zaledwie 6 miesięcy, było za słabe. Tak jak powiedziałem, zawsze ratujemy matkę w takich przypadkach.
~
Otworzyłaś oczy, widząc obok swojego łóżka zapłakaną mamę i Harrego, który obejmował ją ramieniem.
- Mamo, wszystko wporządku – powiedziałaś słaba, chwytając jej dłoń, na co się uśmiechnęła.
Harry pokiwał głową przecząca, na co od razu pomyślałaś o dziecku – Co się stało? – spytałaś przechodząc do pozycji siedzącej. – Gdzie ona jest?! – krzyknęłaś – Gdzie jest moje dziecko?! – zaczęłaś płakać.
- Małej Darcy nie ma z nami - powiedział chłopak, po czym mocno się do ciebie przytulił i pozwolił wypłakać się na jego ramieniu.


___________________________________________________________


 Siemiano, w końcu coś dodałam :) Miałam pisać własne opowiadanie, ale jakoś myśle, że lepiej imaginy, chociaż nie jestem za bardzo przekonana co do tego, ale co tam.


Ola :) xx