YayBlogger.com
BLOGGER TEMPLATES

niedziela, 29 kwietnia 2012

Rozdział 12

Przez całą noc nie spałam. Czasem popłakiwałam po cichu, żeby nikogo nie zbudzić, czasami myślałam o mnie i Zaynie. Dopiero nad ranem zasnęłam i wstałam po 12 w południe. Obudził mnie dziki śmiech Alex dochodzący najprawdopodbniej z kuchni. Gdy otwarłam oczy, zobaczyłam, że pokój jest wypełniony bukietami kwiatów. W pokoju unosił się przepiękny, lekki zapach, na stole zauważyłam ogromny koszyk ze słodyczami, wielkim misiem i jakąś kartką. Ziewnęłam, obojętnie podeszłam do koszyka i wzięłam do ręki kartkę. Przeprosiny. Z podpisem "twój Zayn". Mój? Chyba raczej Jasmine! Zaśmiałam się złowieszczo. Byłam jak bogini. No dobra, przesadziłam. Ale czułam się dobrze. Mogłam robić z Zaynem co chcę. Mogłam mu zawsze wypominać, że "zdradził" mnie i moje zaufanie w tak bestialski sposób... Wygram każdą kłótnię, mam to w kieszeni. Ale czy naprawdę tego chciałam? Kochałam go, nadal. Niech trochę pocierpi. Poszłam pod prysznic, ubrałam się w krótkie, czarne spodenki, szarą bluzkę z rękawami 3/4 i nadrukiem. Zrobiłam staranny makijaż, prysnęłam się słodkimi perfumami i poszłam do salonu.
- Cześć! - przywitał się od razu Zayn, który robił coś przy telewizorze.
Uśmiechnęłam się do niego i usiadłam na kanapie obok Louisa.
- Cześć, Lou! - powiedziałam.
- No, dzień dobry! O której to się wstaje?
- Nie spałam całą noc - odparłam i opuściłam głowę. Widziałam kątem oka, że Zayn zerka w moją stronę. - Strasznie mnie bolał brzuch! Ale nie mówmy o tym. Powiedz lepiej jak ci się układa z Annie?
- Jest w porządku, ale powiem ci szczerze, że - nachylił się w moją stronę - ona jest straszną gadułą! Czasem nie daje mi dojść do słowa... Chyba nie pasujemy do siebie tak, jak myślałem.
- Chodzi o to, żebyście oboje byli szczęśliwi. I sobie ufali. Bo to w związku PODSTAWA - specjalnie powiedziałam głośniej. - Lou, jeśli nie czujesz się w jej towarzystwie swobodnie, to może powinniście się rozstać? Jeśli naprawdę cię kocha, zrozumie.
- Jak zwykle masz rację... Chyba powinienem się ruszyć, w końcu się z nią spotkać, i porozmawiać... Louis, bądźże facetem! - sam dał sobie lekkiego plaskacza.
- Boże, z kim ja mieszkam pod jednym dachem... - zaśmiałam się. - Lou, może wybierzemy się dzisiaj do parku? Ty i ja? Piszesz się?
- Jasne! Tylko się przebiorę, nie wypada iść w dresie - powiedział ucieszony chłopak i pognał do swojego pokoju.
Uśmiechnęłam się. Zayn teraz patrzył na mnie z miną pt. "What the fuck?". No cóż Zayn, sam sobie odpowiedz na to pytanie. Po chwili Louis był już z powrotem. Alex siedziała z Harrym przy stole. Rozmawiali o czymś bardzo zawzięcie, i nawet nie zauważyli, że wychodzimy. Kiedy tylko wyszliśmy z domu, Louis zapytał:
- Wyciągnęłaś mnie tylko po to, żeby Zayn był zazdrosny, prawda?
Wpatrywałam się w niego jak psycholka.
- Nie... Po prostu chcę się rozerwać. Nie chcę cały czas myśleć o Zaynie, o tej całej Jasmine i nikim innym! Chcę pobyć Z TOBĄ - powiedziałam wyraźnie i podeszłam do niego. Dzieliło nas kilka centymetrów. Przygryzłam wargę i szybko dałam mu buziaka w policzek. Nothing more.
Szczerze mówiąc, chciałam, żeby Zayn np. widział to przez okno. Wiem, byłam wredna, ale niech się pomęczy.
Louis wziął mnie za rękę i poszliśmy do parku. Para przyjaciół trzymająca się za ręce.
Na pierwszym zakręcie już pełno paparazzi nas złapało, robili nam zdjęcia i kazali się uśmiechać. Przyspieszyliśmy. Jeden z nich zawołał:
- Czy macie romans?
- Tak, mamy razem trójkę dzieci! - odpowiedziałam.
Louis się zaśmiał. Zaczęliśmy przed nimi uciekać. Cały czas się potykaliśmy i mieliśmy ubaw.
- Zgubiliśmy ich? - zapytałam Louisa zdyszana, gdy już znaleźliśmy się poza zasięgiem fotografów.
- Chyba tak - odpowiedział i się do mnie uśmiechnął.
Kurde, kurde... Byliśmy coraz bliżej. Już nawet zamykałam po mału oczy, gdy naglem kątem dojrzałam JĄ. Serce podskoczyło mi do gardła, szczęka opadła do ziemi, zrobiłam wytrzeszcz oczu. Bo jakieś 10 metrów ode mnie i Louisa stała Jasmine Villegas. Pindrzyła się przed aparatami i krzyczała "I love England!". Nagle Lou zaczął ciągnąć mnie w przeciwną stronę. Wyrwałam mu się i pobiegłam w stronę tej dziwki.
- Mary! - zawołał Louis, ale nie zwracałam na niego uwagi. Podeszłam do Jasmine. Dzieliły nas 3 kroki. Zdjęła okulary, zjechała mnie wzrokiem i burknęła:
- Kim jesteś?
- Kimś ważniejszym od ciebie... - podeszłam bliżej. - Jeszcze raz zobaczę cię z moim chłopakiem, wyrwę ci nogi z dupy i zrobię z twarzy gorszą masakrę, niż masz teraz, zrozumiałaś?
Dziewczyna wpatrywała się we mnie tępo. Dodałam więc:
- Zapomniałam, że do ciebie trzeba GŁOŚNO I POWOLI, bo inaczej nie rozumiesz... Ty i Zayn = wpierdol ode mnie. Got it?
- Masz czelność mi grozić? - zapytała w grymasie.
- Mam. Nigdy nie uważałam się za lepszą od innych, ale w tym wypadku każdy potwierdzi, że ty mi do pięt nie dorastasz... Bardzo ci współczuję. A teraz, wybacz, ale idę z moim przyjacielem Louisem do parku. Życzę ci, żebyś już nigdy nie leciała na zajętych kolesi, bo uwierz... może się to dla ciebie źle skończyć - powiedziałam i odeszłam od niej.
Louis stał w tym samym miejscu co wcześniej. Był wyraźnie zdziwiony.
- To co, idziemy do tego parku, czy masz ochotę iść do klubu? Chyba muszę zażyć coś mocniejszego, niż świeże powietrze.
- Czy ty właśnie groziłaś Jasmine Villegas? - zapytał, kiedy wchodziliśmy do klubu "$$$".
- Nie bierz tego serio, chciałam ją tylko ostrzec - powiedziała.
- Kurczę, masz jaja - powiedział Louis.
- Widać je, serio?! Próbowałam je ukryć!
Lou parsknął śmiechem. Trochę mnie opluł, ale to szczegół.
Siedliśmy przy barze i zamówiliśmy po drinku.
- Mary, ale my... jesteśmy tylko przyjaciółmi, nie? - zapytał gapiąc się w szklankę.
Uśmiechnęłam się do niego. Był taki słodki!
- Jasne, Lou. Czasem mi odbija i chcę cię pocałować, bo cię kocham. Ale to nie jest miłość... taka jaka jest między mną, a Zaynem. Raczej taka... rodzinna. Kocham też Liama, Harry'ego i Nialla. Ale pewnie wiesz, że najbliżej jestem z tobą, Zaynem i Harrym... Tak naprawdę Harry sprawił, że poczułam się tu swobodniej, ty zawsze poprawiasz mi humor, a Zayn... Jak to Zayn, po prostu go kocham, tak jak partnera.
- Najlepsze jest to, że: Zayn z tobą chodzi, Harry na ciebie leciał, a ja... sam nie wiem, co czuję. Tylko proszę, nie sądź teraz, że jestem jakimś napalonym zbokiem, bo przespałem się z Alex. Nie wiem w sumie, czego szukam, chciałem zwyczajnie być szczęśliwy... Ale dzisiaj się zorientowałem, że przecież ja jestem szczęśliwy bez dziewczyny. Jestem zajebiście szczęśliwy i dobrze mi, będąc singlem. I tak na razie będzie.
- Cieszę się, że w końcu zrozumiałeś, co tak naprawdę sprawia ci radość. Nie dupy, nie alkohol - zaśmiałam się i po raz 8492 tego dnia go objęłam. Tak bardzo lubiłam go przytulać, nawet sama nie wiem czemu.
Generalnie, od tamtego momentu wypiłam dość sporo. Tańczyłam z Louisem, przytulałam go, chichotałam jak debilka, szeptałam mu do ucha, głaskałam go i obmacywałam. Po prostu, jak najebany człowiek. Kiedy wróciliśmy do domu, było już po 1 w nocy. Wszyscy, z wyjątkiem Zayna, spali już w swoich sypialniach. Mój chłopak leżał na kanapie, z miską popcornu na brzuchu, i cicho pochrapywał. Jak tylko usłyszał, że ktoś wchodzi do domu, zerwał się na równe nogi, a miska z popcornem spadła na ziemię.
- To wy! Czekałem tu. Oglądałem telewizję - powiedział zmieszany i lekko zaspany Zayn.
Byłam już nieźle wstawiona, ogółem mało kojarzyłam, co kto do mnie mówi.
- Chyba spałeś - odparłam, zataczając się. - Czy może mniee-e ktoś zaprowadzić do łóżka?
Zayn natychmiast zareagował i chwycił mnie z jednej strony, a Louis z drugiej. Zaprowadzili mnie do mojego pokoju i ułożyli w łóżku. Kiedy już mieli wychodzić z mojego pokoju, zawołałam Louisa, który szybko do mnie podszedł.
- Dziękuję za dzisiaj - powiedziałam i szybko pocałowałam go w policzek. A Zayn to wszystko widział, ha! Ale jestem okropna.
Natychmiast odpłynęłam. Na drugi dzień byłam totalnie nieogarnięta. Włosy mi stały we wszystkie strony świata, makijaż był cały rozmazany. Ano tak, nie miałam wczoraj siły na to, żeby się przebrać w piżamę, a co dopiero zmywać tapetę. Ogarnęłam się w 15 minut i poszłam do kuchni. Tam zastałam Zayna. Obojętna, zaczęłam robić sobie płatki.
- Dzięki, że wczoraj mnie ułożyłeś do snu i w ogóle. Byłam mega nieogarnięta... - zaczęłam, sypiąc kolorowe kuleczki do miski.
- Mary, kocham cię - przerwał mi i chwycił mnie za ręce. Spojrzałam mu w oczy. Były przestraszone, szklane i takie piękne! No dobra, wdech, wydech. Teraz zrozumiałam, że nie mogę bez niego żyć.
- Ja... - chciałam powiedzieć, że ja go też kocham, ale nie dał mi dokończyć zdania i złożył namiętny pocałunek na ustach. O. MÓJ. BOŻE! Tak mi tego brakowało! Włożyłam mu ręce pod koszulę i zaczęłam jeździć po jego brzuchu. Wiem, że to lubił, z resztą ja też. O Jezu. Chyba właśnie się to miało stać! Tak, właśnie TO! Całowaliśmy się tak długo, że spuchły mi trochę usta. Ale ktoś nam przerwał, wchodząc do kuchni. Natychmiast oderwałam się od Zayna, a ten zdziwiony spojrzał w kierunku drzwi. Bo tam stała Alex z Harrym. I wszystko byłoby ok, gdyby oni również się nie całowali.
Uśmiechnęłam się szeroko i spojrzałam na Zayna. On przygryzał wargę w lekkim uśmiechu.
- Ekhem! - kaszlnęłam.
Alex spojrzała na mnie wielkimi oczyma, a Harry zdziwiony zamrugał kilka razy.
- W końcu! - powiedziałam.
Harry się uśmiechnął, a Alex zaczerpnęła powietrza, jakby nie oddychała conajmniej minutę. A może nie oddychała?


_____________________________________________

Jadę dzisiaj razem z Olą na majówkę, na działkę :) Nie będzie nas do wtorku, więc macie kilka gifów:







A WY MÓDLCIE SIĘ RAZEM ZE MNĄ, ŻEBY ZAYN NIE BYŁ Z TĄ CAŁĄ PERRY, KTÓRA MA PYSK JAK NIEDOWARZONA 40-STKA Z KOMPLEKSAMI :) OCZYWIŚCIE NIKOGO NIE HEJTUJĘ. ALBO WIECIE CO? ZROBIĘ DLA NIEJ MAŁY WYJĄTEK, LET'S HATE :D 


Marta, xx 

czwartek, 26 kwietnia 2012

Rozdział 11

Weszłam do domu i nie rozbierając się z butów, od razu poszłam do swojego pokoju. Kątem oka dostrzegłam Zayna, który na pytający wzrok Louisa, wzruszył tylko ramionami. Nie mają pojęcia, że moja najlepsza przyjaciółka chciała zabić Annie! Dobra, może przesadzam; nie zabić, ale gdybyśmy nie zareagowały w odpowiednim czasie, to dziewczyna Louisa pewnie już dawno leżałaby w szpitalu.
Włączyłam komputer i napisałam na Twitterze:
"Nigdy więcej kawy marchewkowej!". Weszłam też na podstawowe portale plotkarskie... Oczywiście już się roiło od plotek typu: "Zayn Malik i Jasmine Villegas mają romans!". Uniosłam jedną brew. Jeden z artykułów brzmiał tak:
"Niedawno na portalu Twitter, sławna amerykańska piosenkarka, Jasmine V. wspomniała o Zaynie Maliku. Chłopak od razu się odezwał i odpisał, że mu bardzo miło. Niektórzy podejrzewają, że chłopak z One Direction i była dziewczyna Justina Biebera mają romans. Podpowiemy, że jest to bardzo możliwe, iż Jasmine tydzień temu przyjechała do Anglii na premierę swojego nowego singla. Świadkowie mówią, że widzieli Jasmine i Zayna w klubie "Jeff's!" w ubiegłą sobotę, późno w nocy. Podobno para świetnie się bawiła. Między nastolatkami widnieje tylko jeden znaczący problem: dziewczyna Zayna, Merry, która aktualnie mieszka z chłopakami w Londynie."
- Co. To. Ma. Kurwa. Być?! - wydukałam. Chwyciłam notebooka i pognałam z nim do salonu, podstawiając go pod nos Zayna.
Chłopak pochylił się i przeczytał artykuł.
- Czy to jest prawda?... - zapytałam drżącym głosem. - Poza tym, nie tak pisze się moje imię. Głupie media.
 Zayn wypuścił powietrze. Otwarłam szerzej oczy. Przyznam, że byłam pewna, że zaprzeczy!
- Zayn, powiedz - powiedział cicho Harry.
Stałam z założonymi rękoma i mrugałam jak popierdolona, żeby odgonić łzy, które napływały mi do oczu.
- Spotkałem się z nią raz. Chciałem wiedzieć czego chciała... - powiedział Zayn i odwrócił wzrok.
- Powiedz szczerze - odparłam, a przez myśli przechodziło mi milion pytań, na które odpowiedzi znał tylko Zayn. Całowali się? Spali ze sobą? Flirtowali, czy tylko rozmawiali? Dlaczego Zayn mi nie powiedział? Dlaczego tam w ogóle poszedł?!
- Spotkałem się z nią, bo chciałem odpocząć. Zwyczajnie odpocząć. Rozerwać się. Nie wiem, co mnie napadło. Zadzwoniłem do niej, jak już wszyscy spaliście, poszedłem do klubu i spotkaliśmy się. Tańczyliśmy razem... piliśmy, i to wszystko. Przepraszam... To był błąd. Nie wiem co mi strzeliło do głowy... - Zayn schował twarz w dłoniach.
Oddychałam szybko i bardzo płytko.
- A wy? Wiedzieliście? - zwróciłam się do reszty.
Harry skinął głową, Louis opuścił głowę. Liam i Niall udawali, że coś czytają. Zayn próbował mnie wziąć za ręce, ale się odsunęłam. Miałam szklane oczy, czułam jak po policzku spływa mi łza.
- Chcę tylko wiedzieć czy kiedykolwiek wcześniej spotykałeś się z jakąś dziewczyną, będąc ze mną?... - zapytałam.
- Nie - odpowiedział cicho Zayn.
Skinęłam głową i poszłam do swojego pokoju. Zatrzasnęłam drzwi i przykucnęłam przy nich. Teraz rozpłakałam się na dobre. Nie wiedziałam, czy chcę to kończyć, nie wiedziałam, co mam ze sobą zrobić. Chciało mi się wyć i w tamtej chwili myślałam tylko: "Jak on mógł?! Odpocząć? Jeśli mu ze mną źle, to mógł zwyczajnie powiedzieć, a nie odpierdalać coś z jakąś amerykańską dziwką! Mówił, że mnie kocha... A chłopaki? Jak mogli mi to zrobić; nic nie powiedzieć?! Udawali, że wszystko jest OK, a nie było! Myślałam, że są według mnie w porządku!". Położyłam się na łóżku i płakałam aż do utraty tchu. Do pokoju weszła Alex.
- Czego chcesz? - zapytałam zapłakana.
Alex przysiadła na skraju łóżka. Odgarnęła mi włosy z twarzy.
- Dupek - powiedziała. - Nie przejmuj się tym. Nic się między nimi nie wydarzyło.
- Nawet gdyby, to co?! Tańczyli, flirtowali, a on nawet nie pisnął słówka! I wymknął się, jak wszyscy spaliśmy! Powiedział chłopakom, a mi nie! TO NIE BYŁO W PORZĄDKU!
- Masz rację. Ja też nie wiedziałam. Faceci to świnie... Co teraz zrobisz?
- Nie wiem, sama nie wiem... Na razie chyba chcę od niego odpocząć.
- Zrobisz co zechesz, ale proszę, nie skreślaj go... Kochacie się, było wam dobrze... Jeden głupi wieczór z jakąś gwiazdką od siedmiu boleści nie może tego zepsuć!
- Jak ty byś się czuła na moim miejscu? Przecież jakby mi powiedział, to OK! Lepiej bym to zniosła! Ale JA, muszę się dowiadywać, o tym, że mój chłopak spotyka się z jakąś inną laską PO KRYJOMU, z jakichś jebanych portali plotkarskich! Dlaczego akurat ja muszę być zawsze pokrzywdzona?! Zawsze starałam się w tym związku być szczera i mówić Zaynowi wszystko! Przecież NIGDY nawet nie spojrzałam na innego faceta, kiedy byłam z nim...
- Trudno mi to powiedzieć, ale masz rację. Reszta też źle postąpiła. Szczególnie Louis i Harry, bo z nimi chyba jesteś najbliżej prócz Zayna.
- Louis jest debilem i przeprasza cię najmocniej - usłyszałam ten charakterystyczny głos Lou zza drzwi. - Jest skruszony i przybity, czy może wejść?
Nie odzywałam się, tylko wbiłam twarz w poduszkę i znów zaczęłam beczeć. Usłyszałam, że wchodzi i klęka przy łóżku.
- Proszę, Mary... nie płacz już... Zrobił to bezcelowo, każdy popełnia błędy.
- Chyba był świadomy tego, co robił - powiedziałam przez łzy i się podniosłam. Louis miał bardzo smutny wyraz twarzy i wydawało mi się, że był bliski płaczu. - Powiedz mi, Louis... Dlaczego to ukrywałeś? Dlaczego ja się muszę o TAKICH rzeczach dowiadywać z internetu? - powiedziałam i znów zaczęłam szlochać.
Louis mnie objął. Na początku chciałam się wyrwać, ale nie miałam w ogóle siły w rękach, tak jakby wyleciała ze mnie razem z łzami. Cała się trzęsłam. Louis szeptał mi coś do ucha, ale ja miałam to w dupie i nadal szlochałam. Czarne łzy z mojego tuszu spadały na jego jasną koszulę, co mnie w tamtej chwili mało obchodziło. Chciałam po prostu, żeby mnie już nie puszczał, bo miałam wrażenie, że jak to zrobi, to wpadnę w otchłań rozpaczy... Tego naprawdę, naprawdę nie chciałam. Nagle poczułam, że od tyłu przytula mnie Alex.
- Mimo tego, że prawie udusiłaś moją dziewczynę, to ci wybaczam - powiedział z uśmiechem Louis do Alex.
- Lou, przepraszam cię... nie wiem co mnie napadło! Dokładnie jak Zayna, coś we mnie wstąpiło. Już nie będę próbowała nikogo udusić. Przyrzekam.
Poczułam kolejne ręce, tym razem z boku. Do naszego wspólnego uścisku dołączył się Harry i Liam. Niall stał nad nami i powiedział:
- No wiecie co... Też chcę się przytulić, a wy już wszyskie miejsca zajęliście.
Harry zrobił mu trochę miejsca, i Niall również się przytulił. Po chwili powiedziałam:
- Proszę, następnym razem mówcie mi o ważnych rzeczach. Np., o tym, że nie ma ciepłej wody, żebym pod prysznicem nie dostała zawału, OK?
Roześmialiśmy się.
- Pójdę zrobić jakiś obiad, żeby nie było potem, że z rozpaczy nic nie jemy - powiedział Liam. Niall i Louis poszli z nim. Alex też wyszła, więc w pokoju zostałam tylko ja i Harry.
- Mam nadzieję, że nie masz zamiaru z nim zerwać... - powiedział. - Chociaż, nie powiem, nie obraziłbym się.
Uniosłam brwi.
- Hazz, wiem, że on jest wrażliwy. I pewnie zrobiłby coś głupiego, jakbym mu teraz dała kosza. Ale ja też jestem człowiekiem, i Zayn mnie zranił. Muszę to wszystko przemyśleć. Na razie chyba... po prostu będziemy przyjaciółmi. Jak ja i ty.
Harry przygryzł wargę. Przypomniało mi się jak Zayn to robi, kiedy jest wkurzony albo zestresowany. Znów napłynęły mi łzy do oczu. Szybko je otarłam.
Przez resztę dnia unikałam Zayna, który cały czas mnie przepraszał i za mną chodził. Naprawdę, chciałam mu wybaczyć i rzucić się mu na szyję (ale czy bym go nie złamała?), ale po prostu nie mogłam. Przed oczami stawał mi obraz jego i tej całej Jasmine, jak tańczą i się obmacują. Najbardziej jednak bolało mnie to, że Zayn mi tego nie powiedział, czyli mi nie zaufał. A zaufanie to przecież podstawa każdego związku.

_________________________________

Ojoj <3



poniedziałek, 23 kwietnia 2012

Rozdział 10

- Witaj! Lou mi dużo o tobie opowiadał! - powiedziałam do Annie i odwzajemniając uścisk dłoni, zaprosiłam ją do domu.
- Mam nadzieję, że w samych superlatywach - powiedziała dziewczyna i usiadła przy stole.
"Oho, ale przemądrzała" - pomyślałam i uśmiechając się jeszcze szerzej usiadłam pomiędzy Annie i Alex.
Powiem szczerze, że rozmawiało nam się kapitalnie. Annie była bardzo spontaniczna i serdeczna. Trochę przemądrzała, ale naprawdę ją polubiłam... W przeciwieństwie do Alex, która całą kolację dziubała w talerzu i odzywała się tylko, kiedy ktoś o coś ją pytał.
- Powiem ci w sekrecie, że chyba... kocham Louisa - powiedziała do mnie szeptem Annie, kiedy inni byli zajęci rozmową.
Uśmiechnęłam się.
- To dobrze... On potrzebuje kogoś. Teraz.
- Jest taki słodki... - rozmarzyła się Annie.
- Jest. A ty do niego idealnie pasujesz!
Kiedy już pożegnaliśmy Annie, usiadłam z Alex na kanapie w salonie. Zayn i Liam robili dla wszystkich herbatę, Niall słuchał muzyki, a Harry z Louisem byli na czacie z fanami.
- Fajna ta Annie, co? - zagadnęłam przyjaciółkę.
- Taaa... - powiedziała Alex z grymasem.
- Na pewno?
- Nie.
- Zazdrosna o Lou?
- Nie.
- Zazdrościsz jej cycków?
- Eee, nie?
- To co, do kurwy nędzy?
- Nie wiem, uważam, że jest przemądrzała i zbyt pewna siebie.
- Przemiła jest!
- Chyba ty!
- Dobra, nie musisz jej lubić. Ważne, że Lou jest z nią szczęśliwy. Przypominam, że to ty dałaś mu kosza.
- Nie musisz mi tego wypominać. Nie moja wina, że ja też chcę być szczęśliwa; z Harrym.
- To Louis Tomlinson! Połowa dziewczyn na świecie chciałaby z nim pogadać, a co dopiero z nim chodzić. Z resztą nie jesteś przecież z Harrym.
- Jeszcze, kochana. Jeszcze.
- Ubzdurałaś coś sobie...
Alex westchnęła.
- Wiesz, że cię kocham. Ale w tej chwili okropnie mnie wkurwiasz - powiedziała, wstała i poszła do swojego pokoju.
Chciałam jej tylko uświadomić, że nie zawsze dostanie to, czego chce. Owszem, istnieje prawdopodobieństwo, że Harry się nią zainteresuje, ale co jeśli nie? Alex się załamie i będzie szlochała po nocach, a ja będę powtarzała "A nie mówiłam?"... Z zamyślenia wyrwał mnie Zayn, który już dobrą chwilę siedział koło mnie i cały czas podskakiwał na kanapie, bo właśnie oglądał mecz. A jak wiemy, faceci przy meczu ogromnie się ekscytują i robią różne irracjonalne rzeczy. Wzdrygnęłam się i spojrzałam na niego ze znudzeniem.
- Zayn, dobrze się czujesz? - zapytałam i udawałam, że mierzę mu temperaturę.
- MADA FAKA, gnoju gdzie leziesz?! Odbierz tę piłkę, cieciu! - krzyknął do telewizora i rzucił popcornem w ekran.
Westchnęłam i przewróciłam oczami.
- Oj, przepraszam. Kochanie, mówiłaś coś? - zapytał i spojrzał na mnie zdziwiony.
Spojrzałam na niego gniewnie i podeszłam do Louisa.
- Lou... A podałbyś mi numer do Annie? - zapytałam, słodko się uśmiechając.
Louis podał mi numer, a ja zadzwoniłam. Po kilku sygnałach usłyszałam zdyszany głos dziewczyny. Zdziwiona, odezwałam się:
- Cześć, tutaj Mary! Ta od Zayna.
- O, hej! Wiem, nie znam innej Mary - odpowiedziała jeszcze bardziej zdyszana.
- Ym... Przeszkodziłam w czymś?
- Tylko sobie biegam na bieżni - odpowiedziała.
- Aaa. No tak. Biegasz na bieżni, na to bym nie wpadła. Mam pytanie, chciałabyś może się ze mną spotkać na kawie? No wiesz, taki babski wypad. Może wezmę Alex.
- Okej, jasne! Gdzie i kiedy?
- Jutro, w południe, Starbucks na Oxford Street?
- No problem! Będę na pewno.
- Fajnie, do jutra! Pa - pożegnałam się i zakończyłam połączenie.
Louis, który przysłuchiwał się naszej rozmowie, rzekł:
- Cieszę się, że przypadłyście sobie do gustu.
Na drugi dzień obudziłam się w pokoju Zayna, ale - o zgrozo - leżałam na ziemi. Byłam obolała, a szyi nie umiałam obrócić. Powoli się podniosłam i spojrzałam z kwaśną miną na łóżko. Leżał tam Zayn, rozwalony na całej powierzchni materaca. Na stoliku nocnym stały 2 szklanki z resztkami drinków i opróżniona puszka piwa. Nie pamiętałam prawie nic, poza tym, że o 12 spotykam się z Annie i muszę namówić jeszcze na to Alex.
- Fuck - mruknęłam, gdy spostrzegłam, że leżę w samym staniku, majtkach i przydużej koszulce Zayna z napisem "Please, turn me on". Wyszłam, zamknęłam drzwi i zapukałam do pokoju Alex. Nikt nie odpowiadał, więc po cichu weszłam. To, co zobaczyłam sprawiło, że moja szczęka opadła do ziemi. Harry leżał plackiem i spał na łóżku Alex, a ona siedziała na ziemi i gapiła się na niego jak w święty obrazek. Kiedy jednak usłyszała, że ktoś wszedł, odwróciła głowę.
- Bądź cicho - powiedziała szeptem. - Podziwiam tu cud natury.
Zaniemówiłam.
- Chcesz czegoś? - zapytała.
- Chodź na słówko - powiedziałam.
Dziewczyna cicho westchnęła, wstała i obie wyszłyśmy z pokoju.
- Mam prośbę - powiedziałam z poważną miną. - Dzisiaj, o 12. Ja, ty i Annie. Starbucks na OS. Zainteresowana?
- Nie lubię Annie. Mam inne plany. 12 jest za pół godziny więc powinnaś się pośpieszyć. Trochę chyba wczoraj przesadziłaś.
Spojrzałam na zegar wiszący na ścianie.
- Idziesz ze mną, bez dyskusji. Twoje "plany" to pewnie nic innego jak gadka-szmatka z Harrym, który może cię posądzić o gwałt i molestowanie, gdyż leży w twoim łóżku z niewyjaśnionego powodu, a sam tam raczej nie poszedł. W pół godziny się wyrobimy, Zayn nas zawiezie. Mimo tego, że jest jeszcze, jakby to powiedzieć delikatnie, tak żeby nikogo nie zniesmaczyć... najebany. Więc zepnij dupkę i ruszamy. Idę obudzić Malika.
Dziewczyna się roześmiała się. Zostawiłam ją i wróciłam do pokoju Zayna. Delikatnie nim potrząsnęłam.
- Zayn... Zayyyyyn... Zaynuuuś - szeptałam. - Zawieziesz nas na Oxford Street?
Ten zamiast zareagować, obrócił się na drugi bok i odgonił mój dotyk jak wkurzającą muchę.
- Ja pierdole - mruknęłam.
- Ja was zawiozę - usłyszałam głos zza swoich pleców. Obróciłam się i zobaczyłam Harry'ego.
- Dzięki Hazz. Za 20 minut, okej?
- W porządku. Mary, nie pchałem się do łóżka Alex... Byłem pijany i chciałem spać. To wszystko - powiedział, jak gdyby się tłumacząc.
- Przecież ja się nie czepiam. Śpij gdzie chcesz. Może być nawet w moim pokoju!
- No chyba nie... - usłyszałam sennego Zayna.
- A na to zareagował! Ćwok - powiedziałam i prychnęłam.
Harry posłał mi jeden z tych jego zniewalających uśmiechów. Matko, gdybym tylko nie była z Zaynem...
Otrząsnęłam się i wypuściłam powietrze.
20 minut później siedziałyśmy już z Alex przy stoliku w Starbucks. Moja mała kawa z mlekiem sojowym i capuccino Alex były już do połowy wypite.
- Kiedy ona przyjdzie? Nudzi mi się - mruknęła Alex popijając cappucino.
- Spoźnia się tylko kilka minut. To my byłyśmy za wcześnie. Tylko proszę, bądź miła. Ona jest naprawdę w porządku. Tylko nie mów nic o marchewkach. Louis mi mówił, że kiedyś tyle ich jadła, że była cała pomarańczowa i dostała uczulenia. Od tego czasu ma uraz. Ani nie nazywaj jej Ann czy Anna. Podobno tego nie znosi. Po prostu, Annie.
- Okej... - powiedziała Alex. W tamtej chwili do kawiarni weszła uśmiechnięta Annie. Na nosie miała wielkie okulary przeciwsłoneczne. Natychmiast nas zauważyła, podeszła i usiadła obok Alex.
- Hej! Kurde, ale dzisiaj gorąco! A ja chciałam kurtkę ubierać - zagadnęła Annie.
- Siemasz! No, dzisiaj straszny skwar... Co chcesz do picia? - zapytałam.
- Kawę piernikową na zimno! Mają tu pyszną.
- To ja ci zamówię - zaproponowała Alex i podeszła do baru.
- Co u ciebie? Jak z Louisem? - zapytałam.
- W sumie powinnaś to wiedzieć, mieszkasz z nim! Robię się zazdrosna.
- Jeszcze go nie bzyknęłam, nie martw się - powiedziałam z uśmiechem.
- Ja też nie - powiedziała i obie się roześmiałyśmy.
- Wypadałoby!
- Wiesz, no niby go "kocham". Ale nie chcę jeszcze nic... poważniejszego robić.
- Oj tam... Za niedługo zmienisz zdanie. Kurde, ale fajnie! Louis chodzi z tobą, Alex zarywa do Harry'ego, a ja się "koleguję" z Zaynem.
- Zarywa do Harry'ego? - zainteresowała się Annie.
- Tak, Alex uważa, że do siebie pasują. Oczywiście, życzę jej szczęścia. W sumie Harry'emu przydałaby się dupa - stwierdziłam.
- Ale przecież Harry chciałby być z tobą...
Prawie wyplułam kawę.
- Powtórz, proszę.
- Lou mówił, że Harry myślał, że na samym początku się tobie podobał... No i myślał, że będziecie razem. A tu zonk, bo ty poszłaś z Zaynem.
- Hola, hola! Nigdzie z nim nie poszłam, a już na pewno nie do łóżka... Poza tym ja się Harrym nigdy nie interesowałam, ani on mną... - W tej chwili przed oczami stanęły mi wszystkie dwuznaczne sytuacje związane z Harrym... Zrozumiałam, że na on kiedyś mnie podrywał! Skrzywiłam się. - Znaczy się... Oczywiście, nie chodzi tu o to, że on mi się nie podoba, ale nigdy nie widziałam siebie z nim...
- No widzisz. Ale skoro Alex i Harry dobrze się dogadują, to chyba będzie OK. A ty jesteś szczęśliwa z Zaynem, to też jest bardzo ważne. I sobie ufacie.
Zastanawiałam się nad tym jeszcze chwilę. Do stolika podeszła Alex i podała Annie kubek.
- Pyszna kawa piernikowa dla Ann - powiedziała z wymuszonym uśmiechem Alex i usiadła. - Chyba mogę tak do ciebie mówić? Ann? Albo wolisz Anna?
Spojrzałam na Alex wilkiem. Miała nie mówić Ann ani Anna!
- Może być Annie. Dziękuję - powiedziała speszona dziewczyna i wzięła łyk kawy. - Trochę dziwnie smakuje... Jakoś tak... - zaczęła i nie dokończyła, gdyż zaczęła się krztusić i zrobiła się czerwona.
Alex zaczęła ją klepać po plecach, a ja sięgnęłam po wodę i podałam ją Annie.
- Co jest? - zapytałam.
- TO MARCHEWKA! - wykrztusiła Annie.
- Jak to?! To miała być kawa piernikowa!!! - wrzeszczałam jak idiotka.
- Nie wiem co oni tam dodali! Prosiłam o piernikową! - powiedziała Alex z wyrzutem.
- A może się przejęzyczyłaś i powiedziałaś "marchewkową"? HM?!
Na szczęście Annie po kilku minutach przestała kaszleć i zażyła tabletkę. Przez resztę południa mało się odzywałam i naprawdę chciałam, aby ten dzień się już skończył.

_________________________________________________________




Dziękuję wszystkim czytelnikom, mam nadzieję, że opowiadanie nie jest aż takie do końca beznadziejne :-D

piątek, 20 kwietnia 2012

Rozdział 9

Kilka dni później.
Okazało się, że Alex nie jest w ciąży z Louisem, na co chłopak zareagował nieukrytą radością, gdyż był w trakcie zapoznawania się z pewną dziewczyną. Za to Alex zamieszkała z nami. Bo zakochała się i pała miłością do Harry'ego, z którym aktualnie jest na kręglach. On, zapewne znudzony, popija colę, a ona trajkocze mu o swoim nadzwyczajnym życiu. Miałyśmy jeszcze do załatwienia papiery związane z collegem i nauką indywidualną, ale na razie były wakacje i za specjalnie się tym nie przejmowałyśmy.
Właśnie słuchaliśmy "Moments". Mi, jak zwykle, poleciały łzy.
- Matko, Louis, doprowadzasz mnie do płaczu! - rozbeczałam się do końca.
- Ojoj - powiedział Louis obejmując mnie z jednej strony, bo druga była zajęta przez Zayna.
- O matko, jak miło - odparłam. - A tak w ogóle... Louis! Słyszałam, że spotykasz się z jakąś lasencją!
- E tam... nieważne - powiedział puścił mi oczko.
Podniosłam jedną brew i zrobiłam minę pod tytułem: Are u fucking kidding me?
- No dobra, może jak będziemy w bardziej... zaawansowanym związku, to wam ją przedstawię - Louis uśmiechnął się zawadiacko.
- Wiesz co? Weź spierdalaj.  Chcę ją poznać TERAZ! Dzwoń do niej i zaproś na kolację.
- Zgadzam się z Mary - dodał Liam.
- Tak, Lou, dzwoń! - dopingował Zayn.
Wszyscy spojrzeliśmy na Nialla, który siedząc tyłem nas na fotelu, jadł płatki i oglądał telewizję.
- Nialler! - zawołał Liam.
Ten się natychmiast obrócił i z pełną buzią wymamrotał:
- Jestem za!
- Wiesz o czym mówimy? - zapytałam robiąc minę "facepalm".
- Nie, ale popieram większość.
- Niall Horan na prezydenta! - zawołał Zayn.
Wszyscy się roześmialiśmy.
- Dobra, zadzwonię do niej... jutro z samego rana.
Westchnęłam. Chciałam poznać dziewczynę Louisa. Byłam jej ciekawa... W sumie szybko się pocieszył po klapie z Alex. Ale przecież o to mi chodziło. Żeby Alex mogła być szczęśliwa z Harrym (o ile on będzie wyrażał taką chcęć), a Louis z inną laską... No i fajnie. Bądźmy dobrej myśli.
Na drugi dzień obudziłam się o świcie. Wstałam, i jak zwykle zrobiłam kawę. Usiadłam w kuchni przed oknem i oglądałam wschód słońca popijając łyki tego cudownego napoju z wielkiego Zaynowego kubka. Alex z Harrym wrócili pod wieczór. Akurat oglądałam z Liamem coś w telewizji, bo Zayn i Niall już dawno padli ze zmęczenia. Harry wydawał się być zafascynowany Alex... a może jej głupotą? Nie wiem, w każdym razie dowiedziałam się od mojej przyjaciółki, że było genialnie.
Nagle usłyszałam trzask drzwi. Do domu wszedł Louis.
- Lou? Co ty robisz tak wcześnie? Gdzie byłeś?
- Aaaa... zapomniałem, że tu mieszkasz... - rzekł zmieszany.
Uniosłam brwi.
- Znaczy się... Po prostu zapomniałem, że wstajesz wcześniej - dodał i usiadł obok mnie.
- Więc?... Co cię tak wcześnie zbudziło? Rannym ptaszkiem nigdy nie byłeś.
- To w sumie nic takiego... Byłem tylko w ogrodzie... Spacer, rozumiesz.
- Spacer w ogrodzie... Taaaaak, to wszystko wyjaśnia... To takie normalne, że koleś, który śpi zazwyczaj do 11, wstaje o 5 i idzie na spacer do małego ogródka.
- Jesteś straszna - powiedział z sarkazmem i usiadł obok mnie.
- Właśnie dlatego tak mnie wszyscy uwielbiacie - powiedziałam z wyszczerzem. - Potrafię was przejrzeć.
- Dobra, powiem ci. Byłem w sklepie, żeby kupić coś na dzisiejszą kolację... Przychodzi moja koleżanka... Ta, o której wam mówiłem - powiedział, po czym wyjął z kurtki małą siatkę z zakupami.
- Aha... Bardzo się cieszę, ale powiedz mi, dlaczego poszedłeś tak wcześnie?
- Nie chciałem, żeby ktokolwiek z was mnie widział. No wiesz, w sumie zastanawiałem się, czy w ogóle wam ją przedstawiać...
- Lou, jesteśmy przyjaciółmi. A ja chcę poznać twoją dziewczynę, cholera - powiedziałam, kładąc mu ręce na ramionach.
- Wiem, wiem... Tylko porzebuję pomocy przy gotowaniu. Jesteś chętna?
- Z rozkoszą ci pomogę - powiedziałam, dopijając kawę. - Tylko co kupiłeś?
- Chciałem zrobić Cannelloni. I jakiś krem warzywny? No wiesz, to takie eleganckie.
- Dobry pomysł. Musisz jeszcze powiedzieć chłopakom. Albo, jeśli chcesz, ja mogę to zrobić.
- W porządku. To tylko kolacja... Musi być miło i wesoło. Wiem, że przy tobie nic tego nie spieprzy, bo zawsze masz wszystko na oku. Dlatego właśnie każdy cię ceni.
- Ojej, dziękuję! - powiedziałam ucieszona. - Nie wiedziałam, że masz takie zdanie o mnie. Szczerze mówiąc, gdy tu przyjechałam, myślałam że mnie nie lubisz...
- Byłem ostrożny... Wiesz, Zayn jest wrażliwy. Jakbyś mu złamała serce, albo okazała się tylko fanką, która chce być sławna chodząc z Zaynem Malikiem, to by się załamał.
- Nie byłabym do tego zdolna.
- Teraz to wiem.
Rany, ale ja go uwielbiałam! Potrafił mi zawsze poprawić humor.
- Lou, nawet nie wiesz jak cię kocham - powiedziałam. - Bez was wszystkich chyba bym nie funkcjonowała...
Louis przytulił mnie.
- Tak, tak, spokojnie. Tylko nie płacz - powiedział.
Chwilę jeszcze rozmawialiśmy, po do kuchni wszedł Zayn z netbookiem.
- Dzień doberek! A wy co tak wcześnie? - rzucił chłopak, położył netbooka na blacie i dał mi całusa w policzek.
- No dzień dobry. Mogłabym zapytać o to samo ciebie - powiedziałam.
- Stary, co ta Villegas od ciebie chce? - zapytał Louis, który już zdąrzył siąść przed netbookiem.
Uniosłam jedną brew.
- Jesteś na Twitterze? - zapytał Zayn, po czym spojrzał na ekran zza ramienia Louisa. - Napisała "Zayn Malik" z serduszkiem.
- Haha, serio? - zapytałam z uśmiechem, po czym mina mi zrzedła gdy spojrzałam na ekran. Teraz w trójkę gapiliśmy się w "Zayn Malik <3" na tablicy Jasmine Villegas.
- Suka - mruknęłam.
- Kochanie, czyżbyś była zazdrosna? - zapytał Zayn z łobuzerskim uśmiechem.
- Coś ty... ja tylko... stwierdzam fakt.
Louis się roześmiał.
- Przecież, po pierwsze: Zayn ma dziewczynę, po drugie: Jasmine jest brzydka, po trzecie: To, że takie coś napisała, nie znaczy, że chce od razu z nim chodzić czy się bzyknąć - powiedział do mnie Lou.
- Tak czy siak, bezczelna jest. Rozpieszczona amerykańska gwiazdka, tfe!
- Nie followuję jej, więc mogę udawać, że nie widziałem tego i mieć ją w dupie - stwierdził Zayn. - Tak, to będzie dobry pomysł.
Uśmiechnęłam się usatysfakcjonowana. Reszta dnia minęła miło. Chłopcy jak dowiedzieli się o tym, że dziewczyna Louisa przychodzi dziś na kolację, pomogli nam ją przygotować. Nadeszła godzina 19, a do drzwi ktoś zadzwonił.
- To ona! - szepnęłam do Zayna. - Mam otworzyć ja czy ty chcesz? A może razem? - teraz zwróciłam się do Louisa. - A ty, Nialler, wyłącz telewizor.
Alex z Harrym o czymś po cichu rozmawiali, a Liam poprawiał serwetki na stole. Oczywiście omijając zastawę i łyżki.
- Otwórzmy razem - powiedział Louis i przełknął ślinę.
Podeszliśmy do drzwi i otworzyliśmy. Moim oczom ukazała się dziewczyna średniego wzrostu, z długimi jasno brązowymi włosami. Miała duże, niebieskie oczy, wydatny biust i była ubrana w szarą sukienkę w kropki. Na jej twarzy gościł uśmiech.
- Cześć! - podała mi rękę. - Nazywam się Annie.


______________________

Sorry, że dodaję dopiero teraz. Dużo nauki, brak czasu :(

Ale macie na pocieszkę:



z iCarly, na którą czekałyśmy z Olą kilka godzin, żeby obejrzeć na żywo :D

niedziela, 15 kwietnia 2012

Rozdział 8

Ten rozdział jest z rodzaju tych "krótkich", nie bo "nie miałam co napisać", tylko "bo ma znaczenie w opowiadaniu", rozumiecie? ;-))) No nie ważne, 9 jest już normalny :)
_________________________________________


- Jarałaś coś? - zapytał Zayn kiedy powiedziałam mu, że musimy już jechać.
- Tylko troszeczkę. Troszeszeczkęeczkę. Zayn, to jest w cholerę ważne. Musimy jechać - powiedziałam.
Zaraz po przyjeździe do domu, Alex oznajmiła:
- Myślę, że jest szansa na to, że jestem w... ciąży.
Wszyscy zamarli. Ja tylko opuściłam głowę. Harry stojący obok mnie zaczął się krztusić. Niallowi upadło jabłko. Louis stał jak skamieniały. A Zayn przygryzł wargę.
- Nie możesz! - powiedział Harry. - Znaczy się... jesteś za młoda!
- Wiem. Myślisz, że było to w mojej intencji? - zapytała wymownie Alex. - Jeszcze muszę sprawdzić to na teście ciążowym. Idę do apteki.
- Idę z tobą - powiedział Harry i wyszedł razem z nią z domu.
- Jest w ciąży ze... mną? - zapytał drżąco Louis.
- Tak, Lou. Ale miejmy nadzieję, że do tego nie doszło... Niall, podnieś to jabłko - powiedziałam z nieukrywanym rozbawieniem.
- Ale ja... poznałem dziewczynę - powiedział Lou i ukrył twarz w dłoniach.
Spojrzałam na niego głupkowato.
- Tym bardziej miejmy nadzieję, że nie jest w ciąży - oznajmiłam i poszłam do swojego pokoju.
Myślałam długo nad tym, jakie konsekwencje tak naprawdę mogła przynieść nieplanowana ciąża mojej przyjaciółki. Wiedziałam, że Louis też o tym myśli. Niesamowicie mnie to zadręczało... Bo przecież Alex na dziecko nie może być gotowa. W końcu jeszcze sama nim jest.

Kółko, kręcimy się w kółko
To tylko doprowadza nas do zawrotów głowy
Wiemy, że to prowadzi nas do tego
gdzie byliśmy wcześniej
Bliżej, może przyglądając się bliżej
Jest coś więcej do odkrycia
Dowiedzmy się co poszło źle bez obwiniania siebie nawzajem.

sobota, 14 kwietnia 2012

Rozdział 7

W środę stałam stałam po drugiej stronie dźwiękoszczelnej szyby ze słuchawkami na uszach. Po drugiej stronie chłopcy właśnie nagrywali jeden z kawałków na swoją nową płytę. Piosenka opowiadała o niespełnionej miłości, o przyjaźni i więzi, jaka jest między nimi. Piosenka była o tyle szczególna, że każdy miał w niej swoją, własnoręcznie napisaną kwestię.
- Świetnie! Bardzo mi się podobało - powiedziałam do mikrofonu, kiedy skończyli nagrywać. - Louis, świetne solo!
- A mnie to już nie pochwalisz, pfe - Niall udawał obrażonego.
- Nialler, masz świetny głos, Hazz fajnie piszczysz, Zayn dobrze wyciągasz, Liam świetnie tonujesz głos! Lepiej?
Niall się wyszczerzył.
- No nie mogę, byliście świetni - dodała Alex. - Naprawdę, kocham was.
Kiedy chłopcy sprzątali i składali sprzęt, moja przyjaciółka wzięła mnie na słówko do damskiej toalety.
- Po co mnie tu ciśniesz? - zapytałam, kiedy już się znalazłyśmy poza zasięgiem słuchu któregokolwiek z chłopaków.
- Słuchaj, zostaję tu jeszcze tydzień. Przygotuj chłopaków... To jeszcze nic pewnego, ani nic. Powiem ci w swoim czasie. Po prostu... muszę się upewnić.
- Alex, gadaj o co chodzi! Jesteśmy przyjaciółkami? Wiesz, że możesz mi powiedzieć wszystko, cipo - powiedziałam i potrząsnęłam nią lekko.
Obawiałam się trochę tego, co mi powie, ale nawet nie mrugnęłam.
- Kurczę, Mary... nie chcę ci wciskać kitów. Po prostu, na razie zostanę tu jeszcze tydzień. Powiedziałam już rodzicom, myślą, że będę w jakimś sanatorium... W ogóle nie wiem jak oni się na to nabrali... No, ale jakoś poszło... Więcej ci powiem, jak sama będę coś wiedziała.
Odetchnęłam z ulgą. Może to było wredne, ale cieszyłam się, że mi nic nie powiedziała, bo bałam się, że będzie to coś, co na dłuższą metę będzie wymagało jakiegoś zaangażowania.
- Widział ktoś Mary i Alex? - usłyszałam głos Zayna.
- Pomyśl jeszcze co zrobić z Louisem. Na razie nie daje po sobie nic znać, ale nie trudno zauważyć, że od kilku dni ma lepszy humor - powiedziałam.
Wyszłam z toalety i wpadłam na Zayna i Liama.
- O, hej! Byłyśmy w toalecie.
- Zauważyłem, ale myślałem, że tylko w podstawówce dziewczyny chodzą razem do toalet - zażartował Zayn.
- Bardzo śmieszne.
Zayn wyszczerzył się i wziął mnie za rękę.
- Ej, vas happenin'? Wydaje mi się, że jesteś trochę przybita.
- No to ci się wydaje - westchnęłam.
Zayn spojrzał na mnie wymownie.
- No dobra, powiem ci... Ale nie powtarzaj nikomu, słyszysz? Alex się przespała z Louisem.
- Wiem, każdy o tym mówi - zaśmiał się Zayn.
- Że co? - spojrzałam na niego gniewnie.
- Lou już to nam powiedział. Ale spoko, nikomu prócz nas. To normalna rzecz, a on się tym jarał i musiał komuś wypaplać.
- Normalna rzecz gadać wszystkim naokoło o tym, z kim się spało?! Tym bardziej, że ta pokrzywdzona osoba mieszka pod tym samym dachem? - byłam wkurzona.
- Chyba aż tak jej nie skrzywdził - stwierdził Zayn, po czym parsknął śmiechem.
- Zayn. To poważna sprawa. Chce się umówić z Harrym który jej nie chce, a przespała się z Louisem, któremu się podoba! To skomplikowane, nawet jak na nią.
- Jak to: "Harry jej nie chce"? - zapytał zdziwiony.
Wyszliśmy przed studio nagraniowe. Podeszłam do automatu i kupiłam sobie kawę.
- No, jasno dał to do zrozumienia... Alex nie jest w jego typie.
- Mi mówił co innego...
- Zayn, gadaj! - przygwoździłam go do ściany.
- Ale dasz łyczka kawy? - zapytał z podstępnym uśmiechem.
Roześmiałam się i podstawiłam mu pod nos kubek. Wypił kilka łyków, po czym powiedział:
- Hazz mówi, że mógłby się z nią umówić, bo nie ma nic do stracenia. Ale trochę się boi o drugie kolano.
Mimowolnie się uśmiechnęłam. Podszedł do nas Liam.
- Tu jesteście, gołąbeczki. To, co jedziemy do klubu? Uczcić to, że w końcu nagraliśmy to bez poprawek! Hurra! - uśmiechnął się Liam i wziął z ręki Zayna kubek z kawą, po czym go opróżnił.
- To tyle zostało po mojej kawie... - jęknęłam i odwróciłam kubek do góry nogami.
- Też cię kocham - powiedział na odchodne Liam i poszedł. - Idę poszukać reszty, czekajcie tu!
- Jakby Harry, na przykład, spiknął się z Alex w klubie, to każdy, z wyjątkiem Louisa byłby szczęśliwy - skwitował Zayn.
- Louis znajdzie sobie inną dziewczynę. Nie jest małym chłopcem, da sobie radę.
- No tak, ale...
- Zayn! Dlaczego wciąż rozmawiamy o Alex, Louisie, Harrym, Liamie czy Niallu? Rozmawiamy o wszystkich innych, tylko nie o NAS.
- Przepraszam cię, masz rację. Po prostu... od czasu, kiedy przyjechała twoja przyjaciółka, wszystko stanęło na głowie.
- Wszystko się ułoży. Alex ma dbać o siebie, nie będę jej matkować. Niech robi co chce, jest samodzielna. Tak samo jest z wszystkimi innymi. Zayn. Proszę uwierz mi, i nie zamartwiaj się.
Spojrzał na mnie tymi swoimi oczami, zamrugał kilka razy i uśmiechnął się.
- Matko, jaki z ciebie czaruś - powiedziałam przygryzając wargę.
Zbliżyliśmy się do siebie i dotknęliśmy ustami. W tym samym momencie usłyszałam Harry'ego:
- Koniec migdalenia się, jedziemy na imprezę!
- Nawet nie było początku - mruknęłam.
- Nadrobimy to - zapewnił Zayn i pociągnął mnie za sobą. Przed budynkiem stała czarna limuzyna.
Kiedy dojechaliśmy do klubu, już się ściemniało.
W klubie było bardzo duszno i ciasno. Pełno ludzi, a spocone ciała ocierały się o siebie nawzajem na każdym kroku. Obrzydzało mnie to z leksza, nie powiem. Ale nasza grupa znalazła sobie miejsce w części dla VIP-ów. Tam znajdowało się o wiele mniej osób, było chłodno i przestronnie.
- Co pijemy? - zapytał Harry.
- Ja chcę się dziś zabawić, więc proszę... Tequilę - powiedziałam uśmiechnięta.
- To ja też - dodał Zayn.
Czułam się bardzo... dziwnie. Miałam dziki przypływ energii. Chciało mi się skakać, tańczyć, śmiać, robić głupie miny... Musicie wiedzieć, że do normalnych osób się nie zaliczam i rzadko kiedy można mnie tak naprawdę zrozumieć... Tak samo jest z resztą z Alex, dlatego dobrze się rozumiemy. Tyle, że ja jestem bardziej rozsądna i poważna w sytuacjach, które tego wymagają. Alex też potrafi być poważna, choć wtedy bardzo dziwnie się czuje - tak przynajmniej mi powiedziała.
Po wypitym drinku wskoczyłam z Zaynem na parkiet. Mój chłopak wstydzi się tańczyć; uważa, że nie potrafi. Ja za to myślę, że porusza się bardzo zgrabnie i płynnie.
Przetańczyliśmy kilka kawałków, aż zaczęło mi się kręcić w głowie. Wypiłam kolejnego drinka. W głowie zaświeciła mi się czerwona żarówka (nie, nie latarka! ;)), a to oznaczało, że mam przestać się wydurniać i pić, bo mam niecałe 17 lat. Jednak w takim towarzystwie naprawdę trudno było się opanować.
Akurat leciała wolna piosenka, do której tańczy się przytulańca. Objęłam Zayna i szepnęłam mu do ucha:
- Ch-chy-chyba jestem pi... - czknęłam -... pijana! Oj, przepraszam!
Pocałowaliśmy się i dokończyliśmy taniec.
- A gdzie Alex? - wydawało mi się, że nie widziałam jej już bardzo długo. - Widziałeś ją Zayn?
- Chyba poszła do kibla - stwierdził.
- Pó-pójdę jej poszukać-ć - powiedziałam i zostawiłam Zayna na środku parkietu. Ten nawet tego chyba nie zauważył i zaczął tańczyć ze stojącym obok Louisem.
Widziałam podwójnie, kręciło mi się w głowie, a muzyka mi pulsowała w skroniach. Widziałam bardzo kolorowe barwy, a wszyscy ludzie, których mijałam się całowali.
- Kurwa, czy ja czegooooś nie wiem? - zaciągnęłam, mówiąc sama do siebie.
Spojrzałam na drzwi, pod którymi stanęłam. Było tam kółko, czyli toaleta dla kobiet. Bez wahania otworzyłam drzwi i zobaczyłam pochylającą się nad umywalką Alex.
- C-co ro-robisz? - zapytałam. Nadal kręciło mi się w głowie i widziałam jak przez mgłę.
Zobaczyłam, że Alex ma w ręce jakiegoś skręta.
- Co tam masz?! - otworzyłam szerzej oczy i rzuciłam się na przyjaciółkę. - Daj trochę!
- Kurwa, Mary! Chyba jestem w ciąży!
- DAJ SKRĘTA! - krzyczałam.
- W CIĄŻY!!!
Słyszałam bardzo niewyraźne dźwięki, ale to, co powiedziała moja przyjaciółka powaliło mnie na nogi.
- Z kim?!
- A z kim, kurwa, mogę być?! Z Louisem! Okres mi się spóźnia i mam nudności. Właśnie dlatego chcę tu zostać jeszcze tydzień! A jeśli naprawdę jestem w ciąży? Moje życie się zawali! Mam 16 lat! TO CHORE!!!
- Spokojnie, uspokój się. I daj skręta.
Alex wywróciła oczami i dała mi papierosa. Zaciągnęłam się, powoli wypuściłam dym i powiedziałam:
- Słuchaj, kretynko. Kup test ciążowy i będzie gites. A teraz idziemy na parkiet.
- Rozumiesz, co do ciebie powiedziałam! CIĄŻA! DZIECKO! PORÓD! To nie jest takie hop-siup!
- Nie? Hihihi - chichrałam się jak idiotka.
- Mam przez to tak zdupiony humor, że to jest magia.
- Musisz powiedzieć chłopakom.
- Dopiero jak będę pewna.


_____________________________________________


 No to macie 7 rozdział. Dzięki wielkie za te kilka komentarzy, fajnie się je czytało.
Nie ukrywam, że liczę na więcej :)