- Witaj! Lou mi dużo o tobie opowiadał! - powiedziałam do Annie i odwzajemniając uścisk dłoni, zaprosiłam ją do domu.
- Mam nadzieję, że w samych superlatywach - powiedziała dziewczyna i usiadła przy stole.
"Oho, ale przemądrzała" - pomyślałam i uśmiechając się jeszcze szerzej usiadłam pomiędzy Annie i Alex.
Powiem szczerze, że rozmawiało nam się kapitalnie. Annie była bardzo spontaniczna i serdeczna. Trochę przemądrzała, ale naprawdę ją polubiłam... W przeciwieństwie do Alex, która całą kolację dziubała w talerzu i odzywała się tylko, kiedy ktoś o coś ją pytał.
- Powiem ci w sekrecie, że chyba... kocham Louisa - powiedziała do mnie szeptem Annie, kiedy inni byli zajęci rozmową.
Uśmiechnęłam się.
- To dobrze... On potrzebuje kogoś. Teraz.
- Jest taki słodki... - rozmarzyła się Annie.
- Jest. A ty do niego idealnie pasujesz!
Kiedy już pożegnaliśmy Annie, usiadłam z Alex na kanapie w salonie. Zayn i Liam robili dla wszystkich herbatę, Niall słuchał muzyki, a Harry z Louisem byli na czacie z fanami.
- Fajna ta Annie, co? - zagadnęłam przyjaciółkę.
- Taaa... - powiedziała Alex z grymasem.
- Na pewno?
- Nie.
- Zazdrosna o Lou?
- Nie.
- Zazdrościsz jej cycków?
- Eee, nie?
- To co, do kurwy nędzy?
- Nie wiem, uważam, że jest przemądrzała i zbyt pewna siebie.
- Przemiła jest!
- Chyba ty!
- Dobra, nie musisz jej lubić. Ważne, że Lou jest z nią szczęśliwy. Przypominam, że to ty dałaś mu kosza.
- Nie musisz mi tego wypominać. Nie moja wina, że ja też chcę być szczęśliwa; z Harrym.
- To Louis Tomlinson! Połowa dziewczyn na świecie chciałaby z nim pogadać, a co dopiero z nim chodzić. Z resztą nie jesteś przecież z Harrym.
- Jeszcze, kochana. Jeszcze.
- Ubzdurałaś coś sobie...
Alex westchnęła.
- Wiesz, że cię kocham. Ale w tej chwili okropnie mnie wkurwiasz - powiedziała, wstała i poszła do swojego pokoju.
Chciałam jej tylko uświadomić, że nie zawsze dostanie to, czego chce. Owszem, istnieje prawdopodobieństwo, że Harry się nią zainteresuje, ale co jeśli nie? Alex się załamie i będzie szlochała po nocach, a ja będę powtarzała "A nie mówiłam?"... Z zamyślenia wyrwał mnie Zayn, który już dobrą chwilę siedział koło mnie i cały czas podskakiwał na kanapie, bo właśnie oglądał mecz. A jak wiemy, faceci przy meczu ogromnie się ekscytują i robią różne irracjonalne rzeczy. Wzdrygnęłam się i spojrzałam na niego ze znudzeniem.
- Zayn, dobrze się czujesz? - zapytałam i udawałam, że mierzę mu temperaturę.
- MADA FAKA, gnoju gdzie leziesz?! Odbierz tę piłkę, cieciu! - krzyknął do telewizora i rzucił popcornem w ekran.
Westchnęłam i przewróciłam oczami.
- Oj, przepraszam. Kochanie, mówiłaś coś? - zapytał i spojrzał na mnie zdziwiony.
Spojrzałam na niego gniewnie i podeszłam do Louisa.
- Lou... A podałbyś mi numer do Annie? - zapytałam, słodko się uśmiechając.
Louis podał mi numer, a ja zadzwoniłam. Po kilku sygnałach usłyszałam zdyszany głos dziewczyny. Zdziwiona, odezwałam się:
- Cześć, tutaj Mary! Ta od Zayna.
- O, hej! Wiem, nie znam innej Mary - odpowiedziała jeszcze bardziej zdyszana.
- Ym... Przeszkodziłam w czymś?
- Tylko sobie biegam na bieżni - odpowiedziała.
- Aaa. No tak. Biegasz na bieżni, na to bym nie wpadła. Mam pytanie, chciałabyś może się ze mną spotkać na kawie? No wiesz, taki babski wypad. Może wezmę Alex.
- Okej, jasne! Gdzie i kiedy?
- Jutro, w południe, Starbucks na Oxford Street?
- No problem! Będę na pewno.
- Fajnie, do jutra! Pa - pożegnałam się i zakończyłam połączenie.
Louis, który przysłuchiwał się naszej rozmowie, rzekł:
- Cieszę się, że przypadłyście sobie do gustu.
Na drugi dzień obudziłam się w pokoju Zayna, ale - o zgrozo - leżałam na ziemi. Byłam obolała, a szyi nie umiałam obrócić. Powoli się podniosłam i spojrzałam z kwaśną miną na łóżko. Leżał tam Zayn, rozwalony na całej powierzchni materaca. Na stoliku nocnym stały 2 szklanki z resztkami drinków i opróżniona puszka piwa. Nie pamiętałam prawie nic, poza tym, że o 12 spotykam się z Annie i muszę namówić jeszcze na to Alex.
- Fuck - mruknęłam, gdy spostrzegłam, że leżę w samym staniku, majtkach i przydużej koszulce Zayna z napisem "Please, turn me on". Wyszłam, zamknęłam drzwi i zapukałam do pokoju Alex. Nikt nie odpowiadał, więc po cichu weszłam. To, co zobaczyłam sprawiło, że moja szczęka opadła do ziemi. Harry leżał plackiem i spał na łóżku Alex, a ona siedziała na ziemi i gapiła się na niego jak w święty obrazek. Kiedy jednak usłyszała, że ktoś wszedł, odwróciła głowę.
- Bądź cicho - powiedziała szeptem. - Podziwiam tu cud natury.
Zaniemówiłam.
- Chcesz czegoś? - zapytała.
- Chodź na słówko - powiedziałam.
Dziewczyna cicho westchnęła, wstała i obie wyszłyśmy z pokoju.
- Mam prośbę - powiedziałam z poważną miną. - Dzisiaj, o 12. Ja, ty i Annie. Starbucks na OS. Zainteresowana?
- Nie lubię Annie. Mam inne plany. 12 jest za pół godziny więc powinnaś się pośpieszyć. Trochę chyba wczoraj przesadziłaś.
Spojrzałam na zegar wiszący na ścianie.
- Idziesz ze mną, bez dyskusji. Twoje "plany" to pewnie nic innego jak gadka-szmatka z Harrym, który może cię posądzić o gwałt i molestowanie, gdyż leży w twoim łóżku z niewyjaśnionego powodu, a sam tam raczej nie poszedł. W pół godziny się wyrobimy, Zayn nas zawiezie. Mimo tego, że jest jeszcze, jakby to powiedzieć delikatnie, tak żeby nikogo nie zniesmaczyć... najebany. Więc zepnij dupkę i ruszamy. Idę obudzić Malika.
Dziewczyna się roześmiała się. Zostawiłam ją i wróciłam do pokoju Zayna. Delikatnie nim potrząsnęłam.
- Zayn... Zayyyyyn... Zaynuuuś - szeptałam. - Zawieziesz nas na Oxford Street?
Ten zamiast zareagować, obrócił się na drugi bok i odgonił mój dotyk jak wkurzającą muchę.
- Ja pierdole - mruknęłam.
- Ja was zawiozę - usłyszałam głos zza swoich pleców. Obróciłam się i zobaczyłam Harry'ego.
- Dzięki Hazz. Za 20 minut, okej?
- W porządku. Mary, nie pchałem się do łóżka Alex... Byłem pijany i chciałem spać. To wszystko - powiedział, jak gdyby się tłumacząc.
- Przecież ja się nie czepiam. Śpij gdzie chcesz. Może być nawet w moim pokoju!
- No chyba nie... - usłyszałam sennego Zayna.
- A na to zareagował! Ćwok - powiedziałam i prychnęłam.
Harry posłał mi jeden z tych jego zniewalających uśmiechów. Matko, gdybym tylko nie była z Zaynem...
Otrząsnęłam się i wypuściłam powietrze.
20 minut później siedziałyśmy już z Alex przy stoliku w Starbucks. Moja mała kawa z mlekiem sojowym i capuccino Alex były już do połowy wypite.
- Kiedy ona przyjdzie? Nudzi mi się - mruknęła Alex popijając cappucino.
- Spoźnia się tylko kilka minut. To my byłyśmy za wcześnie. Tylko proszę, bądź miła. Ona jest naprawdę w porządku. Tylko nie mów nic o marchewkach. Louis mi mówił, że kiedyś tyle ich jadła, że była cała pomarańczowa i dostała uczulenia. Od tego czasu ma uraz. Ani nie nazywaj jej Ann czy Anna. Podobno tego nie znosi. Po prostu, Annie.
- Okej... - powiedziała Alex. W tamtej chwili do kawiarni weszła uśmiechnięta Annie. Na nosie miała wielkie okulary przeciwsłoneczne. Natychmiast nas zauważyła, podeszła i usiadła obok Alex.
- Hej! Kurde, ale dzisiaj gorąco! A ja chciałam kurtkę ubierać - zagadnęła Annie.
- Siemasz! No, dzisiaj straszny skwar... Co chcesz do picia? - zapytałam.
- Kawę piernikową na zimno! Mają tu pyszną.
- To ja ci zamówię - zaproponowała Alex i podeszła do baru.
- Co u ciebie? Jak z Louisem? - zapytałam.
- W sumie powinnaś to wiedzieć, mieszkasz z nim! Robię się zazdrosna.
- Jeszcze go nie bzyknęłam, nie martw się - powiedziałam z uśmiechem.
- Ja też nie - powiedziała i obie się roześmiałyśmy.
- Wypadałoby!
- Wiesz, no niby go "kocham". Ale nie chcę jeszcze nic... poważniejszego robić.
- Oj tam... Za niedługo zmienisz zdanie. Kurde, ale fajnie! Louis chodzi z tobą, Alex zarywa do Harry'ego, a ja się "koleguję" z Zaynem.
- Zarywa do Harry'ego? - zainteresowała się Annie.
- Tak, Alex uważa, że do siebie pasują. Oczywiście, życzę jej szczęścia. W sumie Harry'emu przydałaby się dupa - stwierdziłam.
- Ale przecież Harry chciałby być z tobą...
Prawie wyplułam kawę.
- Powtórz, proszę.
- Lou mówił, że Harry myślał, że na samym początku się tobie podobał... No i myślał, że będziecie razem. A tu zonk, bo ty poszłaś z Zaynem.
- Hola, hola! Nigdzie z nim nie poszłam, a już na pewno nie do łóżka... Poza tym ja się Harrym nigdy nie interesowałam, ani on mną... - W tej chwili przed oczami stanęły mi wszystkie dwuznaczne sytuacje związane z Harrym... Zrozumiałam, że na on kiedyś mnie podrywał! Skrzywiłam się. - Znaczy się... Oczywiście, nie chodzi tu o to, że on mi się nie podoba, ale nigdy nie widziałam siebie z nim...
- No widzisz. Ale skoro Alex i Harry dobrze się dogadują, to chyba będzie OK. A ty jesteś szczęśliwa z Zaynem, to też jest bardzo ważne. I sobie ufacie.
Zastanawiałam się nad tym jeszcze chwilę. Do stolika podeszła Alex i podała Annie kubek.
- Pyszna kawa piernikowa dla Ann - powiedziała z wymuszonym uśmiechem Alex i usiadła. - Chyba mogę tak do ciebie mówić? Ann? Albo wolisz Anna?
Spojrzałam na Alex wilkiem. Miała nie mówić Ann ani Anna!
- Może być Annie. Dziękuję - powiedziała speszona dziewczyna i wzięła łyk kawy. - Trochę dziwnie smakuje... Jakoś tak... - zaczęła i nie dokończyła, gdyż zaczęła się krztusić i zrobiła się czerwona.
Alex zaczęła ją klepać po plecach, a ja sięgnęłam po wodę i podałam ją Annie.
- Co jest? - zapytałam.
- TO MARCHEWKA! - wykrztusiła Annie.
- Jak to?! To miała być kawa piernikowa!!! - wrzeszczałam jak idiotka.
- Nie wiem co oni tam dodali! Prosiłam o piernikową! - powiedziała Alex z wyrzutem.
- A może się przejęzyczyłaś i powiedziałaś "marchewkową"? HM?!
Na szczęście Annie po kilku minutach przestała kaszleć i zażyła tabletkę. Przez resztę południa mało się odzywałam i naprawdę chciałam, aby ten dzień się już skończył.
_________________________________________________________
Dziękuję wszystkim czytelnikom, mam nadzieję, że opowiadanie nie jest aż takie do końca beznadziejne :-D
MArchewka!!!
OdpowiedzUsuńALe się dobrali!!
HAHA
Jeej, cudny rozdział! Uśmiałam się! :) Ciekawie, jak dalej rozwinie się sytuacja z Harrym :D
OdpowiedzUsuńhahaha, po przeczytaniu poprawił mi się humor ;)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie, pojawił się 3 rozdział http://onedirection-stories.blog.onet.pl/
TO Jest świetne. Czekam na kolejne rozdziały.:D
OdpowiedzUsuń