YayBlogger.com
BLOGGER TEMPLATES

czwartek, 5 kwietnia 2012

Rozdział 3

Na drugi dzień wszystko było już w porządku. Louis nie był przybity, a Zayn nie wspomniał ani słowem o cioci czy pogrzebie. Wszystko wydawałoby się być, jak miało. Liam pogwizdując podrzucał naleśniki na patelni, Zayn nalewał soku do szklanek, Louis jak zwykle żartował. Harry siedział obok i esemesował, a Niall siedział na sofie i pobrzdąkiwał na gitarze. Ja rozmawiałam z Alex.
- Co dzisiaj robimy? - zapytała przyjaciółka.
- Chyba pojedziemy do wesołego miasteczka. Tak, dla rozrywki.
- No raczej! Ale będzie zajebiacha. Normalnie, sikammm! A jak się będę bała to ktoś mnie przytuli? Na przykład... Harry? - zapytała i puściła mi oczko.
- Zobaczymy - odparłam i jednym ruchem wzięłam z blatu talerz z naleśnikiem.
Po śniadaniu i wszechobecnym chaosie związanym z wybieraniem najszybszej trasy prowadzącej do wesołego miasteczka, wpakowaliśmy się do samochodu. Prowadził, jak zwykle, Louis. Po 20 minutach dotarliśmy do celu. Stanęliśmy wszyscy przed bramą.
- Woooah, duże to - powiedziała Alex.
- No - odpowiedział Niall po chwili ciszy.
Po wykupieniu biletów rozdzieliliśmy się. Ja, Zayn, Alex i Harry poszliśmy na "Diabelski Śmiech". Była to atrakcja składająca się z siedmiu krzesełek ułożonych naokoło trzonu. Krzesełka jeździły z dołu do góry, i na odwrót z coraz większą prędkością.
- Na pewno chcecie na to iść? - zapytała drżącym głosem Alex.
Powiał chłodny wiatr i kosmyki włosów padły mi na oczy.
Usłyszałam mroczny śmiech dochodzący z karuzeli.
Harry skinął głową i ruszył w stronę krzesełek. Zayn wzruszył ramionami i pociągnął mnie za sobą.
Kiedy krzesłka się już zapełniły karuzela ruszyła. Chwyciłam Zayna i Alex za ręce i zamknęłam oczy.
Poczułam wiatr we włosach i duży wstrząs. Podskoczyłam na krześle i spojrzałam przestraszonym wzrokiem na Zayna. On uśmiechnięty od ucha do ucha machał ludziom na dole. Spojrzałam pod nogi i zobaczyłam ludzi małych jak mrówki.
- Ożesz kurwa! - krzyknęłam i ponownie zamknęłam oczy.
Powtórzyło się to kolejno 6 razy, coraz szybciej. Pod koniec już miałam otwarte oczy i nawet się uśmiechałam piszcząc jak głupia.
Po zakończonej atrakcji wyskoczyłam z krzesełka jak z procy i autmatycznie skręciłam w prawo. Strasznie kręciło mi się w głowie.
- Spokojnie, uważaj! - powiedział Zayn i złapał mnie pomagając mi utrzymać równowagę.
Obróciłam głowę i w tym momencie Alex, która równie szybko wyszła z krzesła, potknęła się o wystający kabel i wpadła na Harry'ego przewracając go. Chłopak z wielkim hukiem upadł na beton.
- AŁĆ! - krzyknął łapiąc się za nogę.
Zayn podbiegł do niego i przyklękł.
Alex zakryła usta kręcąc głową, chyba niedowierzając temu, co właśnie zrobiła.
- Alex, ciulu jeden! - powiedziałam wypuszczając powietrze.
- Matko, ale ze mnie niedojda! Jezussssssssss, zawsze coś spierdzielę. Harry, wszystko ok? Przepraszam cię...
Harry z grymasem na twarzy uśmiechnął się i powiedział:
- Takkk... znaczy... trochę mnie kolano boli.
Po tym niefortunnym incydencie poszliśmy jeszcze na kilka atrakcji, do domu strachów i na gokarty.
Po kilku godzinach zmęczeni, ale szczęśliwi, spotkaliśmy Nialla, Liama i Louisa i zasiadliśmy wszyscy przy stoliku w pizzeri.
- Harry, a ty co taki mizerny? - zapytał Liam.
- Eh... nieważne. Taki mały wypadek...
- To jaką pizzę bierzemy? - zmieniłam temat otwierając Menu.
- Margharita! - wykrzyknęli wszyscy razem.
- Chyba nie mam tu nic do gadania - dodałam w uśmiechu.

Po posiłku wszyscy wyruszyliśmy do domu. Zayn prawie zasypiał mi na ramieniu. Alex nadal była zmieszana, ale Harry już wyraźnie o wszystkim zapomniał, bo teraz robił głupie miny do lusterka wstecznego. Wszyscy byli cicho i widać było, że każdy tylko marzy o tym, aby znaleźć się w domu.
Kiedy dotarliśmy, każdy poszedł w swoją stronę. Liam i Niall do swoich pokoi, Louis do kuchni, Zayn poszedł zapalić papierosa, a Harry usiadł przed telewizorem w salonie.
Ja i Alex udałyśmy się do jej pokoju. Usiadłam przy stole i zaczęłam pisać list do rodziców. Zawsze lubili dostawać listy, zdecydowanie bardziej niż sms-y.
- Powiem ci, że po dzisiejszym dniu mam dość samej siebie - powiedziała Alex patrząc w okno.
- Weź przestań. Mała wpadka u niedźwiadka - powiedziałam.
Alex spojrzała na mnie i uniosła jedną brew.
- Aha?
- Jezus, wymyśliłam sobie rym.
- Ale ten Harry jest słodki. Mega! Szkoda tylko, że go uszkodziłam - westchnęła Alex.
- E tam, nic mu nie jest. Troche obdarł kolano, ale to przecież nic.
- Krew mu się lała strumieniem!
- Serio?... Nie zauważyłam... - powiedziałam z sarkazmem i odwróciłam się do drzwi. Stał w nich Harry. Alex, odwrócona do niego tyłem nie zauważyła go i zaczęła:
- Jaja se robisz. Ale powiem ci, że chętnie poszukałabym z nim tego "pilota", hahaha... A jak się uśmiecha, to w lewym policzku ma taki słodki dołeczek...
- Alex... - powiedziałam cicho, ale nie zwróciła na mnie uwagi.
- W ogóle jest słodki i uroczy. Matko, ale bym się z nim spiknęła! Nie dość, że przystojny, to pewnie też inteligentny... Ale przecież ty z nim długo mieszkasz, opowiedz mi o nim! - powiedziała i obróciła się. - Jezu święty...
- Ja tylko przechodziłem... - powiedział Harry speszony i zawrócił.
- Nie mów mi, kurwa, nie mów mi, że on to wszystko słyszał.
- Cóż... no to ci nie powiem.
- Mów!
- Słyszał...
- Czemu mnie nie ostrzegłaś?!
- Próbowałam, ale ty swoje...
- On mnie ma za totalną idiotkę...
- Chyba się przyzwyczaił - powiedziałam ze śmiechem.
Przyjaciółka spiorunowała mnie wzrokiem.
- Znaczy się, pewnie mu to wisi - dodałam.
Alex usiadła na kanapie i ukrya twarz w dłoniach.
- Proszę cię, wyjdź Mary. Ja muszę się pociąć. ŁYŻKĄ!
- JAKĄ ŁYŻKĄ?! - usłyszałam głos Liama przechodzącego korytarzem.
Zaśmiałam się.
- Spokojnie Liam, nie pozowolę tej łyżce cię tknąć! - powiedziałam i wyszłam z pokoju Alex.
"Albo ma takiego pecha, albo żyjemy w dziwnym świecie" - pomyślałam i weszłam do swojego pokoju.
Poukładałam na półkach książki, pościeliłam łóżko, wytrzepałam dywan, złożyłam ciuchy do szafy i usiadłam na łóżku.
Usłyszałam ciche pukanie.
- Proszę - odparłam.
Do pokoju wszedł Louis i zamknął drzwi.
- Cześć, Mary. Słuchaj, mam sprawę... Chodzi o Alex.
- Wiem, że wydaje ci się, że jest największą niedojdą i udupem na świecie, ale ona się tak na ogół nie zachowuje! Uwierz mi, znam ją już 10 lat.
- Nie chodzi o to... Ja...
Spojrzałam na niego uważnie.
- Podoba ci się? - zapytałam uśmiechnięta.
- T-tak... - wyjąkał. - No, wiesz... Chciałbym się z nią umówić, czy coś...
- Postaram się z nią porozmawiać. Na pewno nie będzie miała nic przeciwko.
- Jej, dzięki Mary! - powiedział i objął mnie z radością.
Odwzajemniłam uścisk i wyszczerzyłam zęby.
- Lubię być przydatna - powiedziałam i wzruszyłam ramionami.
Nagle drzwi gwałtownie otworzyły się i weszła zapłakana Alex z walizką w ręce.
- Chciałam się pożegnać. Ja... wyjeżdżam do Polski.
Ku mojemu zdziwieniu Louis zerwał się z łóżka szybciej niż ja i podbiegł do Alex.
- Dlaczego? - zapytał. - Coś się stało?
- Tyle wpadek... Na pewno każdy z was uważa mnie teraz za ostatniego ciecia...
- Ja na pewno nie. Z resztą nikt cię za ciecia nie uważa. Każdy cię tu lubi, czemu chcesz po 2 dniach wyjechać, skoro wszystko jest OK?
- Strasznie się za siebie wstydzę - wyszlochała i położyła głowę na ramieniu Louisa.
Zadowolony chłopak obrócił głowę w moją stronę i się wyszczerzył.
Szybko pokazałam kciuka w górę.
- Nawet się nie waż wyjeżdżać - powiedziałam i zaczęłam rozpakowywać walizkę. - Nigdzie się nie ruszysz, no chyba, że chcesz się zetrzeć z pięcioma gorylami i jedną gorylicą, ha!
- Wolę nie - odpowiedziała Alex i przygryzła wargę.
- Porozmawiam z Harrym... Jeśli chcesz - dodałam.
- Proszę, zrób to. A ja się wypakuję do końca.
- Pomogę ci! - zaproponował Louis.
Wyszłam z pokoju zostawiając ich samych.
Przeszłam korytarz i skręciłam w prawo kierując się do salonu. Na kanapie siedział Harry. Klapnęłam obok niego.
- Siemaaaa! - zagadnęłam go wesoło.
Spojrzał na mnie dziwnie.
- Chcesz czegoś? - zapytał ostrożnie.
- Czy ja zawszę muszę czegoś chcieć? No, dobra, w większości przypadków tak jest. Ale teraz muszę z tobą pogadać. O Alex.
- O mojej prześladowczyni? - zaśmiał się i wziął głęboki oddech. - No dobrze.
- Ona nie jest taka, jak ci się wydaje.
- A skąd wiesz co mi się wydaje? - zapytał i popatrzył mi w oczy.
- Nie utrudniaj mi tego - jęknęłam. - Mogę się domyślić, że uważasz ją za... lekko dziwaczną.
- No cóż... Przewróciła mnie i dowiedziałem się, że poszuka ze mną pilota. Nieee, to wcale nie jest dziwne...
- Styles! Weź ogar. Postaraj się ją zrozumieć. Jest waszą wielką fanką! A narobiła sobie takich przypałów, i chce wyjechać.
- Przecież ja tego nie biorę na poważnie... Niech nigdzie nie jedzie. Zaczniemy od nowa.
- Dzięki, Hazz.

____________________________________________________

Marta, xx

1 komentarz:

  1. Alex nieźle się wkopała, gdy mówiła o Harrym xd Ja chyba spaliłabym sie ze wstydu xd Mam nadzieję, że zaiskrzy miedzy nią, a Lou ;d
    PS: Uwielbiam zdjęcie Louisa na nagłówku ;d

    http://www.nowamilosc.blogspot.com/
    Zapraszam też na nowy blog, który założyłam z jedną z Directionerek :
    http://www.look--after--you.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń