YayBlogger.com
BLOGGER TEMPLATES

wtorek, 22 maja 2012

Rozdział 16

- Marta, jak ty to sobie wyobrażasz? - zapytała mama, chodząc po kuchni w te i wewte.
Na samym początku nie zareagowałam na "Marta". Już dawno nie słyszałam, żeby tak ktoś do mnie mówił.
Tata już się dawno zgodził, powiedział tylko, żebyśmy dali mu spać, i poszedł do sypialni. No tak, nawet jakby był koniec świata, on by to miał gdzieś i poszedłby spać. Ale mama nie dawała za wygraną. Usłyszałam śmiech Louisa dochodzący z mojego pokoju.
- Mamo, to tylko tydzień, w dodatku chłopaki przez cały dzień będą poza domem... Dzisiaj o 13 mają spotkanie z fanami w Katowicach i jakiś tam wywiad. My z Alex chyba zostaniemy w domu, albo wyjdziemy na miasto. Oni są naprawdę mili, jutro rano cię z nimi poznam.
- Ciekawe jak, skoro ja nie mówię po angielsku?
- Przetłumaczę. Nie będziecie przecież musieli dużo rozmawiać, po prostu ja będę im mówiła, to co ty chcesz przekazać.
- Dobra, ale Zayn śpi na materacu.
- Mamo, po 1: nie mamy materaca! A po 2: chyba nie wypada kłaść gwiazdę na materacu, skoro w moim pokoju stoi ogromne łóżku, na którym z powodzeniem zmieszczą się dwie, a nawet 3 osoby, ale nie będę przeginać. Lou i Niall śpią na rozkładanej kanapie w salonie, więc też nikt ci nie będzie przeszkadzał. Zgódź się proszę! Harry i Liam są u Alex.
- Dobra. Idź tam szybko, bo chyba ci już zdemolowali pokój. Jutro pogadamy.
- Dzięki! - ucieszona przytuliłam mamę i poszłam do swojego pokoju.
Zayn leżał na łóżku i przeglądał moje stare, szkolne zeszyty, Louis oglądał moje ciuchy, a Niall przymierzał okulary przeciwsłoneczne. Kiedy zorientowali się, że przyszłam, natychmiast przestali robić to, co robili i potulnie usiedli na łóżku.
- Więc... rodzice się zgodzili - powiedziałam i pokazałam kciuka.
- Spoko! Jutro zrobisz nam pyszne polskie śniadanie i zwijamy się. Jeszcze jutro rano zadzwonię do naszego kierowcy, powinien być w Polsce nad ranem. Miał jakieś problemy z limuzyną, ale podobno już wszystko OK - powiedział Niall.
Polskie śniadanie?! O nieeeeee!
- Mh, jasne. Nastawię budzik - powiedziałam, chwyciłam telefon i włączyłam alarm, punkt 10 rano.
- A... gdzie śpimy? - zapytał Louis.
Zaprowadziłam chłopaków do salonu i pościeliłam im łóżko, a właściwie rozłożoną kanapę, pokazałam toaletę i kazałam im się czuć jak u siebie.
- No to, dobranoc! - powiedział Niall.
- Dobrej nocy, Mary - mruknął Louis, który już zasypiał.
- Miłych snów - odpowiedziałam i poszłam do łazienki. Przebrałam się w piżamę, umyłam zęby, zmyłam makijaż. Byłam strasznie senna, i jedyną rzeczą, na którą miałam ochotę, był właśnie sen. Powlokłam się do mojego pokoju. Zayn wyglądał przez okno.
- Matko, ale męczący dzień - powiedział i położył się do łóżka.
Napisałam sms-a do Alex o treści: "Jutro o 10 wstań, żeby cię chłopcy nie musieli budzić. Moi rodzice zareagowali OK, chłopcy mogą zostać. Jak u ciebie?".
Weszłam do łóżka i opatuliłam się kołdrą. Coś mnie dźgało w brzuch.
- Króliś! - zaowłałam, wyciągając spod siebie maskotkę królika, którą dostałam jak byłam baaardzo mała. Do 15 roku życia z nią spałam, potem zapomniałam. Przypomniały mi się stare czasy. Przytuliłam królisia ucieszona.
- Krolis? - zapytał Zayn, nie umiejąc wymówić tego słowa poprawnie.
- Tak, moja kochana maskotka!
Usłyszałam dźwięk sms-a. Alex odpisała: "Moi też się zgodzili. Jestem podekscytowana jak cholera! Do jutra". Schowałam telefon pod poduszkę i odwróciłam się do Zayna.
- Dobranoc - powiedziałam cicho i przytuliłam się do chłopaka.
I gdy tylko zamknęłam oczy, zasnęłam. Nie zdarza mi się to często, zazwyczaj przed snem przewracam się jeszcze w łóżku.
Rano, jak zwykle nie dając mi pospać, obudził mnie mój telefon. Była 10, a ja czułam, jakby był środek nocy. Wstałam, i nie budząc nikogo poszłam do kuchni. Mama już tam siedziała i robiła śniadanie oraz kawę.
- Hej, mamuś - przywitałam się i usiadłam przy stole. - Gdzie tata?
- W pracy - odpowiedziała mama, robiac jajecznicę.
- Dzięki, że robisz śniadanie... wiesz, że ja nie potrafię gotować.
- Miałabym tym chłopcom dać umrzeć przez ciebie? Nie, nie, nie, wolę im sama zrobić. Piją kawę?
- Tak, rozpuszczalną. Ale ja bez cukru. Jestem na diecie.
- Mam nadzieję, że Zayn cię nie zmusza, ani nic - mama popatrzyła na mnie podejrzliwie.
- Nie, no co ty...
- Ale powiedz mi, czemu oni wszyscy nie mieszkają w hotelu?
- Alex palnęła, że chętnie ich przenocuje, ale tylko dwóch... A ja, co miałam powiedzieć? Harry i Liam, śpijcie u Alex, a Zayn, Lou i Niall jedźcie do hotelu? Musiałam zaproponować, żeby nocowali u nas.
- Alex to Ola, ma się rozumieć?
- Tak, musisz wiedzieć, że "zangielszczyłyśmy" nasze imiona.
- Zangielszczyłyście? Udane jesteście, dziewczynki. Ale faktycznie, przystojni są. Jeszcze bardziej niż na zdjęciach!
- No mówiłam przecież! - powiedziałam i zrobiłam łyk kawy.
- A rodzice Oli... o, przepraszam, Alex, się zgodzili? Co powiedzieli? - dopytywała się.
- Ta, zgodzili się.
- A który z chłopców ma dziewczynę? No, z wyjątkiem Zayna oczywiście.
- Liam jest z byłą Louisa, a Harry... chyba z Alex.
- Co ty gadasz? Naprawdę? To super.
- Ta, ostatnio o tym gadałyśmy. Powiem ci szczerze, że nie wierzyłam w to, że Harry będzie z Alex, bo wydawał się być obojętny dla niej. Ale to była tylko przykrywka, czasem trudno mi jest go zrozumieć...
- No, mi pewnie też by było, ten ich angielski brzmi dla mnie jak chiński!
- Mamo, nie chodzi o akcent - zaśmiałam się. - Chodzi o jego charakter. Trochę się zmienił w te 6 miesięcy, od kiedy z nimi mieszkam.
- Każdy się zmienia. No chyba, że to ty tak namieszałaś mu w głowie!
- Haha, ja? Prędzej sława. Sodówka.
- Aż tak źle?
- No nie, przesadziłam trochę. Harry zachowuje się w porządku.
Godzinę później byliśmy już wszyscy po śniadaniu. Chłopcom bardzo smakowało, a moja mama czuła się dowartościowana jak nigdy. Panowała miła atmosfera, na szczęście nie było niczego w stylu bitwy na żarcie. Niall zadzwonił do kierowcy ich limuzyny, i o 12:30 pojawił się on na parkingu przed blokiem. Wszyscy z osiedla wyglądali przez okno i wypatrywali któż to przyjechał limuzyną.
- Dobra, więc zadzwońcie jak już będziecie po spotkaniu. Przyjedziemy jakimś busem - powiedziałam do chłopców, kiedy wsiadli do samochodu.
Zayn puścił mi oczko i wchodząc ostatni zamknął drzwi limuzyny.
Alex stała obok mnie, i teraz obie gapiłyśmy się na odjeżdzający samochód.
- O Boże, ale z nas szczęściary - powiedziała Alex.
- No, i to jakie... - odpowiedziałam rozmarzonym głosem. Usiadłyśmy obie na ławce przed moim blokiem.
- Muszę ci coś powiedzieć - zaczęła Alex.
- Nie jesteś w ciąży?
- Nie, no co ty - postukała się w głowę. - Pamiętasz, że mój tata ostatnio zepsuł u nas w WC spłuczkę? I trzeba było spłukiwać wodą z wiadra...
- Ta, pamiętam - zaśmiałam się.
- Zapomniałam powiedzieć chłopcom, żeby nie spłukiwali... tradycyjnie. I Harry poszedł nad ranem do kibla... Spłukał wodę normalnie. Usłyszałam huk i jego krzyk. Pobiegłam zobaczyć co się dzieje, i okazało się, że kibel wybuchnął! Seryjnie, woda tryskała na wszystkie strony... Myślałam, że umrę ze wstydu... No masakra! Na szczęście przyszedł Liam i wszyscy zaczęliśmy się śmiać, Harry zaczął mnie przepraszać. A mój tata dzisiaj naprawi tę spłuczkę.
Zaczęłam się tak śmiać, że aż mnie brzuch bolał. Wyobraziłam sobie przerażonego Harry'ego i wybuch toalety... Tylko u Alex mogło się zdarzyć coś tak komicznego. Chociaż, nigdy nie wiadomo...
Poszłyśmy do naszej szkoły i spotkałyśmy wielu znajomych. W tym, moją dawną gimnazjalną miłość. Boże, jak ja mogłam się w nim kochać?! Nawet nie zwracał na mnie uwagi, dupek. Teraz cały czas mówił: "One Direction", "ale fajnie", "szkoda, że wyjechałaś", "szacun". Alex stała obok mnie znudzona i widać było, że tez za bardzo go nie słuchała. Następnie poszłyśmy do mojej babci, zjadłyśmy obiad, porozmawiałyśmy z nią. Kurde, ale za nią tęskniłam! I w ogóle, za całą Polską.
W końcu, około 16, zadzwonił telegon Alex.
- To Harry - powiedziała i odebrała. Po kilkuminutowej rozmowie, zakończyła połączenie i mi powiedziała: - Wsiadamy w autobus i jedziemy na Rondo. Chłopcy kończą rozdawać autografy, potem idą obejrzeć salę w spodku, na ten koncert. Hazz powiedział, że mamy tam być z nimi, więc musimy się spieszyć. Powiedziałam, że będziemy do 30 minut.
Skinęłam głową. Poszłyśmy na przystanek autobusowy i czekałyśmy.


____________________

Dziewczyny! Obiecuję, że się poprawię.
Jak na razie pisanie rozdziałów idzie mi w MEGA ślimaczym tempie.
Jak się nie uczę, to pracuję nad projektem gimnazjalnym
i generalnie dla siebie za dużo czasu nie mam, a oceny muszę poprawić,
i to zawsze będzie dla mnie ważniejsze niż życie 'blogowe'.
W związku z tym, chcę wam tylko przekazać, że w ten weekend postaramy się z Olą
nadrobić wszystkie zaległości w czytaniu waszych opowiadań,
zrealizuję również projekt 'Show me your blogs' i może nawet zrobię
na ten temat notkę. 
Kolejny rozdział dodam może pod koniec tygodnia, muszę skończyć w tym tygodniu 
27 i najlepiej jeszcze napisać 28. 
Bardzo dziękuję za komentarze! :* Mam nadzieję, że opowiadanie się wam podoba
i że liczba obserwatorów trochę wzrośnie, bo bardzo by mnie to zmotywowało ; >

Więc jeszcze raz wielkie: DZIĘKUJĘ 




5 komentarzy:

  1. no, no:) całkiem nieźle:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie ma to jak Mery nie umi gotować:D
    Widze ze cała akcja udana:D
    Teraz moze byc tylko lepiej:D
    czekam na kolejna notke:D
    zapraszam w karzdej chwili:D
    http://alexandlivia-onedirections.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. hahahaha ta akcja z toaletą! rany! :D
    Świetny jak zawsze i czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. a mi się twoje rozdziały bardzo podobają <3


    http://threegirls-onedream.blogspot.com/ jeżeli ktoś szuka nowego opowiadania - zapraszamy, dzisiaj dodamy prolog, wchodźcie i komentujcie ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. ten blog jest świetny:)
    mam nadzieję, że niedługo dodasz następny rozdział!

    OdpowiedzUsuń