YayBlogger.com
BLOGGER TEMPLATES

piątek, 27 lipca 2012

Rozdział 22

Weszłyśmy do budynku i zaraz tego pożałowałyśmy. Ruszył na nas tłum dzikich fanek wymachujących rękami i transparentami. Spojrzałam na Alex; wyglądała na przestraszoną, więc rzuciłyśmy się we trzy do ucieczki. Biegłyśmy ile sił w nogach, skręcałyśmy w różne korytarze i próbowałyśmy zgubić natrętne dziewczyny. W końcu jakoś je zmyliłyśmy i znalazłyśmy weście za kulisy. Już chciałam otworzyć drzwi, kiedy Karina mnie powstrzymała.
- O co chodzi? – zapytałam zdziwiona.
Alex spojrzała na nią z poważną miną i uniosła brwi.
- Oni tam są? – zapytała Karina drżącym głosem.
- Powinni być, no chyba, że już fanki ich uprowadziły – odpowiedziałam w żarcie.
- Ja mówię poważnie… Czuję się jak przed egzaminem! Stres mnie zżera.
- Po prostu się uspokój… to nie matura – powiedziałam.
- Racja, racja – powiedziała, wzięła głęboki wdech i skinęła głowa. – W takim razie przed maturą chyba umrę!
Alex postukała się w głowę, a ja zapukałam do drzwi. Po kilkudziesięciu długich i cichych sekundach czekania, otworzył nam jeden z ochroniarzy chłopców i odezwał się po angielsku:
- Koncert zaczyna się dopiero za pół godziny, za kulisy osoby nieupoważnione NIE MAJĄ wstępu, zrozumiano?
- Em, bardzo przepraszam, ale mamy przepustki. Mamy miejsca vipowskie i wstęp za kulisy. Poza tym, znamy się z chłopakami – powiedziała Alex i podała ochroniarzowi nasze bilety.
Mężczyzna spojrzał na nie, potem na nas.
- Rozpieszczone małolaty – mruknął. – Louis, chodź no na chwilę! Znasz je?
Louis pojawił się w drzwiach i widząc nas, uśmiechnął się szeroko.
- O, Alex, Mary… i ładna koleżanka – powiedział z zawadiackim uśmiechem i wpuścił nas do środka.
Ochroniarz się odsunął i posłał nam przepraszający uśmiech.
W pokoju były dwie wielkie kanapy, stolik na którym stało aktualnie kilka butelek wody i miska z owocami, oraz wielka toaletka z lusterkiem. Przy ścianie stało kilka krzeseł.
Na kanapie siedział Harry i Niall, Liam stał przy oknie, Zayn siedział przed toaletką, a stylistka robiła mu fryzurę.
- No hej, kochasie – powiedziała Alex. – Przyprowadziłyśmy przyjaciółkę.
Wszyscy podnieśli wzrok i spojrzeli na Karinę, która w momencie się zarumieniła.
- Hej! – powiedziała szybko i uśmiechnęła się nieśmiało.
- No witam, witam – powiedział Niall i pomachał. – Jestem Niall.
- Wiem jak się nazywacie! Ty jesteś Niall, ty Harry, to jest Liam, tutaj siedzi Zayn, a to Louis! – powiedziała i zaczęła podchodzić do każdego z chłopców i podawać mu rękę. Zatrzymała się na chwilę przy Louisie, bo ten nie chciał puścić jej dłoni.
- No, widzę że kogoś znów trafiła strzała amora – powiedział Zayn, wstał i wziął mnie za ręce. – Wyglądasz pięknie.
- Dziękuję. Za kwiaty i karteczkę też – powiedziałam.
Pocałował mnie w usta, a mi jak zwykle zrobiło się gorąco.
- To też było miłe – powiedziałam cicho i uśmiechnęłam się do niego zalotnie. No, przynajmniej tak myślałam.
- A w ogóle, to dobrze się czujesz? - zapytał i opuścił głowę.
Uniosłam jedną brew, skinęłam głową i zapytałam:
- Ja tak, ale Zayn, czy z tobą wszystko w porządku?
- Po prostu się trochę… stresuję. Jak zawsze przed koncertem.
- To tylko koncert, to ma być dla was i publiczności zabawa. Nawet jak ci coś nie wyjdzie, to fanki nawet nie zwrócą na to uwagi, będą zbyt zajęte jaraniem się wami. Po prostu wyluzuj się.
- Niby tak, ale jakbyś była na moim miejscu, to byś mówiła inaczej, uwierz – powiedział i odgarnął mi grzywkę.
- I tak wypadnie świetnie, jak zwykle – powiedziałam i posłałam mu uśmiech.
Odwzajemnił uśmiech i zaczął mnie żartobliwie całować po szyi, ale odsunęłam się szybkim ruchem i pociągnęłam go w stronę kanapy, na której siedziała reszta.
- Gotowi? – zapytał Paul, który właśnie wszedł do pomieszczenia. – Swoją drogą te fanki są niebezpieczne! Prawie mnie zabiły. O, hej Mary! Alex, i?... – zapytał spoglądając na Karinę.
- Karina – powiedziała dziewczyna i posłała mu przyjazny uśmiech.
- Bardzo ładne imię – powiedział i spojrzał na zegarek. – No chłopcy, rozgrzejcie jeszcze głosy i idźcie się przebierać. Mało czasu!
Chłopcy skinęli głowami, a ja się zorientowałam, że przecież brakuje jednej osoby.
- A gdzie Annie? – zapytałam i rozejrzałam się po pokoju, myśląc chyba, że ją przeoczyłam.
- Jak zwykle coś załatwia na mieście – powiedział Liam. – Ale powinna tu zaraz być, i wtedy już będziemy w komplecie.
15 minut później chłopcy już się przebierali, i byli gotowi dać czadu na scenie, kiedy do pomieszczenia weszła rozpromieniona Annie.
- Cześć wszystkim! – powiedziała i przywitała się z każdym. Kiedy doszła do Kariny, również się przedstawiła. Następnie podeszła do Liama i go pocałowała. – Muszę wam powiedzieć, że strasznie ciężko się jest tu poruszać. Nie ma metra! Poza tym przed Spodkiem jest chyba milion fanek! Nie chcę wiedzieć co się dzieje teraz w sali koncertowej. Ale dziewczyny, my chyba już tam pójdziemy, co? Dajmy chłopakom kilka minut prywatności.
Alex skinęła głową, pocałowała Harry’ego w policzek, a ja, wychodząc życzyłam im powodzenia.
Kiedy po długiej przeprawie weszłyśmy do sali koncertowej, była ona wypełniona po brzegi. Jakoś docisnęłyśmy się do naszych miejsc przy scenie i odetchnęłyśmy. Do koncertu zostały 3 minuty.
- O matko, ale jestem podekscytowana! – powiedziała Karina. – To pierwszy tak ogromny koncert, na którym jestem! W dodatku na miejscu VIP! To spełnienie marzeń.
- Coś czuję, że będzie niezłe show – powiedziała Alex.
Po kilku minutach rozbłysnęły światła, scena pogrążyła się w fioletowej mgle i rozdźwięczała muzyka. Na scenę wbiegli chłopcy i zaczęli śpiewać „What Makes You Beautiful”. Wszystkie fanki oczywiście zaczęły przeraźliwie piszczeć i śpiewać razem z nimi. Od chłopaków biła niesamowita energia, muzyka dźwięczała mi w głowie, i było naprawdę świetnie. Karina i Alex tańczyły razem, a Annie skakała w rytm muzyki, istne szaleństwo. Następnie poleciały kolejno: One Thing, Up All Night, More Than This, Everything About You, Taken, Same Mistakes, I Wish, Stole My Heart, I Want, Save You Tonight. Z każdą kolejną piosenką było jeszcze głośniej i było widać, że chłopcy już czują się pewnie. Po “Save You Tonight”, nastała kolej na ostatnią na dzisiaj piosenkę: „Gotta Be You”. Przy tej piosence każdy chłopców zawsze brał za ręce dziewczyny z widowni. Tym razem jednak Zayn usiadł na brzegu sceny, tak, że mogłam go dotknąć, i nawet przytulić.
- Co robisz? – zapytałam go zaciekawiona.
Puścił mi oczko i powiedział do mikrofonu.
- Widzę, że dobrze się bawicie, ale niestety koncert już dobiega końca. Jednak została jeszcze ostatnia piosenka. W związku z tym, że dzisiaj wypada 6-miesięcznica, czy też inaczej „półrocznica” mojego udanego związku z tą oto tutaj damą, – wskazał na mnie – chciałbym zadedykować jej właśnie „Gotta Be You”. Bardzo cię kocham, Mary.
W tamtej chwili myślałam, że padnę na cycki. Nogi miałam jak z waty, a mój wzrok skupiał się tylko na Zaynie. Słyszałam, że Alex coś tam mówi, Annie chyba mi gratulowała, ale ja nie słyszałam nic prócz piosenki. Zayn trzymał mnie za rękę i patrzył prosto w oczy, a ja czułam się jak w niebie. Spojrzałam też na Harry’ego, który całą przez piosenkę, wzrok miał wbity w zachwyconą Alex, natomiast Liam trzymał rękę Annie. Widziałam, że Niall i Louis nie mogą oderwać wzroku od Kariny, co szczerze mówiąc mnie trochę zaniepokoiło. Miałam nadzieję, że nie będzie między nimi żadnej wojny, bo byłoby kiepsko, tym bardziej, że Karina mieszkała w Polsce. Wraz z końcem piosenki, chłopcy pomachali wszystkim, podziękowali, powiedzieli „Kochamy Polskę!” i zeszli ze sceny za kulisy. Mi serce nadal waliło i miało wylecieć z klatki piersiowej, ale trzymałam się dzielnie. Razem z Alex, Annie i Kariną wyszłyśmy przed spodek, bo nie chciałyśmy się przeciskać za kulisy, gdyż chłopcy właśnie robili zdjęcia z fankami, dawali autografy itp. Mimo to, że chłopcy już dzisiaj, za kilka godzin wyjeżdżali do Krakowa, a potem do Warszawy, i już nie było szansy, żeby się z nimi pożegnać, to dla mnie to, co zrobił Zayn było wystarczającym i zdecydowanie najlepszym pożegnaniem na świecie.
Czułam się dziwnie. Nadal pulsowało mi w skroniach, cała się trzęsłam, ale rozpierało mnie szczęście, i uśmiech nie schodził z twarzy.
- O kurna, Mary, ale ci zazdroszczę! – wykrzyknęła Karina, kiedy znalazłyśmy się już na świeżym powietrzu.
- Ale widziałyście jak Harry na mnie patrzył! Tym jego wzrokiem! O Boże, myślałam że umrę! – powiedziała Alex i udawała, że mdleje.
Uśmiechnęłam się pod nosem i powiedziałam:
- Tak, było świetnie. Zajebisty koncert, oni są naprawdę genialni.
- Racja. A ja spędzę jutro cały dzień z rodziną, w końcu pojutrze rano wylatujemy. Ale w sumie trochę tęsknię za Anglią – powiedziała Alex.
- Ja jutro wybiorę się na zakupy – stwierdziła Annie.
- A ja… - zaczęłam. W sumie nie wiedziałam nawet, czy rodzice są już w domu. Sama nie wiedziałam, co będę robić. – Chyba będę się opierdalać, jak zwykle.
- Dziewczyny, ja muszę się zbierać. Nie potrafię wyrazić tego, jak bardzo was kocham za dzisiejszy wieczór! To było cudowne. Będę za wami tęsknić, ale mam nadzieję, że za niedługo znów się pojawicie w Polsce. Obiecajcie, że będziecie pisać – powiedziała Karina i się do nas przytuliła.
Zapewniłyśmy ją o tym, że będziemy utrzymywać z nią kontakt i pożegnałyśmy się, po czym odprowadziłyśmy Annie pod hotel i same pojechałyśmy prawie pustym autobusem do domu.
W mieszkaniu nie zastałam jeszcze rodziców, ale byłam prawie pewna, że przyjadą w nocy. Byłam padnięta, chciało mi się spać, a gardło mnie bolało od pisków i śpiewania. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się w piżamę i wskoczyłam do łóżka. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu; była godzina 22:46. Odłożyłam telefon, ale chwilę później zdecydowałam się napisać do Zayna. Treść SMS-a brzmiała: „Nie potrafię przestać myśleć o dzisiejszym koncercie, szczególnie o końcówce. Jesteś cudowny. Miłej podróży, spotkamy się w Londynie. Już za tobą tęsknię”. Zadowolona z siebie, schowałam telefon pod poduszkę i zasnęłam w kilka minut.

_______________________________________


Cześć ludziska, co u was? Ja się nudzę, jak cholera. Ola wyjechała teraz na weekend, a ja siedzę w domu. Chyba dostanę pierdolca. Ciągle słucham tego: KLIK , tekst znam na pamięć więc widzicie ile daje siedzenie w domu :D LOL, dobra nie będę marudzić. U mnie serio sie nic nie dzieje, opowiadanie rzadko piszę, skończyłam niedawno 28 rozdział i obawiam się, że to już pomału koniec. Mam nadzieję, że podoba wam się to moje głupie opowiadanie. Fajny chłopak przychodzi na nasze osiedle, więc spadam podglądać czy czasem tu gdzieś się nie kreci :D Papa!

Marta xx






4 komentarze:

  1. świetny :D jeśli mogę to to moj blog : http://youaremydreamsss.blogspot.com/ zapraszam wszystkich ! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. hej! świetny rozdział, akcja na koncercie po prostu mnie rozbroiła <3 ile bym dała, żeby mi takie coś się przytrafiło ;) i cudne zdjęcia na końcu ;D życzę niekończącej się weny ;)
    PS zapraszam na nowego bloga, 1 rozdział do przeczytania http://www.zostanmysami.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. http://painful-memory-and-one-direction.blogspot.com
    nowy rozdział ! Zapraszam.♥

    OdpowiedzUsuń