YayBlogger.com
BLOGGER TEMPLATES

poniedziałek, 26 marca 2012

Rozdział 1

Cześć! Taki mały wstęp przed dodaniem pierwszego rozdziału mojego opowiadania. Z góry uprzedzam, że opowiadanie momentami jest nudne i nic się nie dzieje, zawiera również sporą dawkę wulgaryzmów (ale co zrobić, kiedy trzeba wyrazić lepiej emocje... ;))) Mam już kilka rozdziałów, postaram się je dodawać i pisać regularnie, ale nie mam pojęcia jak to wyjdzie, ostatnio mam bardzo mało czasu ;))) Mam nadzieję, że was choć trochę zaciekawi. Buziaki, Marta :)x



Louis jako jedyny z nas zachował poczucie humoru. Próbował nas rozbawić, chociaż każdy wiedział, że nawet on był w głębi duszy smutny. Zayn, nic nie mówiąc, wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami.
- Biedny Zayn - powiedział Niall. - Naprawdę był blisko ze swoją ciocią. Pamiętam ją nawet. Robiła pyszne placki ziemniaczane.
- Niall, zamknij dziób - mruknął Harry i wbił wzrok w podłogę.
Miał rację, każdy normalny człowiek potrzebowałby teraz ciszy. Z wyjątkiem mnie. Chciałam pobiec do Zayna, wyściskać go i powiedzieć, że wszystko będzie dobrze. Ale nie mogłam. Nie mogłam się ruszyć. Czułam, jakby to moja własna ciocia zmarła. To chyba lekko nienormalne, ale ja już się do tego przyzwyczaiłam.
- Mam tylko nadzieję, że nic sobie nie zrobi - dodał Niall.
- Zayn jest twardy - odparłam i z trudem wstając, wyszłam z pokoju.
Poszłam wzdłuż korytarza. Na ścianach wisiały różne plakaty, zdjęcia, dyplomy i certyfikaty. Uchyliłam drzwi do pokoju Zayna i wsunęłam głowę przez szparę.
- Mogę? - zapytałam.
Skinął głową. Siedział na łożku z podkulonymi nogami i patrzył nieobecnym wzrokiem za okno. Krople deszczu rozbijały się głośno o szybę, a na dworze było szaro i... po prostu smutno. Usiadłam na fotelu obok łóżka.
- Nie będę Ci mówić, że masz się nie przejmować, bo sama wiem jak to jest, gdy umiera ci ktoś bliski. Ale bądź silny... Wiem, że to trudne. Po prostu spróbuj pomyśleć, że jest jej tam lepiej.
Zayn spojrzał na mnie szklanymi oczami. Jego wyraz twarzy przypominał minę małego chłopca, któremu zabrało się klocki. Zabrakło mi słów.
- Proszę, nie mów nic. Po prostu spraw, żebym poczuł się lepiej.
Przyszło mi na myśl, żeby zrobić głupią minę, ale po sekundzie zorientowałam się, że chodziło mu o przytulenie.
Usiadłam koło niego na łóżku i ostrożnie go objęłam. Zacieśnił ramiona na mojej szyi i zaczął tak rozpaczliwie szlochać, że mi też poleciały łzy.
- Pro... szę... tyl... ko... nie płacz! - łkałam.
Po kilku minutach oboje byliśmy zasmarkani i mieliśmy czerwone nosy, i widząc siebie nawzajem wybuchnęliśmy śmiechem.
- Jesteś Rudolfem! - zaśmiał się.
- A ty to co? Znalazł się, bladonosy! Ot co! - udawałam obrażoną. To był, tak zwany "foch".
Chwilę posiedzieliśmy gapiąc się na siebie nawzajem, aż w końcu speszeni odwróciliśmy wzrok.
- Pogrzeb jest za tydzień, w środę. Przyjdziesz? To dla mnie ważne - zapytał z nadzieją w głosie.
Przełknęłam gulę, która powstała mi w gardle.
- Przyjdę - wychrypiałam. - Zayn, ja...
Spojrzał na mnie pytająco.
- Zayn, jestem z tobą. Pamiętaj o tym, że zawsze możesz na mnie liczyć. Bez względu na okoliczności.
Westchnął i skinał głową. Złapał mnie za rękę i razem położyliśmy się. Zasnęliśmy w kilka minut.
- VAS HAPPENIN?! - usłyszałam i zerwałam się z łóżka.
Nade mną stał Louis, a za nim Liam.
- O!... - drgnęłam i rozluźniłam się, rozumiejąc co tak naprawdę mnie wystraszyło. - Vas Happenin? Oklepany tekst - puściłam do nich oczko i rozglądnęłam się po pokoju szukając Zayna.
- Nasza sierota jest z Harrym w kuchni. Przyrządzają pyszny lunch - powiedział Liam.
- Masz odtrutkę? - zapytałam.
Zaśmialiśmy się i wspólnie poszliśmy do kuchni.
Po sycącym posiłku składającym się z zapiekanych w serze sandwichy, zadzwoniłam do Alex.
- Mary! - usłyszałam jej głos w słuchawce. - Jak dobrze cię słyszeć! Już jutro będę na miejcu. Nawet nie wiesz jak się jaram tym, że poznam One Direction i będę z nimi mieszkać przez 2 tygodnie! Normalnie, padam na zawał...
- Alex, Alex, Alex! - przerwalam jej. - Spokojnie, zaraz dostaniesz palpitacji serca! Chłopaki już przygotowali ci pokój, jest zaraz obok mojego.
- To ty... nie mieszkasz z Zaynem?
- Nie... No weź, mam 16 lat! Jestem chyba trochę za młoda na mieszkanie z chłopakiem w jednym pokoju, mieszkam z pięcioma pod jednym dachem, co już jest dziwne. A my z Zaynem jeszcze nie... chyba nie jesteśmy w tak zaawansowanym związku.
- Proszę Cię, nikt Wam nie karze wskakiwać od razu do łóżka!
- Wiem, ale jednak... wolę mieć swój pokój. Osobny.
- Zawsze myślałam, że jesteś troche dziwna, ale teraz utwierdziłaś mnie w tym przekonaniu.
- Po prostu jestem odpowiedzialna.
- Głupia.
- Weź spadaj. Do jutra - powiedziałam ze śmiechem i odłożyłam słuchawkę.
Ktoś mnie objął w pasie od tyłu.
- Z kim rozmawiałaś? - zapytał cicho Zayn kładąc mi głowę na ramieniu.
- Z Alex. Będzie tu jutro.
- Mam nadzieję, że nie będziesz z nią spędzała więcej czasu niż ze mną, bo będę zazdrosny.
- Ojoj... No cóż, przykro mi. Bywa. Muszę ją trochę zaaklimatyzować, potem pójdzie z górki. Chłopaki na pewno ją polubią.
- Chłopaki wszystkich lubią - powiedział Zayn i się uśmiechnął.
- A ty... jak się czujesz? - zaczęłam drażliwy temat.
- Bywało lepiej. Ale masz rację, jej jest tam lepiej.
Wyszczerzyłam się w uśmiechu i go przytuliłam.
Ale może zacznę od początku?
Mam na imię Mary, mam 16 lat. Jeszcze pół roku temu nie pomyślałabym, że będę chodzić z Zaynem Malikiem, i mieszkać z nim i resztą chłopaków z One Direction w jednym domu. Na dodatek, w Anglii. Razem z moją przyjaciółką Alex uwielbiałyśmy ich, i pojechałyśmy do Wrocławia na koncert. Zorganizowano konkurs, w którym można było wygrać tydzień mieszkania i przebywania z chłopakami z 1D. Wygrałam go, w sumie przypadkiem. Wyszło na to, że siedzę tu już 4 miesiące. A co mnie tu trzyma? Jeden ktoś. Rodzice na początku nie chcieli się zgodzić, ale ich przekonałam, że nie przestanę się edukować i będę utrzymywała z nimi kontakt. No i wylądowałam tutaj, w Londynie. Teoretycznie chodzę do collegu. Ale w praktyce uczę się tak jak chłopaki; indywidualnie. W czasie trasy będę musiała się uczyć w autokarze. Ale czego się nie robi...Tak naprawdę nadal nie wierzę do końca w to, co się stało.
- Bo mam trzy małe słowa, które zawsze chciałem ci powiedzieć... - usłyszałam śpiew Harry'ego.
- Zawsze mówiłam wtedy: Zayn, ja, łóżko - powiedziałam na głos i się roześmiałam.
Spojrzałam na Zayna, który miał lekko rozwarte usta i rozszerzone oczy.
- Czy ja... - złapałam się za głowę - ...powiedziałam to na głos?!
- Tak... tak myślę - odparł Zayn z wyraźnym rozbawieniem
- Brawo, Mary... - powiedziałam do siebie po cichu.

1 komentarz:

  1. Ciekawe. Wygrała konkurs i zamieszkała z nimi... też tak chcę ! ;d Szkoda mi Zayna ): Smutno mi sie zrobiło, kiedy on siedział taki przybity ): Biedny ten mój brat ):

    http://www.nowamilosc.blogspot.com/
    Zapraszam też na nowy blog, który założyłam z jedną z Directionerek :
    http://www.look--after--you.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń