- Alex! - krzyknęłam, gdy ujrzałam moją zachwyconą przyjaciółkę. Stała przed domem i rozglądała się naokoło siebie. Usta miała rozdziawione, oczy szeroko otwarte. Obok niej stała wielka walizka, która teraz z hukiem się przewróciła. Moja przyjaciółka nie zważając na nią i zauważając mnie na ganku, zaczęła piszczeć i wymachiwać rękami.
- Spokojnie, spokojnie! - powiedziałam i podbiegłam do niej.
Rzuciłyśmy się sobie na szyję.
- Matko. O Boże. O jacież pierdzielę. Jestem w niebie. Ja pierdole, kurwa mać, jestem w niebie! - krzyczała Alex.
Gdy udało mi się ją uspokoić, ledwo co weszła do domu i znów zaczęła wydawać dziwne odgłosy. Harry stał naprzeciw nas i szczerzył zęby.
- Jezus, Mary! Czy to jest... - zaczęła Alex.
- Nie jestem Jezusem, ale mam na imię Harry - powiedział. - Harry Styles.
- O matko święta, Harry Styles! Wiem, że to ty! Ale ty... tu... stoisz! - wykrzyknęła Alex i podeszła do niego przyglądając mu się bacznie. Opamiętała się w końcu i wydukała z poważną miną:
- Znaczy... Tak, owszem. Wiem, że ty jesteś Harrym. Mam na imię Alex. Alex Dykta.
Podał jej rękę.
Nagle ciszę rozerwał głośny dzwonek telefonu Alex.
- Hi! We're One Direction! And this is the most annoying ringtone EVER...
W pośpiechu odebrała i wyjąkała, że nie może teraz rozmawiać.
Zrobiłam minę typu "facepalm" i zakryłam sobie oczy.
- Fajny dzwonek - rzucił Louis, który właśnie wszedł do pokoju razem z Liamem i Zaynem.
Alex zemdlała.
Przy pomocy Zayna zaniosłam ją do salonu i położyłam na kanapie.
Usiedliśmy wokół i gapiliśmy się na nią. W końcu się obudziła. Z zamkniętymi oczami i sennym głosem wychrypiała:
- Mamo, jeszcze chwilkę... A potem pójdę z Sunią, ale daj mi jeszcze pięć minut...
- Alex, do cholery jasnej, ogarnij się! - krzyknęłam z bojową miną.
Dziewczyna otworzyła oczy i usiadła prosto. Rozglądnęła się i spojrzała po kolei na chłopaków.
- Cześć, mam na imię Alex. Postaram się już nie robić z siebie głupka, bo jesteście przecież tylko chłopakami z One Direction.
- No właśnie. Jesteśmy tylko ludźmi - powiedział Liam.
- Przystojnymi, bo przystojnymi, ale ludźmi - dodał Harry z obojętną miną.
Spojrzałam na niego z wyrzutem.
- ZWYKŁYMI ludźmi - podkreślilam. - Dobra, więc... oprowadzę cię po domu - zaproponowałam i pociągnęłam przyjaciółkę w stronę korytarza. Gdy już znalazłyśmy się poza zasięgiem słuchu chłopców, syknęłam:
- Co ty wyprawiasz?
- Mary! Jestem w raju... Jestem taka podjarana! Będę tu mieszkać 2 tygodnie! 14 dni! 336 godzin! 20160 minut!
Spojrzałam na nią i opadły mi ręce.
- Okej, więc... Traktuj ich tak jak mnie. Po prostu, jak zwykłych znajomych.
- Tak NIE MOŻNA! To One Direction!
Stłumiłam dźwięk rozpaczy.
Po oprowadzeniu Alex po domu pomogłam jej się rozpakować i zrobiłam dla wszystkich herbatę.
- To... jaka jest twoja ulubiona piosenka? - zapytał beztrosko Liam.
- Myślę, że More Than This... utożsamiam się z nią.
- Moja też! - krzyknął Louis po czym usiadł koło Alex i zaczął z nią o czymś rozmawiać.
Uniosłam brwi w uśmiechu i położyłam się na sofie obok Zayna. Wszyscy prócz nas byli teraz zajęci rozmową.
- W sumie nie mogę mieć z niej polewki... Sama też byłam tak podjarana jak tu przyjechałam - zaczęłam.
- Jak na razie, nie ma tak źle - powiedział Zayn. - Uważam, że jest urocza.
Spojrzałam na niego z wyrzutem.
- Nie tak urocza jak ty! - dodał pospiesznie.
- No. Tak ma być.
Zerknęłam kątem oka na Alex i resztę. Siedzieli w kółku (prawie jak wzajemnej adoracji) i rozmawiali. Alex nagle wstała i wyszła oznajmiając, że musi gdzieś zadzwonić.
- Ej, może pooglądamy zdjęcia? - zaproponował Niall.
- W porządku, idę po album - odpowiedział Liam i podszedł do szafki pod telewizorem wyciągając czerwony album zdjęciowy z wielkim napisem 1D Boys na okładce. Chłopcy zaczęli oglądać zdjęcia z dzieciństwa Louisa.
W tym momencie do salonu weszła Alex.
- Fuuu, co to za brzydki koleś?! - zapytała wskazując na zdjęcie Louisa sprzed kilkunastu lat.
Wszyscy zmieszani popatrzyli na Alex, a ja podnosząc się z kanapy warknęłam:
- Alex, to...
- To ja - przerwał mi Louis i opuścił głowę.
- Ojej! Przepraszam Cię najmocniej! Kiedyś byłeś o wiele brzydszy... Znaczy... O rany... - jąkała się Alex.
- W porządku - odpowiedział chłopak i się smutno uśmiechnął.
- To prawda, Lou jest teraz niezłym przystojniachą - powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego. Odwzajemnił uśmiech.
- Louis, nie chciałam tego. Naprawdę, nie uważam, że jesteś brzydki jak na tej fotce.
"Jezus, czy ona się słyszy?!" - pomyślałam.
Liam zamknął album i powiedział z wymuszonym uśmiechem:
- No, to może koniec oglądania zdjęć na dziś.