YayBlogger.com
BLOGGER TEMPLATES

czwartek, 29 marca 2012

Rozdział 2

Alex zjawiła się o 10 rano. Byliśmy już wszyscy po śniadaniu... Prócz Nialla, który jeszcze spał, ale to było do niego podobne.
- Alex! - krzyknęłam, gdy ujrzałam moją zachwyconą przyjaciółkę. Stała przed domem i rozglądała się naokoło siebie. Usta miała rozdziawione, oczy szeroko otwarte. Obok niej stała wielka walizka, która teraz z hukiem się przewróciła. Moja przyjaciółka nie zważając na nią i zauważając mnie na ganku, zaczęła piszczeć i wymachiwać rękami.
- Spokojnie, spokojnie! - powiedziałam i podbiegłam do niej.
Rzuciłyśmy się sobie na szyję.
- Matko. O Boże. O jacież pierdzielę. Jestem w niebie. Ja pierdole, kurwa mać, jestem w niebie! - krzyczała Alex.
Gdy udało mi się ją uspokoić, ledwo co weszła do domu i znów zaczęła wydawać dziwne odgłosy. Harry stał naprzeciw nas i szczerzył zęby.
- Jezus, Mary! Czy to jest... - zaczęła Alex.
- Nie jestem Jezusem, ale mam na imię Harry - powiedział. - Harry Styles.
- O matko święta, Harry Styles! Wiem, że to ty! Ale ty... tu... stoisz! - wykrzyknęła Alex i podeszła do niego przyglądając mu się bacznie. Opamiętała się w końcu i wydukała z poważną miną:
- Znaczy... Tak, owszem. Wiem, że ty jesteś Harrym. Mam na imię Alex. Alex Dykta.
Podał jej rękę.
Nagle ciszę rozerwał głośny dzwonek telefonu Alex.
- Hi! We're One Direction! And this is the most annoying ringtone EVER...
W pośpiechu odebrała i wyjąkała, że nie może teraz rozmawiać.
Zrobiłam minę typu "facepalm" i zakryłam sobie oczy.
- Fajny dzwonek - rzucił Louis, który właśnie wszedł do pokoju razem z Liamem i Zaynem.
Alex zemdlała.
Przy pomocy Zayna zaniosłam ją do salonu i położyłam na kanapie.
Usiedliśmy wokół i gapiliśmy się na nią. W końcu się obudziła. Z zamkniętymi oczami i sennym głosem wychrypiała:
- Mamo, jeszcze chwilkę... A potem pójdę z Sunią, ale daj mi jeszcze pięć minut...
- Alex, do cholery jasnej, ogarnij się! - krzyknęłam z bojową miną.
Dziewczyna otworzyła oczy i usiadła prosto. Rozglądnęła się i spojrzała po kolei na chłopaków.
- Cześć, mam na imię Alex. Postaram się już nie robić z siebie głupka, bo jesteście przecież tylko chłopakami z One Direction.
- No właśnie. Jesteśmy tylko ludźmi - powiedział Liam.
- Przystojnymi, bo przystojnymi, ale ludźmi - dodał Harry z obojętną miną.
Spojrzałam na niego z wyrzutem.
- ZWYKŁYMI ludźmi - podkreślilam. - Dobra, więc... oprowadzę cię po domu - zaproponowałam i pociągnęłam przyjaciółkę w stronę korytarza. Gdy już znalazłyśmy się poza zasięgiem słuchu chłopców, syknęłam:
- Co ty wyprawiasz?
- Mary! Jestem w raju... Jestem taka podjarana! Będę tu mieszkać 2 tygodnie! 14 dni! 336 godzin! 20160 minut!
Spojrzałam na nią i opadły mi ręce.
- Okej, więc... Traktuj ich tak jak mnie. Po prostu, jak zwykłych znajomych.
- Tak NIE MOŻNA! To One Direction!
Stłumiłam dźwięk rozpaczy.
Po oprowadzeniu Alex po domu pomogłam jej się rozpakować i zrobiłam dla wszystkich herbatę.
- To... jaka jest twoja ulubiona piosenka? - zapytał beztrosko Liam.
- Myślę, że More Than This... utożsamiam się z nią.
- Moja też! - krzyknął Louis po czym usiadł koło Alex i zaczął z nią o czymś rozmawiać.
Uniosłam brwi w uśmiechu i położyłam się na sofie obok Zayna. Wszyscy prócz nas byli teraz zajęci rozmową.
- W sumie nie mogę mieć z niej polewki... Sama też byłam tak podjarana jak tu przyjechałam - zaczęłam.
- Jak na razie, nie ma tak źle - powiedział Zayn. - Uważam, że jest urocza.
Spojrzałam na niego z wyrzutem.
- Nie tak urocza jak ty! - dodał pospiesznie.
- No. Tak ma być.
Zerknęłam kątem oka na Alex i resztę. Siedzieli w kółku (prawie jak wzajemnej adoracji) i rozmawiali. Alex nagle wstała i wyszła oznajmiając, że musi gdzieś zadzwonić.
- Ej, może pooglądamy zdjęcia? - zaproponował Niall.
- W porządku, idę po album - odpowiedział Liam i podszedł do szafki pod telewizorem wyciągając czerwony album zdjęciowy z wielkim napisem 1D Boys na okładce. Chłopcy zaczęli oglądać zdjęcia z dzieciństwa Louisa.
W tym momencie do salonu weszła Alex.
- Fuuu, co to za brzydki koleś?! - zapytała wskazując na zdjęcie Louisa sprzed kilkunastu lat.
Wszyscy zmieszani popatrzyli na Alex, a ja podnosząc się z kanapy warknęłam:
- Alex, to...
- To ja - przerwał mi Louis i opuścił głowę.
- Ojej! Przepraszam Cię najmocniej! Kiedyś byłeś o wiele brzydszy... Znaczy... O rany... - jąkała się Alex.
- W porządku - odpowiedział chłopak i się smutno uśmiechnął.
- To prawda, Lou jest teraz niezłym przystojniachą - powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego. Odwzajemnił uśmiech.
- Louis, nie chciałam tego. Naprawdę, nie uważam, że jesteś brzydki jak na tej fotce.
"Jezus, czy ona się słyszy?!" - pomyślałam.
Liam zamknął album i powiedział z wymuszonym uśmiechem:
- No, to może koniec oglądania zdjęć na dziś.

poniedziałek, 26 marca 2012

Rozdział 1

Cześć! Taki mały wstęp przed dodaniem pierwszego rozdziału mojego opowiadania. Z góry uprzedzam, że opowiadanie momentami jest nudne i nic się nie dzieje, zawiera również sporą dawkę wulgaryzmów (ale co zrobić, kiedy trzeba wyrazić lepiej emocje... ;))) Mam już kilka rozdziałów, postaram się je dodawać i pisać regularnie, ale nie mam pojęcia jak to wyjdzie, ostatnio mam bardzo mało czasu ;))) Mam nadzieję, że was choć trochę zaciekawi. Buziaki, Marta :)x



Louis jako jedyny z nas zachował poczucie humoru. Próbował nas rozbawić, chociaż każdy wiedział, że nawet on był w głębi duszy smutny. Zayn, nic nie mówiąc, wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami.
- Biedny Zayn - powiedział Niall. - Naprawdę był blisko ze swoją ciocią. Pamiętam ją nawet. Robiła pyszne placki ziemniaczane.
- Niall, zamknij dziób - mruknął Harry i wbił wzrok w podłogę.
Miał rację, każdy normalny człowiek potrzebowałby teraz ciszy. Z wyjątkiem mnie. Chciałam pobiec do Zayna, wyściskać go i powiedzieć, że wszystko będzie dobrze. Ale nie mogłam. Nie mogłam się ruszyć. Czułam, jakby to moja własna ciocia zmarła. To chyba lekko nienormalne, ale ja już się do tego przyzwyczaiłam.
- Mam tylko nadzieję, że nic sobie nie zrobi - dodał Niall.
- Zayn jest twardy - odparłam i z trudem wstając, wyszłam z pokoju.
Poszłam wzdłuż korytarza. Na ścianach wisiały różne plakaty, zdjęcia, dyplomy i certyfikaty. Uchyliłam drzwi do pokoju Zayna i wsunęłam głowę przez szparę.
- Mogę? - zapytałam.
Skinął głową. Siedział na łożku z podkulonymi nogami i patrzył nieobecnym wzrokiem za okno. Krople deszczu rozbijały się głośno o szybę, a na dworze było szaro i... po prostu smutno. Usiadłam na fotelu obok łóżka.
- Nie będę Ci mówić, że masz się nie przejmować, bo sama wiem jak to jest, gdy umiera ci ktoś bliski. Ale bądź silny... Wiem, że to trudne. Po prostu spróbuj pomyśleć, że jest jej tam lepiej.
Zayn spojrzał na mnie szklanymi oczami. Jego wyraz twarzy przypominał minę małego chłopca, któremu zabrało się klocki. Zabrakło mi słów.
- Proszę, nie mów nic. Po prostu spraw, żebym poczuł się lepiej.
Przyszło mi na myśl, żeby zrobić głupią minę, ale po sekundzie zorientowałam się, że chodziło mu o przytulenie.
Usiadłam koło niego na łóżku i ostrożnie go objęłam. Zacieśnił ramiona na mojej szyi i zaczął tak rozpaczliwie szlochać, że mi też poleciały łzy.
- Pro... szę... tyl... ko... nie płacz! - łkałam.
Po kilku minutach oboje byliśmy zasmarkani i mieliśmy czerwone nosy, i widząc siebie nawzajem wybuchnęliśmy śmiechem.
- Jesteś Rudolfem! - zaśmiał się.
- A ty to co? Znalazł się, bladonosy! Ot co! - udawałam obrażoną. To był, tak zwany "foch".
Chwilę posiedzieliśmy gapiąc się na siebie nawzajem, aż w końcu speszeni odwróciliśmy wzrok.
- Pogrzeb jest za tydzień, w środę. Przyjdziesz? To dla mnie ważne - zapytał z nadzieją w głosie.
Przełknęłam gulę, która powstała mi w gardle.
- Przyjdę - wychrypiałam. - Zayn, ja...
Spojrzał na mnie pytająco.
- Zayn, jestem z tobą. Pamiętaj o tym, że zawsze możesz na mnie liczyć. Bez względu na okoliczności.
Westchnął i skinał głową. Złapał mnie za rękę i razem położyliśmy się. Zasnęliśmy w kilka minut.
- VAS HAPPENIN?! - usłyszałam i zerwałam się z łóżka.
Nade mną stał Louis, a za nim Liam.
- O!... - drgnęłam i rozluźniłam się, rozumiejąc co tak naprawdę mnie wystraszyło. - Vas Happenin? Oklepany tekst - puściłam do nich oczko i rozglądnęłam się po pokoju szukając Zayna.
- Nasza sierota jest z Harrym w kuchni. Przyrządzają pyszny lunch - powiedział Liam.
- Masz odtrutkę? - zapytałam.
Zaśmialiśmy się i wspólnie poszliśmy do kuchni.
Po sycącym posiłku składającym się z zapiekanych w serze sandwichy, zadzwoniłam do Alex.
- Mary! - usłyszałam jej głos w słuchawce. - Jak dobrze cię słyszeć! Już jutro będę na miejcu. Nawet nie wiesz jak się jaram tym, że poznam One Direction i będę z nimi mieszkać przez 2 tygodnie! Normalnie, padam na zawał...
- Alex, Alex, Alex! - przerwalam jej. - Spokojnie, zaraz dostaniesz palpitacji serca! Chłopaki już przygotowali ci pokój, jest zaraz obok mojego.
- To ty... nie mieszkasz z Zaynem?
- Nie... No weź, mam 16 lat! Jestem chyba trochę za młoda na mieszkanie z chłopakiem w jednym pokoju, mieszkam z pięcioma pod jednym dachem, co już jest dziwne. A my z Zaynem jeszcze nie... chyba nie jesteśmy w tak zaawansowanym związku.
- Proszę Cię, nikt Wam nie karze wskakiwać od razu do łóżka!
- Wiem, ale jednak... wolę mieć swój pokój. Osobny.
- Zawsze myślałam, że jesteś troche dziwna, ale teraz utwierdziłaś mnie w tym przekonaniu.
- Po prostu jestem odpowiedzialna.
- Głupia.
- Weź spadaj. Do jutra - powiedziałam ze śmiechem i odłożyłam słuchawkę.
Ktoś mnie objął w pasie od tyłu.
- Z kim rozmawiałaś? - zapytał cicho Zayn kładąc mi głowę na ramieniu.
- Z Alex. Będzie tu jutro.
- Mam nadzieję, że nie będziesz z nią spędzała więcej czasu niż ze mną, bo będę zazdrosny.
- Ojoj... No cóż, przykro mi. Bywa. Muszę ją trochę zaaklimatyzować, potem pójdzie z górki. Chłopaki na pewno ją polubią.
- Chłopaki wszystkich lubią - powiedział Zayn i się uśmiechnął.
- A ty... jak się czujesz? - zaczęłam drażliwy temat.
- Bywało lepiej. Ale masz rację, jej jest tam lepiej.
Wyszczerzyłam się w uśmiechu i go przytuliłam.
Ale może zacznę od początku?
Mam na imię Mary, mam 16 lat. Jeszcze pół roku temu nie pomyślałabym, że będę chodzić z Zaynem Malikiem, i mieszkać z nim i resztą chłopaków z One Direction w jednym domu. Na dodatek, w Anglii. Razem z moją przyjaciółką Alex uwielbiałyśmy ich, i pojechałyśmy do Wrocławia na koncert. Zorganizowano konkurs, w którym można było wygrać tydzień mieszkania i przebywania z chłopakami z 1D. Wygrałam go, w sumie przypadkiem. Wyszło na to, że siedzę tu już 4 miesiące. A co mnie tu trzyma? Jeden ktoś. Rodzice na początku nie chcieli się zgodzić, ale ich przekonałam, że nie przestanę się edukować i będę utrzymywała z nimi kontakt. No i wylądowałam tutaj, w Londynie. Teoretycznie chodzę do collegu. Ale w praktyce uczę się tak jak chłopaki; indywidualnie. W czasie trasy będę musiała się uczyć w autokarze. Ale czego się nie robi...Tak naprawdę nadal nie wierzę do końca w to, co się stało.
- Bo mam trzy małe słowa, które zawsze chciałem ci powiedzieć... - usłyszałam śpiew Harry'ego.
- Zawsze mówiłam wtedy: Zayn, ja, łóżko - powiedziałam na głos i się roześmiałam.
Spojrzałam na Zayna, który miał lekko rozwarte usta i rozszerzone oczy.
- Czy ja... - złapałam się za głowę - ...powiedziałam to na głos?!
- Tak... tak myślę - odparł Zayn z wyraźnym rozbawieniem
- Brawo, Mary... - powiedziałam do siebie po cichu.

piątek, 23 marca 2012

Hej wszystkim !

 Hej wszystkim! Jesteśmy Marta i Ola - przyjaciółki, które uwielbiają One Direction. Wpadłyśmy na pomysł założenia bloga z wymyślonymi przez nas opowiadaniami, których będzie dwa. Zaczniemy od opowiadania Marty :) Niektóre notki będą z najciekawszymi faktami o chłopakach, zdjęciami, animacjami. Mamy zamiar pisać regularnie, chociaż nie wiadomo kiedy przyjdzie wena twórcza. Staramy się to zrobić jak najbardziej realnie, pomijając fakt, że nierealne jest nasze spotkanie z 1D. Mamy nadzieje, że spodoba się Wam to co tu napiszemy. W komentarzach możecie podawać linki do Waszych blogów - też chętnie zajrzymy ;) Nie mamy zamiaru Was zanudzać, lecz niektóre rozdziały będą bardziej ciekawe, a niektóre pewnie mniej.

Twitter:



- Marta - @karmelciacho
- Ola - @olesia129


Zapraszamy do czytania, obserwowania, komentowania !
Pozdrawiamy wszystkich

Marta i Ola :)